Przeregulowana Europa kontra dynamiczne Chiny Muczek przytoczył konkretne dane: przez ostatnie dwie dekady Chiny zwiększyły swój udział w światowym rynku chemicznym z 9% do 44%. Europa spadła z 38% do 11%. Jak mówił, to efekt nie tylko globalnych trendów, ale przede wszystkim przeregulowania, które hamuje innowacyjność i konkurencyjność europejskich firm.

Chemia to fundament wielu innych branż – od rolnictwa, przez motoryzację, po kosmetykę. Jeśli nie będziemy produkować podstawowych chemikaliów w Europie, to inne sektory też stracą – zaznaczył.

Potrzeba mądrego prawa

Zdaniem Muczka, to ostatni moment, by ratować europejski przemysł chemiczny. Wskazał na nowe inicjatywy Komisji Europejskiej – m.in. Clean Industrial Deal – jako pierwsze kroki w dobrym kierunku. – Te regulacje to jak kroplówka. To nie luksus, to konieczność – mówił. Dodał też, że ważne jest prowadzenie realnego dialogu z przemysłem i tworzenie prawa we współpracy z biznesem, a nie w oderwaniu od jego realiów.

Energochłonność to nie wyrok

Chemia to jedna z najbardziej energochłonnych gałęzi przemysłu – nawet bardziej niż metalurgia. Muczek przyznał, że BASF potrzebuje dziennie tyle energii, ile cała Rumunia, a jedna z ich fabryk zużywa tyle, co cała Dania. Mimo to, jego zdaniem, przemysł może działać w sposób zrównoważony. Przykład? Biodegradowalne folie opracowane w laboratoriach chemicznych, które już teraz są standardem w Hiszpanii czy Francji.

Zielona Europa z przemysłem, nie zamiast niego Jak przekonać społeczeństwo, że fabryki nie muszą być wrogiem ekologii?

Chcemy oddychać czystym powietrzem i patrzeć na lasy za oknem, ale też chcemy mieć pracę, leki, jedzenie i samochody. To wszystko powstaje w fabrykach – tłumaczył Muczek. – Można pogodzić rozwój przemysłu z ochroną środowiska, ale potrzebne są racjonalne decyzje, nie emocjonalne hasła.

Przemysł jako gwarant bezpieczeństwa

Na koniec rozmowy Muczek zwrócił uwagę na jeszcze jeden wymiar – bezpieczeństwo Europy. – Przemysł to nie tylko miejsca pracy i innowacje, ale także suwerenność. Jeśli całkowicie uzależnimy się od importu, to nie będziemy decydować o własnym losie – ostrzegł.

Podsumowując rozmowę, dodał: – Dzisiaj mówi się, że "China imitates, US innovates, Europe regulates". Pora to zmienić. Europa powinna regulować – ale mądrze, z głową i w dialogu z tymi, którzy ten przemysł tworzą. Bo bez lokalnego przemysłu Europa nie przetrwa.