"W dyskusjach kuluarowych głosów sceptycznych pojawia się coraz więcej. Państwa się budzą i kalkulują, że ten 2035 rok to wcale nie jest tak daleko. Szczególnie te mniejsze państwa, które jak można sobie wyobrazić będą zalane zagranicznymi technologiami. Ich społeczeństwa zaczynają rozumieć tę rzeczywistość, rozumieć konsekwencje dla siebie" - powiedziała Moskwa podczas spotkania z dziennikarzami.

"W kuluarach tych dyskusji negatywnych jest coraz więcej i mam nadzieję, że one będą nabrzmiewać. Dbam o to, by świadomość nierealności tego rozwiązania coraz bardziej się rozprzestrzeniała. W ostatnim czasie dokument (wprowadzający zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych po 2035 roku) spowolnił i nas to cieszy. Każde opóźnienie jego wejścia w życie jest dobrą wiadomością. Chętnie zbudujemy koalicję anty. Od początku jesteśmy chętni, aby taką koalicję budować" - zadeklarowała.

Wyraziła jednocześnie wątpliwość, czy obecne stanowisko Niemiec, które zablokowały przyjęcie dyrektywy, jest korzystne.

"Dzisiaj, w tym absolutnie złym dokumencie, jest zakaz rejestracji nowych aut spalinowych po 2035 roku. Niemcy proponują zmianę tej definicji i uznanie, że nie jest autem spalinowym każde auto, które jest zasilane każdym innym paliwem niż paliwo tradycyjne. Czyli paliwa syntetyczne, biopaliwa. (...) Tymczasem cała dyskusja toczy się o auta spalinowe, a nie o inne technologie. My mamy w Polsce wodór, mamy rozwinięte autobusy wodorowe, co nie zmianie faktu, że jesteśmy przeciwni temu 2035" - wyjaśniła szefowa polskiego resortu środowiska.

Reklama

"Kibicujemy wyrzuceniu tego dokumentu. Jeśli jakakolwiek koalicja ma spowodować wyrzucenie tego dokumentu, to będziemy jej kibicować. Natomiast dziś wydaje się, że Niemcy chcą bardziej przeforsować swoje rozwiązanie niż spowodować, że ten dokument będzie zracjonalizowany" - podsumował Anna Moskwa.

Z Brukseli Artur Ciechanowicz