Bloomberg przytacza w artykule przykłady kilku inwestorów, którzy postanowili postawić na tego „elektrycznego konia” swoje oszczędności. To na przykład 68-letni emeryt Doug Cole, który od 2012 roku zainwestował w Teslę około 100 tys. dol. W listopadzie 2021 roku inwestycje te miały wartość 3 mln dol. Potem pękła pandemiczna technologiczna bańka. Cole nie posłuchał rady syna i nie sprzedał akcji, wierząc w długoterminowy potencjał spółki. Jego „papierowe” (niezrealizowane) straty z ostatnich miesięcy wynoszą około 1,5 mln dol. To tylko jeden z przykładów oddanych w pełni wizji Muska inwestorów, którzy w ciągu roku stracili przez brak odpowiedniej dywersyfikacji spore majątki.
Jeszcze pod koniec 2019 roku jedna akcja Tesli była wyceniana na około 20 dol. W niecałe dwa lata poszybowała w górę do ponad 400 dol., co oznacza ponad 20-krotny zysk. Bessa, która rozkręciła się na dobre w 2022 roku sprowadziła jednak inwestorów na ziemię. Obecna wycena spółki (nieco poniżej 120 dol. – stan na 13.01.2022) spadła o ok. 70 proc. od historycznego szczytu. Musk w krótkim czasie stał się za sprawą astronomicznej wyceny Tesli najbogatszym człowiekiem na świecie, po czym szybko utracił to miano.
Inwestorzy tracą powoli zaufanie do Tesli. Znani analitycy specjalizujący się w firmie, na przykład Farzad Mesbahi, przypisują dużą część odpowiedzialności za przecenę spółki Muskowi. Inwestorom nie podoba się bowiem zakup przez przedsiębiorcę Twittera, który sprawił, że duża część uwagi wizjonera została przekierowana na medium społecznościowe. Poza tym Musk zwiększył znacznie podaż akcji spółki na giełdzie, bowiem był zmuszony do sprzedaży własnych, by sfinansować przejęcie Twittera.
Komentarze(24)
Pokaż: