Rekord – to słowo odmieniane przez wszystkie przypadki na rynku aukcyjnym. Rok 2019 przyniósł obroty na poziomie 295 mln zł i nic nie zapowiadało, że tego wyniku nie da się jeszcze bardziej wyśrubować. Potem nadeszła pandemia, jednak dla branży okazała się niestraszna. W minionym roku rynek dzieł sztuki zarobił jeszcze więcej, jakby na przekór koronawirusowi, który powyłączał inne gałęzie gospodarki. Domy aukcyjne i galerie odnotowały 30-proc. wzrost obrotów, wynik finansowy wystrzelił do 380 mln zł. Eksperci piali z zachwytu: „Nigdy wcześniej rynek dzieł sztuki nie był tak silny i tak mocno zwyżkujący”.
Pandemia nie przeszkodziła w przeprowadzeniu 467 aukcji oraz wylicytowaniu prawie 22 tys. przedmiotów. Najwięcej zapłacono za obraz „M22” Wojciecha Fangora – 7,3 mln zł. Pierwszą trójkę najcenniejszych dzieł dopełniają obrazy Jana Matejki „Portret prof. dr. Karola Gilewskiego” (6,9 mln zł) oraz Tadeusza Makowskiego „Dzieci i zwierzęta” (4,4 mln zł). Kolekcjonerzy nie szczędzili też grosza na zbiory monet oraz rzeźbę, o czym świadczy sprzedaż 50 dukatów koronnych króla Zygmunta III Wazy za 2,8 mln zł, i wykonaną z patynowanego brązu „Ikarię” Igora Mitoraja za 2,7 mln.
– W sytuacji niepewności, jaka teraz panuje, są i popyt, i podaż. Zwiększa się liczba tych, którzy muszą upłynnić sztukę, oraz tych, którzy chcą w nią lokować fundusze – przekonuje Monika Bryl z Agra-Art Dom Aukcyjny.
Reklama

Malczewski wart 130 razy więcej

Prace Dwurnika, Kossaka czy Fangora cieszą się niesłabnącym powodzeniem. Z danych internetowej bazy dzieł sztuki Artprice.com wynika, że nieprzerwany wzrost obrotu dziełami pierwszego z wymienionych malarzy utrzymuje się od ośmiu lat, a jego najrzadsze olejne dzieła z lat 60.–80. XX w. zyskały od 2016 r. dwa razy na średniej wartości. Popyt Edwarda Dwurnika jest rekordowy, mimo trudnej w odbiorze tematyki prac. – Obraz „Kamień bronią ludu” komentuje stłumienie strajku w Wujku. Na rynku kolekcjonerskim jest też przykładem najbardziej poszukiwanego etapu twórczości Dwurnika. Galeryjne transakcje sprzedaży jego obrazów z lat 60.–80. wyznaczają średnią na poziomie 30–40 tys. euro, a grono kolekcjonerów poszerzyło się poza krajowe podwórko – mówi Iwona Wojnarowicz, prowadząca stołeczny dom aukcyjny Libra.
Rekordowy był również zeszłoroczny obrót dziełami rodziny Kossaków: Juliusza, Wojciecha i Jerzego. Jeszcze w 2014 r. ich potencjał aukcyjny wyceniano na 1,5 mln zł, cztery lata później przekroczył 4,5 mln zł. Malarstwo Kossaków dało w ubiegłym roku najwyższe obroty w ostatnim dwudziestoleciu, a średnia cena obrazów Juliusza przekroczyła próg miliona złotych. Imponująco w liczbach wygląda też dorobek Marka Włodarskiego – malarza pochodzenia żydowskiego, związanego z lwowskimi awangardzistami. Prace artysty od ponad roku są na celowniku najwytrwalszych kolekcjonerów. – Podczas gdy jeszcze 2–3 lata temu jego obrazy sprzedawano za ok. 20–30 tys. zł, to obecnie ceny najrzadszych dochodzą do 500 tys. zł – mówi Wojnarowicz. Arcyciekawy jest też przypadek Jacka Malczewskiego. Jego olej „Artysta i chimera” kosztował rok temu 3,7 mln zł. Ale na aukcyjny rynek trafił już w 1992 r. i wtedy zapłacono za niego 28 tys. zł. W czasie niemal 30 lat wartość dzieła wzrosła 130-krotnie.