Tylko likwidacja egzaminu szóstoklasisty dała kilkanaście milionów złotych oszczędności - mówi w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Anna Zalewska, minister edukacji narodowej.
Będzie pani lobbować w rządzie za zwiększeniem nakładów na oświatę? Samorządowcy nieustannie narzekają na krótką kołdrę.
Na razie musimy policzyć, ile pieniędzy faktycznie jest w systemie. Mamy miejsca, gdzie środki są marnowane. Przykładem są szkoły dla dorosłych, które dostają takie same pieniądze jak szkoły publiczne, a zamiast 30 mają w klasie trzy osoby. Zmian wymaga także finansowanie nauczania domowego.
MEN nadal będzie wydawnictwem pracującym nad podręcznikiem dla najmłodszych dzieci?
Nie ukrywam, że to obciążenie dla resortu. W każdym departamencie jest ktoś, kto zajmuje się podręcznikiem. Praca nad nim pochłania na przykład cały zespół informatyków, którzy poza tym budują nasze portale, odpowiedzialni są za komputery.
Reklama
Decyzję dotyczącą podręczników, która zadziałałaby od 2017 r., trzeba podjąć już w maju. Nie chcemy jednak wylać dziecka z kąpielą. Dlatego będziemy analizować to, w jaki sposób podręczniki funkcjonują dzisiaj. Od 1 marca, w związku z wejściem w życie ustawy o służbie cywilnej, czekają nas w ministerstwie zmiany. Na pewno powstanie departament do spraw podręczników i podstaw programowych, który będzie analizował możliwe rozwiązania.
Sześciolatki mają się uczyć czytać i pisać. Czy w związku z tym będziecie szykować podręcznik dla zerówki?
Nauczyciele na tym etapie edukacyjnym radzą sobie bez podręcznika. W trakcie debaty wspólnie podejmiemy decyzję na ten temat.
Poza departamentem podręczników co jeszcze się zmieni?
Pod koniec lutego pokażemy nową strukturę ministerstwa.
Planuje pani zwolnienia?
Na razie rozstaliśmy się z czterema osobami. Nie będzie u nas dużych roszad. Robimy przegląd wydatków MEN. Już się okazuje, że w wielu miejscach są one po prostu nieracjonalne.
Na przykład?
Dla instytucji podległych resortowi, np. na potrzeby Krajowego Ośrodka Wspierania Edukacji Zawodowej i Ustawicznej, wynajmujemy osobne pomieszczenia. Tymczasem zatrudnione tam osoby mogłyby zmieścić się w naszym gmachu. Przeprowadzenie tych urzędników to około 600 tys. zł oszczędności. Podobnie jest z siedzibami Centralnej Komisji Egzaminacyjnej i warszawskiej Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Pieniędzy szukam wszędzie. Likwidacja sprawdzianu szóstoklasisty przyniosła kilkanaście milionów złotych oszczędności. Dzięki temu mamy z czego sfinansować prace zespołu, który zajmie się odwołaniami od wyników matur.
Będzie pani wymieniać dyrektorów w CKE i OKE, jak kuratorów?
Na razie nie ma takiego pomysłu. To drugorzędna kwestia wobec aktualnych problemów. Na razie rozmawiamy z szefem CKE między innymi o sposobie konstruowania pytań. Na maturze nie mogą pojawiać się zadania, co do których nie ma zgody akademików. Pytania muszą być bardziej jednoznaczne, klucz bardziej elastyczny i uwzględniający więcej wariantów.
Będzie matura z religii?
Od tego roku na pewno nie, ale spotykamy się z przedstawicielami Konferencji Episkopatu Polski i będziemy w tej sprawie rozmawiać.
A pani by chciała?
Jestem za sprawiedliwością. Jeśli mamy taki przedmiot jak religia i mamy studentów teologii, studentów w seminarium, to dlaczego nie?