Najlepszą restauracją w 2024 roku uznana została Disfrutar w Barcelonie, a za nią uplasowały się Asador Etxebarri w Atxondo (Hiszpania) i Table w Paryżu. W sumie z dziesięciu najlepszych restauracji w tym roku pięć znajdowało się w Europie (z czego trzy w Hiszpanii, jedna we Francji i jedna w Danii), a trzy w Ameryce Łacińskiej: Maido w Limie, Quintonil w Meksyku i Don Julio w Buenos Aires. Najlepszym adresem kulinarnym w Azji był Gaggan z Bangkoku, zajmujący 9. miejsce w rankingu.
Tylko jedna restauracja ze Stanów Zjednoczonych znalazła się w tym roku na liście. Jest to szósta w zestawieniu restauracja Atomix w Koreatown na Manhattanie. Ten specjalizujący się w nowoczesnych daniach kuchni koreańskiej lokal awansował od zeszłego roku o dwa miejsca.
Lista 50 najlepszych restauracji świata została po raz pierwszy ogłoszona 20 lat temu przez brytyjski magazyn Restaurant Magazine jako alternatywa dla systemu gwiazdek Michelin. W ostatnich latach ranking spotkał się z krytyką ze względu na małą dostępność nagradzanych restauracji. Do tego pojawiły się głosy, że jurorzy faworyzują właścicieli restauracji, których znają, a prezentowane w nim podmioty działają głównie w Europie i kilku wielkich metropoliach na całym świecie.
Patrząc na poniższe zestawienie, trudno się z tym nie zgodzić. I szkoda, że wśród finalistów nie znalazł się żaden polski lokal gastronomiczny.
Gorący temat: napiwki
Gdzie mowa o restauracji i dobrym jedzeniu, należy również wspomnieć o napiwkach. W Polsce jest to temat trudny: raczej nie jesteśmy skłonni ich dawać. Ale nie jest to tylko problem Polaków.
Kultura dawania napiwków staje się coraz powszechniejsza, a wraz z nią pojawiło się również pojęcie „napiwku z poczucia winy / z przymusu”. Według badania przeprowadzonego w 2021 r. przez Statista Consumer Insights w sześciu krajach, niechęć wobec oczekiwania, że konsumenci będą musieli dawać napiwki, była najwyższa w Szwecji. Tam ponad cztery na dziesięć osób stwierdziło, że obsługa nie powinna spodziewać się napiwków. W Wielkiej Brytanii odsetek osób, które uważały, że dawanie napiwków nie powinno być oczywiste, był podobnie wysoki i wyniósł 41 proc. Natomiast wśród mieszkańców Stanów Zjednoczonych i Włoch ten sposób wynagradzania obsługi miał zdecydowanie najmniej przeciwników: odpowiednio 22 proc. i 18 proc.
Być może z niechęci do dawania napiwków bierze się coraz powszechniejszy zwyczaj doliczania 10 proc. wartości zamówionych potraw i napojów do rachunku. Według niedawnego raportu CNBC prawie trzy czwarte dorosłych Amerykanów uważa, że dawanie napiwków wymknęło się spod kontroli. Przy płaceniu rachunku większość konsumentów zapomina, że kelnerowanie to bardzo ciężka fizycznie i często psychicznie praca, a biznes restauracyjny rzadko bywa rentowny. Wyjątek stanowią franczyzowe sieciówki takie jak McDonald’s, KFC, czy PizzaHut, czy polskie Chłopskie Jadło i Sphinx.