Osoby śledzące od lat doniesienia na temat kredytów rozliczanych w CHF, mogą jeszcze pamiętać czasy, gdy krajowe media informowały o 400 000 - 500 000 takich „hipotek”. Sytuacja szybko się jednak zmienia ze względu na spłaty kredytów, powództwa i ugody. Komisja Nadzoru Finansowego podała, że pod koniec minionego roku banki obsługiwały jeszcze ok. 188 000 kłopotliwych kredytów w CHF. Co ciekawe, szybko topniejące kredyty mieszkaniowe z waloryzacją do franka spadły na trzecie miejsce pod względem wartości w bilansach banków. Na drugą pozycję awansowały kredyty mieszkaniowe rozliczane w euro. Eksperci portalu RynekPierwotny.pl postanowili przyjrzeć się tym zobowiązaniom.
„Hipoteki” w euro mają większą wartość bilansową
Jeszcze pod koniec minionej dekady trudno sobie było wyobrazić scenariusz, w którym kredyty „frankowe” będą miały mniejszą wartość niż „hipoteki” rozliczane w euro. Wystarczy przypomnieć, że na początku 2018 r. wartość bilansowa brutto kredytów mieszkaniowych gospodarstw domowych (według waluty rozliczeniowej) wyglądała następująco:
PLN - 260 mld zł
EUR - 24 mld zł
CHF - 107 mld zł
inne waluty (np. USD i GBP) - 4 mld zł
Analogiczne dane Komisji Nadzoru Finansowego z końca 2024 r. pokazują nam już zupełnie inny obraz sytuacji. W grudniu minionego roku wartość bilansowa brutto kredytów mieszkaniowych wynosiła bowiem:
PLN - 444 mld zł
EUR - 15 mld zł
CHF - 11 mld zł
inne waluty (np. USD i GBP) - 5 mld zł
Jak widać, wartość zadłużenia mieszkaniowego rozliczanego w europejskiej walucie też stopniała, ale tym ujemnym zmianom daleko było do tempa dotyczącego kredytów „frankowych”. Warto zwrócić uwagę, że powyżej oraz na wykresie analizowana jest wartość bilansowa brutto kredytów, a więc nieuwzględniająca odpisów. Gdybyśmy odjęli odpisy kredytowe, to różnica między portfelem kredytów mieszkaniowych rozliczanych w CHF i EUR byłaby jeszcze większa.
„Eurowicze” solidnie spłacają swoje zobowiązania
Kolejna różnica między dwoma największymi portfelami kredytów mieszkaniowych rozliczanych w walutach obcych, dotyczy udziału należności banków ze stwierdzoną utratą wartości. Pod koniec minionego roku, wspomniany udział przedstawiał się następująco:
PLN - 1,3%
EUR - 2,1%
CHF - 12,0%
inne waluty (np. USD i GBP) - 1,1%
Należy dodać, że wartość najbardziej problematycznych kredytów mieszkaniowych w euro od 2018 r. nigdy nie przekroczyła 500 mln zł. Co więcej, wspomniana suma należności banków ze stwierdzoną utratą wartości po 2021 r. była stabilna albo powoli spadała.
Powództwa dotyczące kredytów w euro nie są częste
Kredyty mieszkaniowe z waloryzacją do euro nie są szczególnie problematyczne dla banków również pod innym względem. Mianowicie, analizując orzecznictwo sądów dotyczące kredytów waloryzowanych kursem walut obcych, rzadko spotykamy powództwa „eurowiczów”, choć wyjątki oczywiście się zdarzają (przykład to Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 30 czerwca 2022 r. - sygnatura akt: II CSKP 883/22). Taka obserwacja jest godna uwagi - nawet jeśli uwzględnimy fakt, że akcja kredytowa w euro miała ograniczone rozmiary. Mowa o około 100 000 podpisanych umów kredytów mieszkaniowych (głównie z lat 2009 - 2011).
Eksperymentów z pożyczaniem w euro już nie będzie
W świetle powyższej, krótkiej analizy kredyty mieszkaniowe rozliczane w euro jawią się jako produkty finansowe, które dotychczas były raczej mało problematyczne dla banków. Posiadacze tych kredytów nie doświadczyli takich wahań kursowych jak frankowicze, co miało wpływ na chęć składania pozwów przeciwko kredytodawcom. W związku z powyższym może rodzić się pytanie, czy kredyty mieszkaniowe w euro jeszcze kiedyś zyskają większe znaczenie na krajowym rynku. Obecnie ich udział w hipotecznej sprzedaży banków jest bowiem marginalny - podobnie jak innych „hipotek” rozliczanych w walutach obcych.
Wydaje się jednak mało prawdopodobne, że nadzór finansowy nauczony wcześniejszymi doświadczeniami poluzuje ograniczenia dotyczące kredytowania nieruchomości w innych walutach niż złoty. Pojawia się też pytanie, czy same banki byłyby zainteresowane takim wariantem. A co z konsumentami? Inne historyczne doświadczenie (tym razem z 2022 r.) sugeruje, że większe zainteresowanie Polaków teraz mogą budzić kredyty mieszkaniowe z oprocentowaniem „zamrożonym” na kilka lat.
Autor: Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl