Zawetowane ustawy miały być podstawą rządowej reformy systemu ochrony zdrowia. Prezydent podpisał trzy ustawy: o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, o akredytacji w ochronie zdrowia, oraz o konsultantach w ochronie zdrowia. Problem jednak w tym, że - jak wytknęła prezydentowi minister zdrowia Ewa Kopacz - zawetowanie przez prezydenta ustawy wprowadzającej oznacza, że żadna z sześciu ustaw zdrowotnych nie wejdzie w życie, a te podpisane - także nie.

Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski ostro replikuje prezydentowi. Podkreśla, że używanie argumentu, iż rozwiązania prawne, które proponowała koalicja mogły się zakończyć prywatyzacją szpitali, można porównać do stwierdzenia, że niektóre małżeństwa mogą skończyć się rozwodem.

Na razie koniec z ewentualną prywatyzacją

Zgodnie z pierwszą z zawetowanych ustaw, zoz-y byłyby obligatoryjnie przekształcane w spółki kapitałowe działające na podstawie prawa handlowego. Samorządy miały otrzymać 100 proc. kapitału zakładowego, którym mogłyby dysponować. To one podejmowałyby decyzje o ewentualnej sprzedaży udziałów. Taki zapis dawał samorządom możliwość całkowitego wyzbycia się kapitału zoz- ów, ale także zachowania całości lub większości udziałów.

Reklama

... i koniec z oddłużeniem

W ustawie wprowadzającej reformę określono m.in. szczegółowe zasady przekształcenia zoz-ów w spółki. Zakładała ona możliwość umorzenia zobowiązań publicznoprawnych przekształcającym się zoz- om. Spółki kapitałowe zarządzające zoz-ami miały otrzymywać ich nieruchomości w dzierżawę.

Ustawa o pracownikach zoz-ów m.in zrównywała ich czas pracy, a tym samym wydłużała czas pracy zatrudnionych w warunkach, które mogą być szkodliwe, m.in. radiologów, patomorfologów, pracowników prosektoriów i medycyny sądowej, którzy do tej pory pracowali 5 godzin dziennie. W myśl ustawy czas pracy pracowników zoz-ów nie mógłby przekraczać 7 godz. 35 min. dziennie, a w przypadku pracowników technicznych, obsługi, gospodarczych i administracyjnych - 8 godz. dziennie.

W ogniu krytyki

Decyzje prezydenta krytykują nie tylko politycy. Szefowa Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych Elżbieta Buczkowska uważa, że zwiększy się chaos w służbie zdrowia. "Bardzo możliwe, że ujawnią się wielkie zadłużenia, które ktoś będzie musiał spłacić. Jeśli obciążymy tymi zadłużeniami samorządy, może zdarzyć się, że nie będą mogły one ponieść tej odpowiedzialności" - powiedziała PAP Buczkowska, odnosząc się do zawetowania ustawy zakładającej obligatoryjne przekształcenie szpitali w spółki prawa handlowego.

Dodała, że weto prezydenta to też okazja do tego, by odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki model ochrony zdrowia chcemy wprowadzić. "Rozumiem obawy niektórych przed prywatyzacją szpitali, ale przecież komercjalizacja wyszłaby im tylko na dobre" - powiedziała szefowa Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych.

W ocenie eksperta Konfederacji Pracodawców Polskich Roberta Mołdacha, zawetowanie przez prezydenta najważniejszych ustaw zdrowotnych przyczyni się do kryzysu służby zdrowia.

Jak powiedział PAP Mołdach, weto zaszkodzi systemowi ochrony zdrowia. Zaznaczył także, iż przekształcenie szpitali w spółki działające na podstawie prawa handlowego przyczyniłoby się do poprawy ich funkcjonowania.

"Zgadza się, że zdrowie nie jest na sprzedaż, ale usługa medyczna jest towarem, który jest na sprzedaż i ma swoją cenę. Dlatego najlepiej sprzedawać ją w oparciu o kodeks spółek handlowych" - podkreślił ekspert KPP.

"System ochrony zdrowia wymaga pilnych zmian, ustawy są dobrze przygotowane. Bez nich będziemy obserwować pojawiające się co jakiś czas kryzysy spowodowane wzrostem cen usług medycznych" - dodał.

Politycy zarzucają polityczne podteksty

Według Elżbiety Łukacijewskiej (PO), wiceprzewodniczącej sejmowej komisji zdrowia, zawetowanie przez prezydenta najważniejszych z pakietu ustaw zdrowotnych to "ruch polityczny" i "brak dbałości o pacjenta".

"Może pan prezydent chciał też pokazać, że nie jest taki zły i na trzy ustawy się zgodzi. To jest albo gra polityczna, albo jakaś obłuda, albo beztroska funkcjonowania w nierzeczywistym świecie, bo gdyby pan prezydent chodził do szpitali, rozmawiał z ludźmi, przyjrzał się temu z bliska, to być może by tego nie zrobił" - powiedziała posłanka.

Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski uważa, że prezydent Lech Kaczyński wetując najważniejsze ustawy reformujące służbę zdrowia, zgodził się na to, żeby trwał w niej nadal bałagan. Mamy najdroższe leki w Europie, mamy zadłużające się w postępie geometrycznym szpitale, mamy kupę sprzętu medycznego kupionego, niezainstalowanego, leżącego gdzieś tam w korytarzach szpitalnych czy w piwnicach, pacjenci czekają wiele miesięcy czy lat na spotkanie ze specjalistą, pan prezydent to po prostu zaakceptował, że tak ma być" - powiedział PAP Żelichowski.

Polityk PSL podkreślił, że koalicja zrobi wszystko, by odrzucić weto głowy państwa, a jeśli się to nie uda, rząd znajdzie plan awaryjny.

Lekarze mają inne zdanie niż pielęgniarki

"Trudno powiedzieć, czy prezydenckie weto było potrzebne. Idea przekształcenia szpitali w spółki sama w sobie jest dobra, ale plan, który przedstawiła PO, był niekompletny i wadliwy. Także przekształcenie, które miało pomóc szpitalom, mogło poważenie zaszkodzić" - podkreślił w rozmowie z PAP przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel.

"Było dużo gadania, haseł, obietnic, teraz okazuje się, że nic z tego nie wyjdzie, nie będzie reformy służby zdrowia. Plan awaryjny o którym mówi minister Kopacz, to robienie dobrej miny do złej gry. No chyba że pojawi się nowy minister, z nowym pomysłem" - dodał. W ocenie szefa OZZL, zawetowanie przez prezydenta ustawy o pracownikach zoz-ów, jest dla nich korzystne.

A pielęgniarki inne zdanie niż inne pielęgniarki

W ocenie przewodniczącej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Doroty Gardias, ustawy zdrowotne zawetowane przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego szkodziły systemowi opieki zdrowotnej. Gardias podkreśliła w rozmowie z PAP, że m.in. jej związek prosił prezydenta o weto.

Minister zdrowia zostało teraz przekonywanie Sejmu do odrzucenia prezydenckiego weta.