Przykładem jest Fortis Bank, który, zamiast wabić klientów wysokim oprocentowaniem depozytów, zdobywa pieniądze na akcję kredytowa pożyczając je od firmy-matki. Linia kredytowa, która zaciągnął w Fortis Finance Belgium, opiewa na 600 mln euro. Z tego 500 mln euro może bank wykorzystać w ciągu 18 miesięcy, a dodatkowe 100 mln euro – gdyby była taka potrzeba.

Bank woli kredyt od kosztujących coraz więcej lokat bankowych. Oprocentowanie jest zmienne, na bazie EURIBOR, powiększonej o marżę. Do dyspozycji bank dostał też dodatkowe 100 mln euro w ramach linii kredytowej (to druga umowa, z 3 grudnia). Okres kredytowania w tym przypadku to 24 miesiące od daty uruchomienia linii kredytowej, oprocentowanie to znów EURIBOR plus marża, a prowizja od niewykorzystanej części limitu kredytowego wyniesie 0,225 proc. Na wykorzystanie tej linii kredytowej bank ma czas do 1 grudnia 2009 roku – informuje bank. „To pozwala Fortis Bankowi nie uczestniczyć w wojnie o depozyty za wszelką cenę” - – mówi Forsalowi.pl Jan Bujak, pierwszy wiceprezes Fortis Bank Polska.

„Oprocentowanie lokat jest na polskim rynku już bardzo wysokie. Celem pozyskiwania depozytów przez banki jest zarabianie na tak zgromadzonych środkach, a więc banki muszą udzielić kredytów o cenie przekraczającej oprocentowanie depozytu, dodając do tego swoją marżę. Pytanie, czy ktoś będzie gotowy zapłacić tak wysoką cenę za pożyczony pieniądz?

Tym bardziej, że są sygnały o malejącej cenie kredytu, choćby na tej podstawie, że stopy procentowe NBP spadają, a wiele wskazuje na to, że będą nadal spadać” – podkreśla Jan Bujak.

Reklama

„Obecnie polskie banki stoją wobec bardzo trudnej sytuacji przejściowej: rynek międzybankowy nie funkcjonuje najlepiej, zaś banki – matki nie są nadmiernie skłonne do pożyczania pieniędzy swoim bankom - córkom. My w tej sytuacji dysponujemy dużą – licząc w złotych jest to przecież ponad 2 mld zł – kwotą, pożyczoną nam przez Fortis” – dodaje Jan Bujak.

Rynek osiągnął punkt zwrotny?

Są banki, które alarmują, że lepiej nie prowadzić wyniszczającej wojny o depozyty. Ale banki powinny też zadać sobie pytanie, czy ze względu na spowalniającą gospodarkę i zaostrzone kryteria kredytowania, znajdą wystarczającą liczbę kredytobiorców skłonnych zapłacić tak drogo za pieniądz. Z czegoś przecież muszą zarobić na zapłacenie klientom za depozyt. Owszem, wciąż nieźle się kręci kredyt konsumencki, ale czy to wystarczy?
„O tych bankach, które oferują najwyższe oprocentowanie na rynku można powiedzieć, że potrzebują pieniędzy dziś. Natomiast są banki, które nie mają aż takich potrzeb kapitałowych i płynnościowych” – mówi Forsalowi.pl Karol Wilczko, analityk porównywarki finansowej Comperia.pl.

Największe banki już się nie ścigają

Są banki, które nie uczestniczyły w wyścigu po lokaty – np. Pekao SA. Jego konkurent, PKO BP, zgarnął z rynku w jesiennej akcji depozytowej ponad 8 mld zł, ale nie zarzuca obecnie rynku gigantycznymi premiami za depozyt. Bank informował, że będzie powtarzał promocje, ale to może znaczyć, że będzie dostosowywał się do rynkowych tendencji. Sygnały o zmianie widać np. w ofercie Nordea Bank Polska. Bank poinformował, że zmienia oprocentowanie lokat. Czteromiesięczny depozyt 10 tys. zł jest dla klienta bardziej opłacalny niż 7 i 9 miesięczny.

Im dłuższy depozyt, tym mniejsze oprocentowanie

„Do końca listopada banki jeszcze starały się walczyć o depozyty także na dłuższy okres. Ale przy spadającej inflacji i obniżkach stóp NBP, oczekiwania są takie, że koszt pieniądza będzie malał. Po stawce WIBOR już widać spadek cen pieniądza. Zatem te banki, które nie muszą, nie pozyskują depozytów z rynku za wszelką cenę” – podkreśla Karol Wilczko.

Zresztą z zestawienia Comperii tę tendencję dobrze już widać. Dla lokat w wysokości 1000 zł średnie oprocentowanie depozytu 12 miesięcznego nadal jest wyższe niż dla lokat 1 i 6 miesięcznych (odpowiednio 8,67 proc, 6,31 proc. i 8,42 proc.), a największy skok ceny dla tysiączłotowych depozytów 6 i 12 miesięcznych widać było (w zestawieniu od maja) między wrześniem a październikiem (ok.1,5 pkt. proc.). Wzrost oprocentowania między październikiem a listopadem był już mniejszy.

Wygrywają nadal najbogatsi

Natomiast nieco inna sytuacja jest w przypadku depozytów na wyższe kwoty. Przy pięciotysięcznej lokacie najwięcej daje zarobić obecnie lokata 6 miesięczna (8,82 proc.), bo już lokata 12 miesięczna jest nieco mniej korzystna (8,71 proc.). Jeszcze we wrześniu 5 tys. złotych lokaty dawało zarobić więcej w ciągu 12 miesięcy (7,39 proc. wobec 6,80 proc. na 6 miesięcy), ale w październiku ta tendencja już się odwróciła (8,28 proc. na 12 mies. wobec 8,60 proc. na 6 miesięcy).
Podobnie jest z depozytami w kwocie 10 tys. zł. Od maja tego roku do września najbardziej opłacał się depozyt 12 miesięczny (7,41 proc. we wrześniu na 12 miesięcy wobec 6,9 proc. na 6 miesięcy we wrześniu). Ale już w październiku depozyt 6 miesięczny dawał zarobić więcej: 8,68 proc. wobec 8,42 proc. dla rocznej lokaty. W listopadzie ta tendencja trwała w najlepsze – 8,86 za 6 miesięcy i 8,80 za 12 miesięcy.

Wygląda więc na to, że banki najbardziej potrzebują pieniądza sześciomiesięcznego, jednomiesięczny wciąż cenią, ale w przypadku rocznych depozytów wyraźnie sygnalizują, i to od października, że pieniądz będzie tańszy i nie potrzebują go od klientów za wszelką cenę.

ikona lupy />
Ile banki płacą za depozyty / DGP
ikona lupy />
Ile banki płacą za depozyty / DGP