• Wie pan, co mówią prezydenci UEFA po każdym turnieju piłkarskich mistrzostw Europy?
- Że były najlepsze.
• Ile by pan postawił na to, że w lipcu 2012 r. usłyszymy podobne stwierdzenie?
- Tyle, ile bym miał. I mówię to z pełnym przekonaniem. To, co zaczęliśmy robić w Polsce, zaczyna przynosić bardzo dobre efekty. Zaczynają się prace budowlane na stadionach, to już widać gołym okiem. Ale wiele dzieje się w zakresie spraw, których nie widać. Mówię o bezpieczeństwie, opiece medycznej, ochronie praw autorskich.
Reklama
• Czy gorsza koniunktura w gospodarce może zagrozić polskiemu Euro?
- Mamy do czynienia z kryzysem, ale w gospodarce częsta fluktuacja jest czymś normalnym. Zresztą każdy kryzys jest jakąś szansą. W maju ropa kosztowała 140 dol. za baryłkę. Teraz kosztuje połowę tego, a to oznacza tańsze masy bitumiczne do układania dróg. Kilka miesięcy temu mocny złoty martwił, bo powodował topnienie unijnych dotacji. Teraz już tak nie jest. Cena stali, potrzebnej do budowy stadionów, spadła o 40 proc. Tanieć zaczęły materiały budowlane. Nie oceniajmy przygotowań w skali miesiąca. To długi, kilkuletni proces.
• Czy przeżywające kryzys firmy budowlane udźwigną ciężar zrealizowania kilkuset inwestycji?
- Za kilkanaście miesięcy Polska będzie największym placem budowy, a wszystkie prowadzone inwestycje będą warte 100-120 mld zł. Żeby wszystko sprawnie się odbyło, urządzamy cykliczne spotkania z największymi firmami budowlanymi z całego świata. Spotkaliśmy się już z Norwegami, Holendrami, Amerykanami. Przed nami spotkanie z Brytyjczykami i Francuzami, ponadto sześć warsztatów z największymi polskimi i chińskimi firmami. Informujemy ich, co i kiedy będziemy w Polsce budować. To pozwoli im się odpowiednio przygotować do przetargów, zanim zostaną ogłoszone, a nam przyniesie tańsze oferty. W tej chwili z ponad 300 inwestycji tylko kilka jest w fazie budowania. W połowie przyszłego roku będzie to już połowa. Koniec 2009 roku to 70 proc. rozpoczętych inwestycji, a na początku 2010 roku zdecydowana większość będzie już w realizacji.
• Jakie pan widzi największe zagrożenia wspólnej organizacji Polski i Ukrainy?
- Po drugiej stronie najbardziej potrzebujemy stabilności politycznej. Wolelibyśmy unikać też sytuacji, w której co trzy miesiące spotykamy przy stole nowe osoby odpowiedzialne za organizację Euro na Ukrainie. Nasze dwa kraje to dwa porządki prawne, różne języki i inne gospodarki. Nie mogliśmy zacząć przygotowań na dwa lata przed imprezą, tak jak Austria i Szwajcaria, które więcej łączy niż dzieli. Przed nami jeszcze wiele kwestii do rozwiązania, choćby tak banalnych jak wprowadzenie spójnego systemu oznakowań.
• Gdy półtora roku temu przyznano nam organizację Euro, eksperci zwracali uwagę na potrzebę uchwalenia wielu zmian prawnych. Wprowadzono ustawę o Euro 2012, specustawę drogową, prezydent podpisał nowelizację ustawy o zamówieniach publicznych, która ogranicza możliwość blokowania przetargów protestami. Co jeszcze trzeba zmienić?
- Potrzebne jest jeszcze uproszczenie procesu wydawania decyzji administracyjnych dla inwestycji z udziałem prywatnego kapitału. Bez pewnych ułatwień mogą też być kłopoty np. z powstaniem ośrodków pobytowych dla reprezentacji. Rozpoczynają się prace w komisjach sejmowych w tej sprawie. Bardzo ważna jest ochrona praw autorskich - potrzebne są np. zapisy pozwalające na urządzenie tzw. czystej strefy, co oznacza, że w promieniu np. jednego kilometra wokół stadionu, na którym jest mecz, nie mogą znajdować się inne reklamy niż oficjalnych sponsorów. Z tym problemem poradziła sobie Portugalia wprowadzając tymczasowe rozwiązania i z ich rozwiązań będziemy korzystać.
• Nie martwi pana, że inwestycyjna euforia wywołana przyznaniem Polsce Euro opada? W Warszawie nie powstanie np. na czas druga linia metra do Stadionu Narodowego.
- Zachwyciliśmy się Euro w sposób irracjonalny. Padało wiele deklaracji, które nie mogły być potwierdzone w żaden sposób. Słyszeliśmy, że każda inwestycja jest potrzebna na Euro. Tymczasem po zweryfikowaniu przez nas kilku tysięcy z nich okazało się, że tych bezpośrednio związanych z mistrzostwami jest ponad 300. Prawda jest taka, że zmodernizowanie parku w kontekście Euro nie jest ważne.
• A co jest ważne?
- Sześć nowoczesnych stadionów, sześć supernowoczesnych portów lotniczych, infrastruktura komunikacyjna w miastach goszczących piłkarzy i kibiców. Nie obejdzie się też bez kilkunastu ekskluzywnych ośrodków treningowo-pobytowych dla reprezentacji.
• Na jakim etapie jest ich budowa?
- Właśnie spotkaliśmy się z właścicielami ponad 40 ośrodków, które zostały wyselekcjonowane z ponad setki. Ci, którzy chcą gościć u siebie piłkarzy, musieli się pogodzić, że w sfinansowaniu inwestycji nie pomoże im budżet państwa. W specjalnym folderze rozdawanym w grudniu 2011 r. podczas losowań grup finałowego turnieju znajdzie się miejsce dla maksymalnie szesnastu z nich. W Gdańsku, Poznaniu i Chorzowie potrzebujemy jeszcze niemal 2 tys. łóżek w pięciogwiazdkowych hotelach. We wszystkich miastach zdecydowanie brakuje miejsc w najtańszych hotelach i pensjonatach.
WARUNKI UEFA
Centra pobytowe muszą spełniać szereg warunków: obiekt musi mieć pięć gwiazdek, podróż z lotniska i do stadionu powinna trwać nie dłużej niż kilkadziesiąt minut. Ośrodki bez rekomendacji także mogą starać się o pobyt jakiejś reprezentacji. Polska reprezentacja podczas ostatnich mistrzostw Europy zakwaterowała się w ośrodku spoza listy UEFA.
• A drogi?
- Może kogoś rozczaruję, ale priorytetowo traktujemy przede wszystkim powstanie autostrad, szczególnie A1 z Pomorza na Śląsk. Obwodnica nawet dużego miasta nie jest już tak ważna. Wrocław z Poznaniem i Warszawa z Krakowem muszą mieć doskonałe połączenie kolejowe. Pamiętajmy jednak, że infrastruktury nie budujemy na Euro, ale dlatego, że jej nie mamy. Więc nawet jeśli z czymś nie zdążymy i np. na mistrzostwach wciąż będą gdzieś trwały prace, nic złego się nie stanie.
• Czy spółka ma plan B na wypadek, gdyby część inwestycji nie udała się?
- Od nowego roku każdy będzie mógł sam sprawdzić w internecie, jak posuwają się kluczowe inwestycje. To wytworzy pozytywną presję, która zaowocuje wyjątkową mobilizacją. Białym kolorem oznaczone będą inwestycje realizowane przed czasem, zielonym - zgodne z harmonogramem, żółtym - te opóźnione, ale do nadrobienia, czerwonym - krytyczne, ale wciąż do zrealizowania i wreszcie czarnym te, których na pewno nie uda się przeprowadzić do czerwca 2012 r. Jeśli jednak jakaś inwestycja wypadnie z planów, tak jak w przypadku połączenia kolejowego z Katowic z lotniskiem w Pyrzowicach, będziemy realizować plan awaryjny. Już pracujemy nad zorganizowaniem połączeń autokarowych, rezerwacją odpowiedniej floty autobusów.
• Czego jeszcze, oprócz infrastruktury, potrzeba nam do tego, żeby na koniec mistrzostw usłyszeć formułkę o najlepszych zawodach w historii?
- Radości. Cieszmy się już przygotowaniami. Współtworzymy historię, ale musimy utrzymać bardzo szybkie tempo przygotowań jeszcze przez ponad 1300 dni, które zostały do pierwszego gwizdka na Stadionie Narodowym w Warszawie. Do 2011 roku będziemy skupiać się na budowaniu. Ostatnie miesiące przed Euro poświęcimy przygotowaniom, jak zorganizować sam event i jak pokazać Polskę jako kraj radosnych i szczęśliwych ludzi.