Dbając o swoich obywateli, rząd podjął kroki, których celem jest pomoc kredytobiorcom. Pierwszym działaniem było wprowadzenie wakacji kredytowych. Kolejnym etapem pomocy ma być zmiana stawki referencyjnej stopy procentowej stosowanej w kredytach hipotecznych – WIBOR ma być zastąpiony przez WIRON.
Ale czy rzeczywiście nowa stawka przyniesie ulgę kredyto biorcom? Według obecnych publikacji GPW Benchmark, czyli administratora stawek, WIRON na okres trzech miesięcy jest niższy niż WIBOR na ten sam okres. Wydaje się zatem, że rzeczywiście kredytobiorca płaciłby mniej, gdyby dziś nowa stawka zastąpiła starą. Niestety, według rozporządzenia BMR (rozporządzenie Parlamentu Europejskiego w sprawie indeksów stosowanych jako wskaźniki referencyjne w instrumentach finansowych i umowach finansowych) na moment przejścia (zmiany stawki starej na nową) należy doliczyć spread, który ma zapewnić tę samą wartość ekonomiczną. Innymi słowy, w dniu zmiany stawki do WIRON należy doliczyć wartość, która – w dużym uproszczeniu – powinna wyrównać obie stawki. Jeśli następnego dnia różnica pomiędzy dwiema stawkami się zwiększy, to powinno pozytywnie wpłynąć na wysokość raty Kowalskiego. Tyle w teorii.
W praktyce musimy pamiętać, że WIBOR jako stawka „patrzy w przyszłość”: uczestnicy rynku uwzględniają w wysokości stawki oczekiwania co do tego, jakie kroki w stosunku do walki z inflacją podejmie Rada Polityki Pieniężnej. Znów w uproszczeniu: jeżeli rynek spodziewa się kolejnych podwyżek stóp procentowych, to WIBOR od razu wzrośnie. Jeżeli rynek oczekuje, że RPP będzie obniżać stopy procentowe, to WIBOR spadnie. Jeśli tak się dzieje, transmisja polityki pieniężnej funkcjonuje prawidłowo: zmiany stóp procentowych dokonywane przez RPP są od razu wyceniane przez rynek.

Cały tekst przeczytasz w dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP

Reklama