Pierwszą, szacowaną na 150 mln zł umowę na czarter samolotów dla najważniejszych osób w państwie, poprzedni rząd podpisał z PLL LOT w 2010 r. W 2013 r. umowę przedłużono do 2017 r. Transport wykonywany jest głównie w oparciu o samoloty typu Embraer 170-200 LR należące do floty przewoźnika.

Na potrzeby rządu samoloty zostały odpowiednio przystosowane – przebudowano ich wnętrza, przemalowano na barwy RP oraz wyposażono w łączność satelitarną. Jednak mają istotne ograniczenia. Jak tłumaczy rząd, „nie zabezpieczają wymaganego bezpośredniego przelotu transatlantyckiego z kraju (bez międzylądowania)”.

W efekcie poprzedni prezydent Bronisław Komorowski np. na szczyty ONZ w Nowym Jorku latał zwykłymi samolotami rejsowymi. Sam wówczas przyznawał, że jest to dość osobliwy styl podróżowania, zwłaszcza gdy pomiędzy pasażerami „poutykani są ministrowie”. – Widzę zdziwione oczy pasażerów, którzy też nic z tego nie rozumieją, im się wydaje, że jakieś ważne sprawy dzieją się w sposób mało poważny – mówił prezydent.

Teraz ma się to zmienić. Ministerstwo Obrony Narodowej (MON) przygotowało projekt programu wieloletniego „Zabezpieczenie transportu powietrznego najważniejszych osób w państwie (VIP)”. Przetarg na dwa małe samoloty pasażerskie dla VIP-ów został rozpisany jeszcze przez poprzednie kierownictwo resortu obrony. Jednak obecny rząd unieważnił postępowanie, a jak tłumaczył niedawno wiceszef MON Bartosz Kownacki, „ministerstwo zdecydowało się na pójście drogą równoległego ogłoszenia przetargów na zakup samolotów małych i średnich oraz na czarter dużej maszyny kilka razy w roku”.

Rządowi najwyraźniej się spieszy w związku z wygasającą w przyszłym roku umową z PLL LOT. – Rozpisanie przetargu zaakceptował Komitet Stały Rady Ministrów, a teraz dokumenty w tej sprawie trafią na posiedzenie Rady Ministrów. Istnieje możliwość, że uchwała Rady Ministrów zapadnie w trybie obiegowym – informuje nas Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON.

Z informacji dotyczących szczegółów projektowanej uchwały wynika, że rząd zamierza kupić dwa „małe” samoloty i dwa „średnie”. Miałyby one wejść na wyposażenie Sił Zbrojnych RP. Jak twierdzą autorzy projektu, umożliwi to „realizację zadań lotniczych na rzecz dysponentów w obszarze europejskim, jak i międzykontynentalnym, w rym loty transatlantyckie”.

Zdaniem ekspertów od rynku lotniczego przyjęty przez MON kierunek jest słuszny. – W większości krajów najważniejsze osoby w państwie mają do dyspozycji swoje samoloty. To jest efektywne z punktu widzenia dostępności i bezpieczeństwa takich lotów – uważa Sebastian Gościniarek, partner w firmie konsultingowej BBSG.

Pytanie, jak cała operacja wpłynie na sytuację polskiego przewoźnika, od którego rząd przez lata czarterował maszyny. – LOT ma tak wielkie bóle głowy w tym momencie, że nieprzedłużenie kontraktu niespecjalnie go obejdzie – uważa Marek Serafin, ekspert z portalu PRTL.pl. – Większym problemem dla PLL LOT jest teraz ostra konkurencja z innymi przewoźnikami, a zwłaszcza Lufthansą i Ryanairem – dodaje.

Rzeczywiście, w nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele PLL LOT niespecjalnie przejmują się wizją nieprzedłużenia kontraktu z rządem. Dla przewoźnika cała umowa miała bardziej charakter wizerunkowy niż finansowy.
W oficjalnych komentarzach przedstawiciele spółki są bardziej dyplomatyczni. – Jeśli tylko będzie taka wola ze strony rządu, PLL LOT jest gotowy nadal taką usługę świadczyć. Jeśli chodzi zaś o ewentualne wykorzystanie samolotów do innych celów, biorąc pod uwagę rozwój naszej siatki połączeń, na pewno je zagospodarujemy – zapewnia Adrian Kubicki, rzecznik LOT-u. Jak dodaje, decyzja MON na tym etapie i tak nie wyklucza dalszej współpracy. – Formuły mogą być różne. Jeśli tylko strona rządowa wyrazi takie zainteresowanie, LOT jest oczywiście gotowy do rozmów na ten temat – mówi Adrian Kubicki.

>>> Czytaj też: Szefowie dyplomacji Berlina i Paryża chcą superpaństwa zamiast UE