Od 1 lipca do góry poszły kary, jakie zapłacić muszą wszyscy ci, którzy zapomnieli zapłacić w terminie ubezpieczenia z samochód.
Wielkie kary za brak OC. Nawet 1075 zł dziennie
Teraz wystarczy spóźnić się o nawet 1 dzień, aby dostać karę administracyjną wysokości 1720 zł (dla posiadaczy samochodów osobowych). Nie mając opłaconej polisy do 14 dni od chwili jej wygaśnięcia, kwota ta rośnie już do 4300 zł, a jeśli przekroczymy okres dwóch tygodni, to zapłacimy już 8600 zł.
Wymienione kary dotyczą właścicieli samochodów osobowych, a jeszcze gorszy los czeka kierowców ciężarówek, na których czekają kary o wysokości (kolejno): 2580 zł, 6450 zł i 12900 zł. Kary te naliczane są przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny niemal z automatu, a ich wysokość ustalana jest na podstawie średniego wynagrodzenia w polskiej gospodarce, które również poszło do góry od 1 lipca tego roku. I między innymi wysokość tych kar nie spodobała się Rzecznikowi Praw Obywatelskich który zauważył, że są one znacząco wyższe od opłat karnych za brak różnych innych ubezpieczeń.
„Na przykład za brak ubezpieczenia OC rolników wynosi ona równowartość jednej dziesiątej minimalnego wynagrodzenia za pracę - 430 zł. Wysokie, w przeliczeniu na liczbę dni, są także inne, proporcjonalnie wyliczone opłaty karne. 20 % opłaty - gdy okres bez ubezpieczenia nie przekracza 3 dni, oznacza, że opłata karna za jeden dzień wynosi aktualnie ponad 573 zł. Z kolei 50 % opłaty - gdy okres ten nie przekracza 14 dni, oznacza, że opłata karna za jeden dzień - przy 14 dniach wynosi 307 zł, zaś przy 4 dniach to aż 1075 zł”- wylicza w liście do ministra finansów RPO.
RPO: Opłata przewyższa dochody
Same kwoty to jednak dopiero początek, a w ocenie RPO, wielce niekorzystny dla obywateli jest cały proces karania, od którego realnie nie ma odwołania. Jedyne, co może zrobić ukarany, to zwrócić się z UFG z prośbą o umorzenie kary, albo rozłożenie jej na raty. Nie ma natomiast drogi prawnej, by od takiej decyzji się odwołać.
„Obywatel niezadowolony z rozstrzygnięcia Zarządu UFG nie ma więc jakiejkolwiek możliwości jego zakwestionowania przed organem lub sądem” – twierdzi RPO i zaznacza, że taki stan rzeczy może być niezgodny z Konstytucją RP.
Wątpliwości rzecznika wzbudził też bardzo długi termin rozpatrywania odwołań od decyzji UFG, sięgający niekiedy 9 miesięcy. W tym czasie ukarany i tak musi zapłacić karę, a jeśli tego nie zrobi, jest ona z niego windykowana i to zanim jeszcze Fundusz rozpatrzy zażalenie. A tak, zdaniem RPO, nie powinno być.
„Tak wysokie kary, w połączeniu z tendencją do odmowy ich umarzania lub miarkowania oznacza, że obywatele postrzegają opłaty karne jako nadmiarowe i niesprawiedliwe. Wskazują, że opłata przewyższa ich dochody, a czasami też wartość pojazdu. Odczucia te pogłębia szczegółowo opisywany brak winy co do ubezpieczenia OC, spowodowany m.in. chorobą, nierzadko połączoną z hospitalizacją” – uważa rzecznik.
Zwrócił się on do ministra finansów o rozważenie wprowadzenia zmian w prawie, które doprowadziłyby do sytuacji, by obywatel w starciu z machiną państwa nie był całkowicie bezradny.