Poboży we wtorek ocenił, że rząd przyjmując ustawę o limicie ceny tony węgla na 996 zł i dopłatach dla firm nim handlujących nie mógł przewidzieć, że z ich strony nie będzie chęci do skorzystania z niej - "przyjęcia na siebie najpierw pewnego zobowiązania, a dopiero później skorzystania z tej dopłaty".

Pytany, czy rząd nie za późno zajął się problemem braku węgla po wprowadzeniu embarga na dostawy z Rosji odparł, że zgodziłby się z tą oceną, gdyby dziś był październik i pojawiłby się taki problem.

Przypomniał, że ustawa przewidująca dopłaty dla sprzedających węgiel po cenie 996 zł ma obowiązywać od 1 sierpnia, a więc jeszcze nie zaczęła funkcjonować i jest poprawiana, ponieważ "na horyzoncie" pojawił się problem, na który nastąpiła natychmiastowa reakcja rządu.

"Jeżeli w poniedziałek na spotkaniu z udziałem premiera, minister klimatu, ministra aktywów państwowych i przedstawicieli kilku innych resortów, gdzie dyskutowano o sytuacji związanej z węglem ten kryzys został właściwie zdiagnozowany, natychmiast zostały wypracowane rozwiązania i dziś na rządzie będą one realizowane" - mówił Poboży w Polsat News.

Reklama

"Będę się upierał, że wówczas było to rozwiązanie, które wydawało się, że spotka się z przychylnością" - dodał dopytywany o celowość ustawy o dopłatach do ceny węgla przed zapowiadanymi zmianami.

Przypomniał, że spółki skarbu państwa - takie jak PGE, czy Węglokoks - zostały zobowiązane przez premiera do interwencyjnego zakupu węgla. Ocenił, że zarzuty o zbyt późne działania ze strony rządu PiS są niesprawiedliwe.

"Dopóki są to działania wyprzedzające i uprzedzające sytuację kryzysową z która mogliby spotkać się obywatele, dopóty uważam, że działania rządu nie zasługują na krytykę" - powiedział.

Apelował, by nie straszyć obywateli tym, że będą problemy z zakupami, bo tego typu przekaz może powodować tylko dodatkowy wzrost cen węgla.

Z projektu zamieszczonego w poniedziałek wieczorem w wykazie prac legislacyjnych rządu wynika, że rząd chce wprowadzić jednorazowy dodatek węglowy w wysokości 3 tys. zł przysługujący gospodarstwom domowym, gdzie głównym źródłem ogrzewania jest piec na węgiel. Odpowiedzialnym za opracowanie projektu jest resort klimatu i środowiska.

Dodatek - zgodnie z projektem - miałby przysługiwać gospodarstwom domowym, gdzie głównym źródłem ogrzewania jest kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnia, kuchnia węglowa lub piec kaflowy na paliwo stałe, zasilane węglem kamiennym, brykietem lub peletem zawierającymi co najmniej 85 proc. węgla kamiennego.

Warunkiem koniecznym do uzyskania takiego dodatku miałoby być zgłoszenie źródła ogrzewania do centralnej ewidencji emisyjności budynków, a termin składania wniosków o wypłatę upływałby 30 listopada, a gmina miała maksymalnie miesiąc na wypłatę dodatku - wynika z projektu, którym we wtorek ma zająć się rząd.(PAP)

autor: Aleksander Główczewski