Jeszcze latem 2020 r. rynkowe ceny gazu w UE były na poziomie zaledwie kilku euro za MWh, kilka razy mniej niż jeszcze rok wcześniej, przed wybuchem pandemii koronawirusa. Szorujące po dnie ceny były efektem pandemii, lockdownów i znaczącego ograniczenia aktywności gospodarczej, a więc i zużycia gazu. Na rynku była go cała masa, a a potrzeby – niewielkie.

Na początku roku 2021 gospodarki zaczęły jednak odżywać i odrabiać straty z pandemicznego roku. Popyt na gaz, podobnie jak i na inne surowce wystrzelił, a za nim i ceny. Szybki wzrost zapotrzebowania w czasie gospodarczego odbicia po pandemii był pierwszym z czynników, które doprowadziły do późniejszych zawirowań, a wręcz kryzysu.

Drugim czynnikiem była pogoda. Zima 2020/2021 była stosunkowo mroźna i długa, europejskie magazyny gazu zostały opróżnione w stopniu nie widzianym od lat. W ciągu sezonu letniego 2021, kiedy gazu zużywa się mniej i napełnia się magazyny na zimę, gazu do magazynów potrzeba było zatem więcej. Na popandemiczne odbicie nałożył się więc dodatkowy apetyt ze strony magazynów. Ale – jak się okazało – nie wszystkich.

Część europejskich magazynów gazu, trafiła kiedyś w ręce spółek powiązanych z Gazpromem lub wręcz kontrolowanych przez rosyjski państwowy koncern. A Gazprom, najwyraźniej celowo przez całe lato i jesień 2021 nie uzupełniał swoich magazynów zimą. Momentami wręcz wytłaczał z nich gaz. Rosjanie wywiązywali się ze swoich minimalnych zobowiązań kontraktowych wobec europejskich klientów, ale nic poza tym. Nie dosyłali więcej gazu na wyposzczony po pandemii rynek, nie sprzedawali go poza wiążącymi ich kontraktami, jednym słowem windowali ceny i wprowadzali na rynek nerwowość, bo do końca nie było wiadomo, o co Gazpromowi właściwie chodzi.

Reklama

Splot tych trzech okoliczności doprowadził do trzęsienia ziemi na rynku. We wrześniu 2021 roku ceny sięgnęły nigdy nienotowanych poziomów, zarówno na rynku spot, jak i terminowym. Małe zapasy w magazynach, małe dostawy z Rosji skłaniały klientów do kupowania niemal za każdą cenę, byle tylko zapewnić sobie dostawy. Jeżeli na dokładkę zima 2021/2022 okazałaby się długa i mroźna, Europa stanęła by przed realnym problemem braku gazu.

Bruksela i rządy interweniują na rynku

Niebotyczne ceny gazu błyskawicznie wywołały szerokie zaniepokojenie. Konsumenci stanęli w obliczu potężnych podwyżek, przemysł zaczął rozważać ograniczenie produkcji, a w kilku przypadkach nawet się do tego posunął. Jesienią zrobili to niektórzy producenci nawozów, gdzie gazu potrzeba wyjątkowo dużo. Wysokie ceny czyniły ten biznes całkowicie nieopłacalnym.

Jak rządy zaczęły ratować sytuację? Czy UE zadbała o gazowe bezpieczeństwo? Co zrobić z magazynami gazu? Jaka będzie przyszłość gazu w UE? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Autor: Leszek Kadej, WysokieNapiecie.pl