Firma założona przez belgijskiego miliardera Alberta Frere wkroczyła na polski rynek dostawców energii. Ma zamiar wzmocnić dywersyfikację źródeł dostaw gazu w regionie i przejąć 10 proc. rynku. Rozmawiamy z Konradem Dynkiewiczem, dyrektorem zarządzającym polskim oddziałem firmy o ich planach, aspiracjach i kwestiach, z jakimi boryka się branża.

Astra Transcor Energy po 15 latach uśpienia jeśli chodzi o europejskie inwestycje, niespodziewanie otwiera swoje biuro w Warszawie. Chcecie podebrać PGNiG kawałek rynku LNG?

Jest to związane ze strategiczną decyzją Astry, że kolejnym etapem rozwoju grupy będzie wejście na rynek gazu ziemnego. Polska jest bardzo interesującym rynkiem z kilku względów: należy do Unii Europejskiej, przez co firmy zagraniczne postrzegają nasz kraj jako miejsce stabilne i bezpieczne do inwestowania. Ma liberalizujący się duży rynek w centrum Europy połączony z Niemcami, czyli największym regionalnym rynkiem gazu oraz z Ukrainą, perspektywicznym i dużym odbiorcą. Ma też połączenia z Czechami, oraz z Białorusią, a w niedalekiej przyszłości z Litwą. No i ważna sprawa - buduje się terminal w Świnoujściu. Wprawdzie rynek jest zdominowany przez PGNiG, ale jak pokazują doświadczenia innych krajów, jeśli pojawią się nowi gracze, przejmą jego część. Pamiętajmy jednak, że możliwości importowe terminala w Świnoujściu to 5 mld, a PGNiG ma kontrakt na 1,5 mld. Chcemy więc obok nich korzystać z terminala.

Chcielibyście wysyłać gaz na Ukrainę?

To obiecujący kierunek. Polska może stać się korytarzem transportowym gazu na Ukrainę, zarówno tego pochodzącego z Niemiec, jak również gazu importowanego do Polski drogą morską z wykorzystaniem terminalu LNG w Świnoujściu. Gaz System, będący właścicielem i operatorem infrastruktury przesyłowej w Polsce oraz terminalu LNG otrzymywałoby z tego tytułu znaczne profity, a Polska stałaby się ważnym korytarzem przesyłowym, wzmacniając jednocześnie własne bezpieczeństwo energetyczne.

Reklama

A co z Nord Stream 2?

Nie uczestniczymy w tej inwestycji. To wrażliwy temat, głównie w przestrzeni politycznej. Ostatnie doniesienia Komisji Europejskiej mówią o tym, że Nord Stream nie będzie finansowany ze środków europejskich, może być nawet wstrzymana jego realizacja. Dla Polski i wielu krajów w regionie to jest projekt, który nie jest na rękę, szczególnie w kontekście sytuacji na Ukrainie. Astra Transcor Energy nie zamierza korzystać z tej infrastruktury.

To głównie z powodu planów ukraińskich opłaca się wam inwestować w Polsce?

Nie chcemy jedynie wejść, zarobić i wyjść z kraju. Chcemy budować swoją pozycję tutaj, a także rozwijać stąd działalność w zakresie obrotu gazem w innych krajach. Jesteśmy też zainteresowani inwestycją w terminal LNG na wyspie Krk w Chorwacji, który razem z polskim terminalem LNG w Świnoujściu będzie elementem korytarza gazowego północ-południe.

Co to za korytarz? Chodzi o szlak dostaw czy konkretną infrastrukturę w postaci rurociągu?

To inicjatywa UE wspierana przez komisarza ds. energii Mirosza Szewczowicza. Komisja Europejska w październiku 2013 roku przyznała inwestycji status „Projektu o znaczeniu wspólnotowym” („Project of Common Interest”). Chodzi o to, żeby połączyć Terminal LNG w Świnoujściu z planowanym terminalem nad Morzem Adriatyckim. Realizacja tej inicjatywy sprawi, że europejski rynek gazu stanie się bardziej płynny przez możliwość wprowadzenia dodatkowych ilości surowca. Uzyskanie dostępu do terminalu w Świnoujściu oraz tego chorwackiego dałoby nam dodatkowe możliwości w zakresie handlu. Mowa o infrastrukturze, która częściowo już została zbudowana, a częściowo będzie musiała być dobudowana lub zmodernizowana i na to mają być środki unijne. Byłby to ważny element tworzenia w Polsce swoistego hub’u gazowego w znaczeniu handlowym oraz infrastrukturalnym, przez który przechodziłyby duże dostawy gazu generujące wysokie obroty.

Czytaj więcej >>> Solaris ma umowy na dostawy 110 autobusów do Izraela

Kiedy uda się wam wykorzystać gazoport w Świnoujściu dla swoich celów?

Mieliśmy już spotkanie z Polskim LNG, zajmującym się jego budową i późniejszą eksploatacją. Wyraziliśmy zainteresowanie korzystaniem z terminala, w horyzoncie krótko- i długoterminowym. Jednak ze względu na uwarunkowania prawno-regulacyjne, w tym: ustawę o zapasach obowiązkowych, rozporządzenie dywersyfikacyjne, instrukcję terminala oraz brak zatwierdzonej przez Urząd Regulacji Energetyki taryfy na świadczenie usług regazyfikacji - nikt oprócz PGNiG nie jest w stanie skorzystać z tej infrastruktury. Czekamy na korzystne zmiany prawno-regulacyjne, które umożliwią nam dostarczanie gazu do Polski drogą morską, jak również na taryfę spółki Polskie LNG, gdyż bez tego nie jesteśmy oszacować całkowitych kosztów importu LNG do Polski.

Pretendujecie do bycia liderem rynku?

Mamy ambitne plany rozłożone na lata. Natomiast pozycja PGNiG jest niezagrożona jako lidera. Ma zdywersyfikowany portfel, wydobycie krajowe i lata doświadczeń. My chcemy być aktywnym graczem nie tylko w Polsce, ale w całym regionie Europy Środkowej i Wschodniej. Widzimy ogromy potencjał, aby to w Polsce powstał regionalny hub gazowy i niewątpliwie tutaj nasze plany są zbieżne z planami PGNiG, Gaz Systemu, Towarowej Giełdy Energii oraz samych odbiorców. Liczę, że również administracja rządowa będzie do takiej koncepcji pozytywnie nastawiona. Jej realizacja wzmocniłaby bezpieczeństwa dostaw gazu do Polski oraz dywersyfikację jego źródeł. Jeżeli chodzi o bycie konkurentem PGNiGu, czy innych firm - taka sytuacja będzie korzystna dla klientów, którzy będą mieli wybór zakupu gazu od różnych dostawców.

Jako były zastępca dyrektora Oddziału Obrotu Energią ds. handlowych PGNiG będzie mógł wykorzystać pan swoją wiedzę o funkcjonowaniu firmy przeciwko dawnemu pracodawcy.

Większość naszego zespołu pracowała w PGNiG. Kiedy tam byłem, firma sprzedawała gaz tylko po cenach regulowanych w taryfie. Po moim odejściu wprowadzono programy rabatowe i pozataryfowe produkty. Nie mam zatem żadnej wiedzy tajemnej, która pozwoliłaby mi nieczysto konkurować. Poza tym, spoglądając na rynek, firmy typu Duon czy Hermes, zostały założone przez byłych pracowników PGNiG. Pamiętajmy, że przez wiele lat PGNiG był jedynym dostawcą gazu w kraju i w naturalny sposób stał się swoistą kuźnią kadr.

Na koniec poplotkujmy. Belgijski miliarder, baron Albert Frere jest głównym udziałowcem firmy i prowadzi interesy od 1947 r. Czy jego obecność w Europie jest podyktowana jedynie czynnikami ekonomicznymi czy też biznesmen chce wymierzyć cios w stronę Rosjan?

Trudno mi oceniać. Baron Albert Frere poprzez holding CNP ma już udziały w kilku spółkach energetycznych działających w regionie, tj. Total czy Engine (byłe GDF Suez). Decyzja o otwarciu biura była wspólna: Alberta Frere oraz Zarządu Astra Transcor Energy. Z punktu widzenia właściciela (Compagnie Nationale à Portefeuille - CNP) największe znaczenie miały czynniki makroekonomiczne i polityczne. Największym orędownikiem otwarcia biura w Polsce był Denis Haller – CEO Astra Transcor Energy, który zauważył w naszym kraju ogromny potencjał ludzki, tj. bardzo dobrze wykształceni młodzi ludzie, którzy będą tworzyć ten biznes. Z jednej strony świadczy to o ogromnym zaufaniu. Z drugiej pokazuje, że Polska może być krajem atrakcyjnym dla inwestorów, chcących rozwijać biznes, który wymaga zatrudnienia ludzi o bardzo wysokich kwalifikacjach. Przez lata większość spółek handlujących energią elektryczną w Europie Środkowej i Wschodniej lokowała się w czeskiej Pradze, która była i jest postrzegana jako hub energetyczny dla regionu. Astra Transcor Energy wybrała Polskę, tu będzie się rozwijać, zatrudniać specjalistów oraz płacić podatki. I to Polska z uwagi na swoje położenie i rozbudowywaną infrastrukturę stanie się hub’em gazowym dla naszego regionu.

Czytaj więcej >>> Ropa po 100 dol. za baryłkę, gwałtowne umocnienie rubla. Oto 10 szokujących prognoz na 2016 rok

Jak pan sądzi, kiedy Polska będzie gazowo niezależna od Rosji?

To uniezależnienie już powoli widać. Mamy możliwości importu gazu z kierunku zachodniego poprzez rewers na gazociągu jamalskim, połączenie w Lasowie oraz Cieszynie. Jeszcze w tym roku przypłynie pierwszy statek LNG. Do tego dochodzą podziemne magazyny gazu o łącznej pojemności ponad 2,8 mld m3, które w przypadku zakłóceń w dostawach gazu do Polski stanowią dodatkowe źródło zasilania systemu. Jeżeli dodamy do tego możliwość importu LNG poprzez terminal w Świnoujściu, trudno mówić o zależności. Ale trzeba pamiętać, że jeżeli chcemy w Polsce budować hub gazowy, to jego istotnym elementem będą również dostawy gazu z Rosji.