Rosyjskie ciężarówki nie mogą przedostać się do krajów Unii Europejskiej. Jedyna droga jaka im pozostała wiedzie przez Bałtyk. Od ponad dwóch tygodni Moskwa nie może się porozumieć z Warszawą w sprawie transportów towarowych, a od kilku dni rosyjskie auta są blokowane na Ukrainie.

W odwecie Rosjanie zamknęli swoją granicę dla ukraińskich ciężarówek, a te które wjechały już na terytorium Federacji odsyłają na parkingi.

Za kryzys transportowy rosyjscy politycy winią Polskę. Twierdzą, że nasz kraj domaga się zbyt dużej liczby zezwoleń na przejazdy przez ich terytorium. Tymczasem polskie Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa oświadczyło, że to strona rosyjska radykalnie zmniejsza roczne kwoty zezwoleń, aby wyrugować zagranicznych przewoźników ze swojego rynku.

Od 1 lutego polskie auta nie mogą wjechać do Rosji, a rosyjskie do Polski. Rosjanie próbują znaleźć trasy objazdowe przez Ukrainę i Litwę. Ukraińcy solidaryzując się z Polakami zablokowali tę możliwość. Ostro skrytykował za to władze w Kijowie rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew mówiąc o „skandalu” i „bezprawiu”. Ukraińcy się nie przestraszyli i nadal blokują ruch rosyjskich aut.

Tymczasem rosyjscy przewoźnicy alarmują, że przedłużanie się „kryzysu ciężarówkowego” powoduje wielomilionowe straty firm transportowych, a w dłuższej perspektywie oznacza utratę pracy dla kilku tysięcy osób.

Reklama

Rozładowany korek

Zmniejszyły się kolejki ciężarówek stojących na białorusko-litewskich przejściach granicznych. Wczoraj w kolejkach na wjazd na Litwę ze strony Białorusi cały dzień stało ponad 400 ciężarówek. Dziś z rana już tylko nieco ponad 100.

W kolejkach stały głównie rosyjskie ciężarówki, które próbowały objechać terytorium Polski i Ukrainy. Kierowały się do litewskiego portu w Kłajpedzie, aby następnie drogą morską przewozić towary do zachodniej Europy.

Rzecznik prasowy białoruskiej straży granicznej Aleksander Ciszczenka, w rozmowie z Polskim Radiem, nie wykluczył, że rosyjscy pracownicy firm logistycznych lepiej zaczęli organizować transport i kierują tam tylko taką liczbę ciężarówek, jaką może przyjąć port w Kłajpedzie. „Być może zaczęli działać w oparciu o możliwości przepustowe portu w Kłajpedzie’ -powiedział pułkownik Ciszczenka. Zwrócił przy tym uwagę, że nie ma sensu wysyłać ciężarówek do tamtejszego portu tylko po to by tam stały w kolejce kilka tygodni.

>>> Polecamy: Bezimienne ofiary Putina. 11,5 mln Rosjan ma finansowe problemy