Dostawy ropy rurociągiem z Rosji na Białoruś są w maju zaplanowane na poziomie 608 tys. ton, czyli dwukrotnie mniej niż w kwietniu” – pisze Interfax, powołując się na Transnieft.

Ropa z Rosji trafia do dwóch białoruskich rafinerii, w Mozyrzu i Nowopołocku (Naftan), a dochody z jej przerobu i tranzytu są kluczowe dla białoruskiej gospodarki.

W związku z ogłoszonymi niedawno sankcjami USA, (w istocie zawieszeniem obowiązującego dotąd moratorium), którymi od czerwca zostanie objęty m.in. koncern naftowy Biełnaftachim i rafineria Naftan, w mediach pojawiły się informacje, że Rosja może zmniejszyć dostawy dla białoruskich partnerów.

Premier Białorusi Raman Hałouczenka zapewniał w czasie weekendu w telewizji państwowej, że sankcje nie wpłyną na dostawy z Rosji dla białoruskich rafinerii, a surowiec dociera do zakładów bez zakłóceń.

Reklama

Wcześniej również koncern Biełnaftachim zapewniał, że rafinerie pracują zgodnie z planem i krajowi nie grozi deficyt paliwa na rynku wewnętrznym.

Tymczasem internetowa gazeta "Nasza Niwa" pisze, powołując się na nieoficjalne informacje publikowane w rosyjskich kanałach komunikatora Telegram, że dostawy dla Naftanu w maju zostały obniżone przez rosyjskie ministerstwo energetyki do zaledwie 50 tys. ton.

Gdyby ta informacja się potwierdziła, byłby to poważny cios w białoruski model gospodarczy, opierający się na przetwórstwie ropy i jej tranzycie.

19 kwietnia władze USA poinformowały, że od 3 czerwca wznowione zostanie działanie sankcji wobec dziewięciu białoruskich przedsiębiorstw: koncernu Biełnaftachim i jego amerykańskiej filii, zakładów Biełszyna, Grodno Azot, Grodno Chimwołokno, Łakokraska, Naftan, Połock Stiekłowołokno oraz Białoruskiego Naftowego Domu Handlowego.

Pod koniec kwietnia agencja Reutera, powołując się na anonimowe źródła w rosyjskiej branży naftowej napisała, że w obawie przed sankcjami koncerny Rosnieft i Surgutnieftiegaz zamierzają zrezygnować z dostaw dla Naftanu już w maju, a inne, pomniejsze jeszcze nie podjęły decyzji. Jak uściślano, sankcje nie dotyczą rosyjskich firm bezpośrednio, jednak obawiają się one możliwych pośrednich konsekwencji.