Chodzi zwłaszcza o to, czy głośne straty wielu firm, poniesione na spekulacyjnych inwestycjach w instrumenty pochodne, będą automatycznie oznaczały duże zyski dla rodzimych instytucji finansowych.

"Tak z pewnością nie będzie" — zgodnie twierdzą specjaliści. Przyznają jednak, że praktycznie niemożliwe jest określenie dziś nie tylko skali zjawiska, ale też tego, ilu banków problem dotyczy (zapewne większości spośród giełdowych) oraz w jakim stopniu poszczególne z nich wystawiły się na ryzyko.

Analitycy nie mają jednak wątpliwości, że ból głowy banki będą miały już w tym kwartale. Skokowe osłabienie złotego nastąpiło bowiem w październiku, a kursy walut wciąż utrzymują się w pobliżu tegorocznych szczytów. Oznacza to, że firmy, które sprzedały bankom kilka miesięcy temu opcje call na wartości wyższe, niż wynoszą ich spodziewane wpływy z eksportu (a więc te podmioty, które chciały spekulacyjnie zarobić na dalszym umocnieniu złotego), będą musiały stopniowo oddawać bankom spore sumy, wynikające z rozliczenia instrumentu - czytamy w Pulsie Biznesu.