Myślę, że wpływ sztucznej inteligencji na sektor finansów okaże się pozytywny. Będzie można na przykład lepiej oceniać zdolność kredytową klienta, jego preferencje oraz łatwiej dopasować ofertę do oczekiwań. Na pewno AI okaże się więc pomocna w personalizacji usług. Obawiam się natomiast tego, że powstaną różnego rodzaju mechanizmy, które spowodują, iż będzie można łatwo podszyć się pod inną osobę. Opracowane algorytmy będą w stanie, przy zastosowaniu choćby komputerów kwantowych, rozszyfrowywać czy naśladować głos, a to niesie za sobą wielkim ryzykiem. Pamiętajmy jednak, że do tej pory ludzkość dobrze radziła sobie z różnymi nowościami, np. kiedy powstała kolej czy pojawiły się pierwsze samochody.
Teraz jesteśmy o krok przed AI. Sztuczna inteligencja jeszcze nie wszystko potrafi, a komputery kwantowe nie są szeroko rozpowszechnione i znajdują się w fazie testowej. Natomiast jeżeli będą się one rozprzestrzeniały, a w dobie globalizacji nie można założyć, że wszystkie kraje dostosują się do etycznego modelu prowadzenia biznesu i korzystania z technologii, to można wnioskować, że ludzkość musi stworzyć zapory dla niebezpiecznych zastosowań AI, zanim te się rozpowszechnią.
Zmiana była ogromna. W zeszłym roku do CRIF raportowały 43 firmy pożyczkowe, a w tym roku było ich 35. Już po kilku miesiącach od wdrożenia ustawy widać, że niektóre firmy pożyczkowe po prostu wyniosły się z rynku. Te, które pozostały, dzielą się na małe i duże. Ci duzi, tacy jak my, radzą sobie dobrze, ale mniejsze firmy, które nie mają skali, musiały zredukować swoje marże, a koszty ponoszą podobne do dużych konkurentów. Ich sytuacja finansowa jest trudna.
Nastąpiła też pewna zmiana w całej branży, która zaskoczyła wszystkich pozytywnie. Mianowicie przychodzą do nas lepsi klienci. Mamy ich mniej, ale są lepsi.
Tak. Bardzo świadomi klienci, którzy znają swoje możliwości finansowe. W Soonly Finance mamy taką ofertę, że pierwsza pożyczka jest za darmo, a za drugą się płaci. W czasach sprzed wejścia w życie ustawy antylichwiarskiej, kiedy pożyczki były droższe, mniej klientów decydowało się na kolejną pożyczkę po spłacie pierwszej. Poza tym banki udzielają mniej kredytów, mają ostrzejsze kryteria, co się wiąże z tym, że klienci z banków częściej trafiają do nas. Co prawda po niższe finansowanie niż to, które otrzymaliby w banku, ale widać, że te segmenty się mieszają. Przed wejściem w życie ustawy antylichwiarskiej ok. 80 proc. klientów, którzy mieli u nas pożyczki, miało również relacje z bankami. Teraz to już ponad 90 proc. Widać, że jest popyt na to tańsze finansowanie.
Zarazem na pewno jest część klientów, którzy zostali wykluczeni z rynku pożyczkowego. Ci, którzy dostają pożyczki i dostają je taniej, na pewno są zadowoleni, ale jakaś część po prostu nie dostanie finansowania, bo marża w tym segmencie klientów jest ujemna. Firmy pożyczkowe pożyczają swoje pieniądze – to nie są pieniądze z depozytów – i każdy bada zdolność kredytową klienta, czy on spłaci zobowiązanie, czy go nie spłaci. I oczywiście przyznajemy finansowanie tylko w przypadku, gdy wierzymy, że klient zamierza pożyczkę spłacić.
Oczywiście w sakli całej branży będziemy mieli niższe zyski niż przed wejściem w życie ustawy.
Myślę, że ok. 50–60 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Natomiast przed wprowadzeniem przepisów ustawy i w pierwszej fazie po ich wprowadzeniu ocenialiśmy, że jednak spadki będą wyższe. To, co nas zaskoczyło, to właśnie popyt na niższe pożyczki, co przy naszej wielkości firmy oraz liczbie klientów, pozwala nam utrzymać się na powierzchni i dalej działać. Oczywiście wycofaliśmy się częściowo z marketingu itd., ale wygląda na to, że jesteśmy w stanie funkcjonować. DZR