Zaledwie dwa lata temu w referendum 55 proc. Szkotów opowiedziało się za pozostaniem Szkocji w unii z Wielką Brytanią, która była wtedy częścią Unii Europejskiej. Od tamtego czasu wiele się jednak zmieniło – kraj zdecydował, że chce opuścić UE. Nie spodobało się to szkockim nacjonalistom, którzy po referendum ws. Brexitu domagają się kolejnego głosowania w Szkocji. Jeśli ich pomysł spodoba się Szkotom, to następne referendum będzie kwestią czasu. Ale jeszcze nie teraz.

Szkocja ma uzasadnione obawy wobec w obecnej sytuacji. Około 62 proc. Szkotów głosowało za tym, aby Wielka Brytania pozostała w Unii Europejskiej. W skali całego kraju zwolenników UE w czerwcowym referendum było mniej – 48 proc. Dodatkowo rząd Theresy May wyraźnie stwierdził, że w czasie negocjacji z UE większym priorytetem jest dla Londynu kontrola nad imigracją, a nie dostęp do wspólnego rynku.

Wielka Brytania nie powinna odmawiać Szkotom możliwości zorganizowania kolejnego referendum – jeśli takie żądanie się oficjalnie pojawi. Dziś jednak niebezpieczeństwa związane z takim referendum są jasne. Atmosfera wokół szkockiego referendum z 2014 roku była podobna do tej związanej z referendum ws. Brexitu – uwaga opinii publicznej przy okazji obu wydarzeń nie skupiała się na faktach ekonomicznych, operowała zaś na lękach i wprowadzała duże podziały społeczne.

Oczywiście tym razem powód proponowanego odłączenia się Szkocji od Wielkiej Brytanii ma charakter ekonomiczny. Niemniej równie ważne argumenty ekonomiczne stoją po drugiej stronie.

Reklama

Po pierwsze, trzeba pamiętać, że Szkocja jest uzależniona od handlu z Wielką Brytanią, która jest głównym rynkiem eksportowym dla Szkocji (o wartości 76 mld funtów).

Dodatkowo większym wyzwaniem gospodarczym dla Szkocji jest w tym momencie załamanie się cen ropy. Szkocki udział w zyskach ze złóż ropy na Morzu Północnym wynosił 76 mln funtów w latach 2015-2016. Rok wcześniej było to aż 2,25 mld funtów. W efekcie tak dużego spadku Szkocja zanotowała deficyt budżetowy wysokości 9,5 proc. PKB.

Po trzecie wreszcie, wciąż nie wiadomo, na jakich warunkach odbędzie się wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. To prawda, że retoryka obecnego rządu Theresy May jest w tej sprawie zniechęcająca, a w najlepszym razie poplątana. Ale ostateczny kształt umowy, którego nie poznamy jeszcze przez kilka lat, ma kluczowe znaczenie dla jakiejkolwiek debaty o szkockiej niepodległości. Nie mówiąc o tym, że ewentualna szkocka decyzja o secesji od Wielkiej Brytanii nie oznacza dla Szkocji automatycznego członkostwa w UE.

Oczywiście pragnienie wielu Szkotów, aby uzyskać niepodległość, wykracza poza kwestie gospodarcze. Niemniej Szkoci powinni być w pełni poinformowani o potencjalnych konsekwencjach secesji także od strony ekonomicznej.

>>> Czytaj też: Potęga Commonwealth: Dziedzictwo imperium uratuje gospodarkę Wielkiej Brytanii [MAPA]