Szef komisji ds. praktyki dentystycznej Światowej Federacji Dentystycznej FDI dr Ward van Dijk podkreślił w rozmowie z PAP, że współczesne społeczeństwo w ogóle nie zdaje sobie sprawy, jak ogromne jest obciążenie chorobami jamy ustnej na świecie.
„Statystyki są zatrważające - 4 mld ludzi na świecie ma obecnie jakąś chorobę jamy ustnej; mam na myśli próchnicę i choroby przyzębia, ale również nowotwory jamy ustnej, które są jednymi z najgroźniejszych i najbardziej złośliwych nowotworów” – mówił van Dijk.
Specjalista zaznaczył, że choroby periodontologiczne, czyli choroby przyzębia i próchnica dotyczą nawet połowy populacji świata, co spowodowane jest współczesnym stylem i trybem życia. „Skutki tych chorób bywają bardzo poważne. Wiele dzieci ze względu na ból, który jest następstwem rozwiniętej próchnicy nie chodzi do szkoły. Należy jednak pamiętać, że próchnica dotyka ludzi w każdym wieku” – powiedział.
Jak tłumaczył, choroby periodontologiczne od 20 lat są zjawiskiem stale nasilającym się. „Problemy te dotyczą w dużej mierze osób starszych, ale osób starszych na świecie przybywa, więc przypadków pacjentów z tą jednostką chorobową z roku na rok jest coraz więcej” – zaznaczył stomatolog.
„Dzisiaj człowiek dłużej żyje, dłużej +chodzi z własnymi zębami+ i dłużej przyzębie może chorować. Trzeba wiedzieć, że 70 proc. osób starszych na całym świecie ma zmiany w przyzębiu, z czego 15-20 proc. ma je na tyle nasilone, że grozi to utratą zębów” – wskazał van Dijk.
Ekspert tłumaczył także, że tak jak jeszcze kilka lat temu to próchnica i związany z nią zaawansowany ból zębów był głównym scenariuszem prowadzącym do utraty zębów, tak dzisiaj pierwszą przyczyną są choroby periodontologiczne. Z tego względu Światowa Federacja Stomatologiczna FDI już od ubiegłego roku prowadzi projekt poświęcony temu zagadnieniu.
„Dentyści powtarzają, że zęby są człowiekowi potrzebne do trzech rzeczy: jedzenia, mówienia i ze względów estetycznych, społecznych – żeby się ładnie uśmiechać. Kiedy zęby tracimy, grozi nam poczucie wstydu, nieśmiałości, czy nawet wykluczenia społecznego; nie można też publicznie jeść, swobodnie się uśmiechać” - mówił.
„Musimy sobie uświadomić, że każdy utracony ząb pogarsza nam jakość życia. Z drugiej strony możemy przecież temu zapobiegać, dlatego FDI w przeszłości miało szereg projektów, które temu służyły i przypominały, by szczotkować żeby dwa razy dziennie, używać odpowiedniej pasty. FDI jest właśnie taką organizacją, która czuje się odpowiedzialna za stan jamy ustnej ludzi na całym świecie” – zaznaczył.
Zdaniem dr van Dijk’a niezbędne jest prowadzenie na szeroką skalę projektów edukacyjnych, które przybliżają ludziom na całym świecie problematykę ochrony jamy ustnej. „Nowe technologie są dobre i użyteczne, jeżeli ostatecznie prowadzą do poprawy zdrowia jamy ustnej i wtedy zasługują na zastosowanie. Musimy jednak pamiętać, że przede wszystkim trzeba się udać do stomatologa co jakiś czas. Mamy różnego rodzaju technologie, jak implanty, materiały do budowania koron zębowych, które pięknie wyglądają, ale jeszcze ważniejsze jest to, żeby technologia pomogła nam dotrzeć do tych, którzy nie mają dostępu do regularnej opieki stomatologicznej” – mówił.
„Jeśli udamy się do Afryki, zobaczymy, że tam niemal każdy ma telefon komórkowy, ale już nie każdy chodzi do dentysty. Mimo to taki telefon komórkowy może pomoc uświadomić tym osobom jak ważna jest higiena jamy ustnej. W tym kontekście nowe technologie także są bardzo pomocne – choć nie mają zupełnie charakteru stomatologicznego” – dodał.
Sobota jest ostatnim dniem trwającego od środy w Poznaniu corocznego Światowego Kongresu Stomatologicznego FDI 2016. W wydarzeniu organizowanym m.in. przez Światową Federację Dentystyczną FDI oraz Polskie Towarzystwo Stomatologiczne uczestniczyło ok. 10 tys. przedstawicieli środowiska stomatologicznego z niemal 120 państw świata.
Anna Jowsa (PAP)