Zmiany klimatu zwiększają ryzyko klęsk żywiołowych: częściej występują burze, które niosą ze sobą więcej wilgoci, wzrasta częstotliwość i intensywność ulewnych opadów. Coraz częściej dochodzi też do powodzi.

Ponad 34 proc. Amerykanów mieszka na terenach, na których liczebność populacji już nie wzrasta

Jak podkreślił portal Axios, naukowcy przewidują, że rosnąca temperatura będzie przyspieszać zmiany demograficzne i zwiększać koszty utrzymania domów. Ludzie będą wyprowadzać się z najbardziej narażonych terenów.

Reklama

W Stanach Zjednoczonych ten proces już się trwa. Tylko w ciągu dwóch dekad (od 2000 do 2020 roku) aż 3,2 mln osób opuściło tereny zagrożone powodziami - poinformowali naukowcy. Badacze przewidują, że w ciągu następnych trzech dekad z tych obszarów wyprowadzi się kolejne 7,5 mln mieszkańców.

Analitycy ustalili, że ponad 34 proc. Amerykanów mieszka na terenach, na których liczebność populacji już nie wzrasta lub nawet się kurczy. W rezultacie pojawiają się obszary "porzucone" przez ludzi.

Naukowcy podkreślili, że w swoich szacunkach nie brali pod uwagę istotnego czynnika ubezpieczeń nieruchomości przed klęskami żywiołowymi. Towarzystwa ubezpieczeniowe wycofują się z rynków, które stały się dla nich zbyt ryzykowne. Do takich obszarów należą nadmorskie pasy wybrzeży na Florydzie i w Kalifornii.