Prezydent Francji Francois Hollande zapowiedział w środę, że manifestacje w całym kraju zostaną zakazane w najbliższych dniach, jeśli nie będzie zagwarantowane bezpieczeństwo osób i mienia - poinformował rzecznik rządu. We wtorek znowu doszło do starć w Paryżu.

"Podczas gdy Francja jest gospodarzem Euro 2016 i stawia czoło terroryzmowi, nie może być zgody na manifestacje, jeśli warunki bezpieczeństwa osób, mienia i mienia publicznego nie są zapewnione" - powiedział rzecznik rządu Stephane Le Foll, relacjonując słowa, jakie szef państwa wygłosił na posiedzeniu rady ministrów.

"Jeśli nie są spełnione warunki ochrony mienia prywatnego i publicznego, a obecnie nie są, wówczas podjęte będą w każdym przypadku osobne decyzje o braku zgody na manifestacje" - podkreślił rzecznik.

Jego wypowiedź nastąpiła dzień po kolejnych zamieszkach, do jakich doszło w Paryżu podczas manifestacji przeciwników reformy prawa pracy, którą forsuje rząd. Rannych zostało 40 osób, w tym 29 policjantów. 44 osoby zatrzymano. Celem ataku był m.in. szpital dziecięcy, co szczególnie oburzyło opinię publiczną.

Odwiedzając w środę tę placówkę, premier Francji Manuel Valls określił akty wandalizmu jako nie do zaakceptowania.

Reklama

Le Foll ubolewał, że sekretarz generalny centrali związkowej CGT, która jest głównym organizatorem protestów, w żaden sposób nie potępił zaatakowania szpitala.

Valls zarzucił CGT, że zajmuje dwuznaczną postawę wobec osób stosujących przemoc podczas organizowanych przez centralę protestów. Wezwał także CGT, by zrezygnowała z organizacji w przyszłości wielkich demonstracji w Paryżu.

>>> Czytaj też: Media: Francja stała się zakładniczką strajkujących i central związkowych