Prawdopodobnie nie chcieli też psuć Amerykanom nastroju przed bardzo uroczyście obchodzonym za oceanem Świętem Dziękczynienia i tzw. długim weekendem.

W efekcie kluczowy indeks S&P 500 wzrósł o 3,53 proc. do 887,68 pkt choć w ciągu dnia tracił nawet 1,9 proc. Wskaźnik Dow Jones Industrial Average powiększył się o 2,91 proc. do 8726,61 pkt. Nasdaq Composite Index zyskał 4,60 proc. do 1532,10 pkt. Na NYSE na trzy spółki zyskujące przypadała tylko jedna tracącą.

- Rynek pominął świadomie złe dane o gospodarce i uwierzył bardziej w to, co podbudowuje optymizm od czasu wygranej Obamy i co jest powtarzane codziennie przez wszystkich - mówi Robert Lutts, prezes firmy Cabot Money Management w Bostonie, która zarządza kapitałem 400 mln dolarów. – Nadzieja zagościła wreszcie na pokładzie tonącego statku. Zapanowało przekonanie, że zespół kierujący okrętem ma zamiar go uratować - dodaje.

Reklama

Wcześniej wskaźniki wyraźnie dołowały. Jednak gdy Obama ogłosił, że b. szef Fed Paul Volcker stanie na czele grupy niezależnych ekonomistów i będzie wprowadzał plan ożywiający gospodarkę „od zaraz”, akcje ruszyły w górę. Wcześniej mianował ministrem skarbu b. szefa Fed w Nowym Jokru Tima Geithnera oraz b. rektora Uniwersytetu Harvarda Lawrence Summersa szefem doradców ekonomicznych w Białym Domu.

Zyskiwały głównie spółki naftowe, bo drożała ropa, np Exxon Mobile o 3,6 proc,., a Chevron o 4,4 proc. Bardzo dobrze wypadły technologiczne, np. firmy Apple skoczyły o 3,9 proc., a Microsoft o 2,2 proc. W efekcie S&P 500 Information Technology Index zyskał 3 proc. i najbardziej przyczynił się do sukcesu rynku, który na złych kredytach stracił już ok. 1 biliona dolarów.

- Nikt nie ucieknie od siły ciążenia, która steruje również gospodarką globalną. Jest zbyt mocna, ale znaleźliśmy się już w punkcie, gdzie najgorsze zagościło na rynku akcji – mówi Matthew Kaufler, manager w firmie Clover Capital Management w Rochester, stan Nowy Jork, która zarządza kapitałem 2,6 mld dolarów.

Akcje koncernów GM i Forda wzrosły o ponad 20 proc. Te firmy, które łącznie straciły w br. już 30 mld dolarów zwalniają ludzi bo sprzedaż spadla do najniższego poziomu od 17 lat. Żądają od rządu pomocy 25 mld dolarów, bo grozi im wkrótce utrata płynności finansowej. Kongres USA zajmie się tymi kwestiami zaraz po Święcie Dziękczynienia.

Wcześniej wiele spółek traciło na giełdzie, bo rząd poinformował o spadku o 6,2 proc. zamówień na towary przemysłowe, dwa razy więcej niż przewidywano. Zaś wydatki konsumentów skurczyły się do poziomi niespotykanego w USA od 2001 r.

- Nadal jest wiele powodów do zmartwień i stresów nad stanem gospodarki i rynek jako całość nie wykorzystał nawet części kroków podjętych wcześniej przez Fed i ministerstwo skarbu - mówi Michael Mullaney, menedżer bostońskiej firmy Fiduciary Trust, która zarządza kapitałem 10 mld dolarów. – Dlatego w 2009 r. Obama będzie musiał podjąć stymulacje podatkowe, aby to wszystko zadziałało w realnej ekonomii. Nie sądzę, byśmy mieli jakiś istotny katalizator między czasem obecnym a przyszłym, aby rynek akcji ruszył na całego - podkreśla.