Belgia ma dwie elektrownie atomowe: Doel niedaleko Antwerpii i Tihange nieopodal miasta Huy w Walonii. Jak podaje portal informacyjny Euractiv, siedem reaktorów (cztery w Doel i trzy w Tihange) pokrywa około 50 proc. krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną.

W piątek reaktor Doel 3 został odłączony od sieci energetycznej zgodnie z ustawą z 2003 roku o rezygnacji z energii jądrowej. Ustawa została przyjęta pod naciskiem "zielonych" partii współtworzących wówczas rząd na poziomie federalnym. Przepisy zakładają, że reaktory mają być wyłączane po 40 latach od chwili oddania do użytku.

Co prawda, wcześniej władze zdecydowały o przedłużeniu funkcjonowania starszych instalacji Doel 1, Doel 2 i Tihange 1 do 2025 roku, ale w przypadku Doel 3 decyzja o wyłączeniu była nieodwracalna.

"Przygotowywaliśmy się do tego od czterech lat. (...) Nie zamierzamy uruchamiać reaktora na nowo. W kwestii bezpieczeństwa jądrowego nie zamierzam improwizować" - zadeklarował dyrektor elektrowni Doel Peter Moens, cytowany przez Euractiv.

Reklama

W ubiegłym tygodniu szefowa belgijskiego MSW Annelies Verlinden zaapelowała o wstrzymanie zamknięcia reaktora.

Rzeczniczka koncernu energetycznego Engie, który jest operatorem belgijskich elektrowni atomowych, Nele Scheerlinck, przypomniała jednak, że "decyzja została podjęta lata temu" i "zmiana planów w tak krótkim czasie jest po prostu niewykonalna".

Oprócz wyzwań logistycznych, jakie przyniosłaby modernizacja reaktora, istnieją również bariery prawne. "Według prawa produkcja energii elektrycznej przez reaktor (Doel 3) po 1 października 2022 r. jest zakazana" – podkreśliła Scheerlinck, cytowana przez portal "Brussels Times".

Z Brukseli Artur Ciechanowicz