W kontekście kredytów waloryzowanych kursami walut obcych, mówi się przede wszystkim o „frankowiczach”. Trudno się temu dziwić, bo w dalszym ciągu jest to bardzo liczna grupa klientów sektora bankowego. Warto jednak pamiętać, że kredyty mieszkaniowe rozliczane w walutach innych niż CHF i PLN spłaca prawie 100 000 polskich gospodarstw domowych. Eksperci portalu RynekPierwotny.pl postanowili bliżej przyjrzeć się sytuacji tych kredytobiorców mieszkaniowych, bo na fali kryzysu wyraźnie wzrosły kursy euro i dolara amerykańskiego. Jeżeli chodzi o spłacalność „hipotek”, to znacznie ważniejsze są notowania tej pierwszej waluty.

Kredytów mieszkaniowych w USD oraz GBP jest niewiele …

Krajowe banki w czasach popularności walutowych „hipotek” testowały różne rozwiązania. Właśnie dlatego w bankowych bilansach można znaleźć nie tylko kredyty mieszkaniowe rozliczane według kursu CHF. Po szybkim wzroście notowań tej waluty, jej rolę dotyczącą kredytowania mieszkań przejęło euro. Inne waluty obce nie zyskały znaczącej popularności wśród kredytobiorców. Tym niemniej, do dziś niektóre osoby spłacają raty ustalane według kursu dolara amerykańskiego, funta brytyjskiego, a nawet japońskiego jena.

Niedawno opublikowane informacje Komisji Nadzoru Finansowego mogą nam powiedzieć więcej o strukturze mieszkaniowego zadłużenia Polaków. KNF podaje, że pod koniec 2019 roku popularność kredytów rozliczanych w różnych walutach była następująca:

Reklama
  • złoty - 1,756 mln czynnych umów kredytu mieszkaniowego o wartości bilansowej brutto 312 mld zł
  • frank szwajcarski - 438 tysięcy czynnych umów kredytu mieszkaniowego o wartości bilansowej brutto 98 mld zł
  • euro - 88 tysięcy czynnych umów kredytu mieszkaniowego o wartości bilansowej brutto 21 mld zł

Na podstawie danych Komisji Nadzoru Finansowego można wywnioskować, że w grudniu 2019 r. łączna wartość „hipotek” w dolarze amerykańskim, funcie brytyjskim oraz innych walutach obcych (poza CHF) nie przekraczała 1 mld zł. Wspomnianych kredytów w obsłudze było mniej niż 10 000.

Do tej pory kredyty „eurowe” były spłacane bardzo dobrze

Powyższe informacje potwierdzają, że w kontekście wpływu osłabienia złotówki na spłacalność kredytów, trzeba mówić przede wszystkim o franku szwajcarskim i euro. Wzrost kursu europejskiej waluty o około 20 groszy względem początku 2020 r. na pewno jest odczuwalny dla kredytobiorców. Warto pamiętać, że w czasie kulminacji walutowego niepokoju, FOREX-owy kurs EUR/PLN przekroczył nawet 4,60 zł. Na szczęście dla „eurowiczów”, była to tylko jednorazowa sytuacja.

Na poniższym wykresie można zauważyć niewielki wpływ ostatniego osłabienia złotówki na łączną wartość wszystkich kredytów mieszkaniowych w walutach innych niż PLN i CHF. Dane Narodowego Banku Polskiego wskazują, że suma wartości takich „hipotek” systematycznie spada już od początku 2012 r. Opisywana sytuacja wynika z faktu, że restrykcje KNF-u praktycznie zlikwidowały rynek kredytów mieszkaniowych w walutach obcych. Dotyczy to również „hipotek” rozliczanych w euro. Przez cały 2019 rok, liczba takich kredytów spadła o kolejne 3000.

ikona lupy />
Kredyty mieszkaniowe rozliczane w innych walutach obcych niż franki szwajcarskie / Rynekpierwotny.pl

Ciekawie prezentują się też statystyki dotyczące spłacalności analizowanych kredytów mieszkaniowych w EUR, GBP i pozostałych walutach obcych innych niż CHF. Od przełomu 2011 r. oraz 2012 r. widać bowiem wzrost udziału wspomnianych „hipotek” z utratą wartości. Taka zmiana jest jednak naturalna, bo najbardziej liczne kredyty się „starzeją”, a do portfela hipotecznego banków trafia niewiele nowych umów walutowych. Wyniki obliczeń analityków RynekPierwotny.pl wskazują, że obecnie „złe” kredyty mieszkaniowe w EUR, GBP i pozostałych walutach obcych innych niż CHF mają udział wynoszący około 2%. Jest to wynik prawie dwa razy lepszy niż w przypadku kredytów „frankowych”. Bardzo dobra spłacalność kredytów rozliczanych głównie w euro wynika z faktu, że wiele takich zobowiązań zostało zaciągniętych przy rynkowym kursie EUR/PLN wynoszącym około 3,9 zł - 4,2 zł. Trzeba też pamiętać, że po rozpoczęciu poprzedniego kryzysu i wzroście notowań franka krajowe banki zaczęły o wiele ostrożniej finansować mieszkania.

Autor: Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl