Cena złota w sztabkach wzrosła w ciągu ostatnich trzech miesięcy o 18 proc. i osiągnęła w ten sposób poziom najwyższy od ponad sześciu lat. To dobra wiadomość dla firm wydobywczych, ale skutkuje to również wzrostem w obszarze nielegalnych poszukiwań, co z kolei podsyca zorganizowaną przestępczość i handel narkotykami w najbogatszych w złoża złota regionach świata.

Według Instituto Socioambiental, który monitoruje ruchy ludności na ziemiach Yanomami wzdłuż granicy Brazylii z Wenezuelą, liczba nielegalnie pracujących górników wzrosła od grudnia dziesięciokrotnie do ok. 20 tysięcy. Górników ośmiela retoryka prezydenta Brazylii, Jaira Bolsonaro, dotycząca bogactwa mineralnego kraju. Czujność władz na nielegalne procedery nieco się zmniejszyła, ale ryzyko nie byłoby również tak atrakcyjnie, gdyby nie gwałtowny wzrost cen kruszcu.

Wraz ze wzrostem cen złota, rośnie nie tylko jego wydobycie. Livia Wagner, autorka raportu Global Initiative Against Transnational Organised Crime 20116 mówi: „Rośnie zapotrzebowanie na osoby świadczące usługi seksualne, czyli kobiety i młode dziewczyny. Poza tym w sposób niekontrolowany używana jest rtęć. Ginie ludność tubylcza, pojawiają się świetnie zorganizowane kartele przestępcze”.

Górników uznaje się za pracujących nielegalnie, jeśli nie uzyskają odpowiednich zezwoleń, pracują na obszarach chronionych, używają ciężkich maszyn bez nadzoru, nie płacą podatków lub zatrudniają pracowników na czarno.

Reklama

Według raportu Wagner, jedna trzecia złota eksportowanego z Ameryki Łacińskiej w 2013 r. została wydobywa w sposób nielegalny. Wartość tego procederu szacowano w tamtym czasie na około 6,9 mld dolarów. Tymczasem koszty, jakie ponoszą lokalne społeczności, jest tym, co szczególnie uwidacznia się podczas takich sytuacji, poczynając od wpływu na środowisko naturalne.

>>> Temat zmian klimatycznych rzadko trafia do mediów w Ameryce Łacińskiej. Przeczytaj, dlaczego tak jest w tym artykule.

Aby usunąć naturalne zanieczyszczenia, małe kopalnie złota, mieszają złoto z rtęcią. Ten miks tworzy rozgrzany amalgamat: kiedy rtęć się rozpuści, złoto – prawdziwe – pozostaje czyste i nietknięte. Problem w tym, że proces ogrzewania rtęci uwalnia szkodliwe opary, którymi zanieczyszcza powietrze. Resztki rtęci przedostają się też do gleby i wód.

Według danych Carnegie Amazon Mercury Project cytowanych w raporcie Wagner, działalność niewielkich i nielegalnych kopalni złota powoduje wyrzucanie co roku ponad 30 ton rtęci do rzek i jezior w regionie Amazonii. Wystawienie na działanie rtęci może powodować raka, uszkodzenia neurologiczne i, potencjalnie, szok oraz śmierć.

Zwierzęta umierają, rzeka jest zanieczyszczona rtęcią, a rtęć szkodzi zdrowiu ludziom z Yanomami, powoduje u nich bóle brzucha i biegunkę” – mówi Dario Kopeawa, wiceprezes stowarzyszenia Hutukara, które reprezentuje interesy rdzennej ludności. „To wszystko ma miejsce dziś, teraz”.

Według Kopenawy nastąpił również wzrost zachorowań na malarię. „Cierpimy” – powiedział. „Cierpimy z powodu gróźb, cierpimy z powodu niebezpieczeństwa i stanu naszego zdrowia”.

Bezmyślne wykorzystywanie rtęci przez górników złota w Puerto Maldonado w Peru, szóstym co do wielkości miejscu, w którym produkuje się złoto, zniszczyło bujną roślinność Amazonii.

>>> Czytaj też: Bolsonaro wściekły na Merkel. Chodzi o cofnięcie środków na rozwój projektów w Amazonii

Od lat górnicy dewastowali obszar peruwiańskiej Amazonii, który jest prawie pięć razy większy niż Manhattan. Tymczasem rząd Peru odnotował niewielki sukces w nielegalnym wydobyciu złota i to pomimo nalotów wojska. Według szacunków firmy konsultingowej z Limy, Macroconsult, ponad 90 proc. wydobywanego tam złota wydobywa się nielegalnie, ale jak dotąd rząd sformalizował zaledwie 5 tysięcy z 300 tysięcy działających w kraju kopalni. Według danych stowarzyszenia grup pozarządowych, prawdopodobnie istnieje około 2300 nielegalnych stanowisk wydobywczych zlokalizowanych w newralgicznym pod względem ekologii lesie deszczowym Amazonii, większość zaś z nich znajduje się w Wenezueli.

Ale problemy z nielegalnymi kopalniami nie dotyczą wyłącznie Ameryki Południowej.

Na przykład w Afryce Południowej górnicy sami dla siebie stanowią prawo. Przestępcze syndykaty nazywane są „zama zamas”, co po zulusku oznacza „zaryzykuj”. Są uzbrojeni, często wkopują się nawet do podziemnych szybów, gdzie kopią kilka dni, a nawet miesięcy, jak donosi James Wellsted, rzecznik firmy wydobywczej Sibanye Gold.

Rada Minerałów RPA szacuje, że ok. 14 tys. osób jest zaangażowana w działalność tych syndykatów, a handel nielegalnie wydobywanymi minerałami szlachetnymi szacuje się na ok. 7 mld rand, czyli ok. 470 mld dolarów rocznie.

„Konfrontowanie się z nimi pod ziemią prowadzi do ofiar śmiertelnych” – powiedział Wellsted. „Ma to również szerszy wpływ na środowisko i społeczeństwo. Te grupy są źródłem terroru w niektórych kręgach społeczeństwa skupionych wokół kopalni”.

Podobne sytuacje są już znane w Puerto Maldonado od lat. Próby rządu w zakresie zwalczania tego nielegalnego procederu nie powstrzymały zdesperowanych ludzi przez kolejnymi próbami.

Peruwiański biznesmen i członek miejskiej Izby Biznesu, Fred Inti, mówi: „Ci ludzie zawędrowali w głąb Amazonii. Pracują w miejscach, do których prawo nie dociera i nie dbają o to, czy są to obszary chronione. Dopóki są nabywcy złota od Miami aż do Moskwy, nielegalne wydobycie złota będzie się tylko rozwijać”.

>>> Czytaj również: Złoto w Polsce jeszcze nigdy nie było tak drogie. To dobra wiadomość dla NBP i budżetu