Steinbruecka, który obrazowo mówił o nasłaniu kawalerii na Szwajcarów, jeśli nie rozluźnią tajemnicy bankowej, porównano też w ostatnich dniach do nazisty.

W opublikowanej w czwartek rozmowie z dziennikiem "Sueddeutsche Zeitung" niemiecki minister bronił swojego stanowiska.

"Szwajcaria zachęca cudzoziemców do tego, by łamali ustawy w swoich ojczystych krajach. To naruszenie reguł Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD)" - powiedział Steinbrueck.

Jego zdaniem bez międzynarodowej presji Szwajcaria nie zdecydowałaby się na złagodzenie tajemnicy bankowej.

Reklama

"Otrzymuję listy z pogróżkami i nazywa się mnie nazistowskim zbirem. To nieproporcjonalne i nie do przyjęcia" - dodał minister.

Oburzenie Szwajcarów wywołała szczególnie wypowiedź Steinbruecka na marginesie niedawnego spotkania ministrów finansów G-20 w Londynie. Skomentował on deklaracje kilku krajów, uznawanych za raje podatkowe, w tym Szwajcarii, które pod międzynarodowym naciskiem zapowiedziały rozluźnienie tajemnicy bankowej.

"Nie zawsze kawaleria musi wyjeżdżać z fortu Yuma. Czasem wystarczy, że Indianie wiedzą, iż ona tam jest" - powiedział Steinbrueck.

Ambasador Niemiec w Bernie został wezwany przez ministra spraw zagranicznych Szwajcarii, a Steinbrueck stał się celem ostrych ataków.

"Peer Steinbrueck, można to powiedzieć publicznie, na nowo definiuje obraz okropnego Niemca. Przypomina mi o pokoleniu Niemców, którzy przed 60 laty chodzili po ulicach w skórzanych płaszczach i butach z cholewami oraz opaską na ramieniu" - powiedział na forum szwajcarskiej Rady Narodowej konserwatywny poseł Thomas Mueller.

Według gazety bulwarowej "Blick am Abend" Steinbrueck stał się "jednym z najbardziej znienawidzonych ludzi w Szwajcarii".

Niemiecki minister finansów nie pierwszy raz naraził się Szwajcarom. Pół roku temu podczas sporu dotyczącego polityki podatkowej groził im "biczowaniem".