Dostosowanie systemu handlu emisjami do podniesionych celów klimatycznych na 2030 r. oraz objęcie nim kolejnych sektorów, mieszkań i transportu, to główne cele reformy, nad którą pracuje Komisja Europejska (KE). Propozycje Brukseli mają zostać przedstawione w przyszłym miesiącu, ale niewykluczone, że prace przedłużą się do lipca.
Możliwe opóźnienie to efekt kontrowersji, jakie budzi m.in. koncepcja rozszerzenia ETS (unijny system handlu uprawnieniami do emisji) na nowe sektory. Według doniesień „Frankfurter Allgemeine Zeitung” niechętnych tym planom jest aż 11 państw członkowskich, m.in. Francja, Włochy, oraz kraje V4, w tym Polska. Nie jest jeszcze jasne, czy transport i mieszkania miałyby zostać objęte odrębnymi systemami, czy włączone zostaną do tego już istniejącego oraz na jakich miałoby się to odbyć zasadach.
Zdaniem eksperta brukselskiego think tanku Bruegel Georga Zachmanna, jedną z głównych osi sporu wokół reformy będzie suwerenność. Część krajów wolałaby, żeby realizacja celów klimatycznych w kolejnych sektorach pozostała w ich domenie regulacyjnej, w ramach tzw. wspólnego wysiłku redukcyjnego. ETS jest jednak z punktu widzenia KE bezpieczniejszy, bo ogranicza ryzyko, że jedno lub więcej państw świadomie nie wypełni swojej części unijnego celu.
Reklama
Dochody Polski z aukcji znajdą się na poziomie stu kilkudziesięciu miliardów złotych