GPW od lat cieszy się opinią najsilniejszej giełdy w Europie Środkowej i Wschodniej. Tu w październiku 2020 roku zadebiutowało Allegro.eu SA. Ponad pół roku później, w maju 2021 roku na GPW wszedł brytyjski dyskont Pepco Group. Ale dobra passa warszawskiego parkietu najwyraźniej wygasa. W zeszłym roku nie odbył się żaden większy i bardziej znaczący debiut, natomiast z giełdy wycofały się aż 23 spółki. W dużym stopniu jest to pokłosie problemów polskiej gospodarki i ucieczka od polskich aktywów od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Znikające spółki

Dziś do grona spółek, które chcą opuścić warszawski parkiet dołączył Ciech. Jak podało pośredniczące w transakcji Santander Biuro Maklerskie, spółka z grupy Kulczyk Investments, KI Chemistry, ogłosiła wezwanie do sprzedaży 25,7 miliona akcji Ciechu po 49 złotych za udział. KI Chemistry jest właścicielem 51 procent akcji Ciechu, a spółka chce przejąć wszystkie pozostałe w obrocie udziały.

Reklama

Kilka dni wcześniej przedstawiciele należącej do ukraińskiego biznesmena Andrija Wierewskiego spółki Namsen Ltd., opublikowali ofertę wykupu wszystkich pozostałych udziałów w holdingu Kernel. Jeden z największych na świecie producentów oleju słonecznikowego jako powód wycofania się z warszawskiego parkietu podał słabą płynność finansową oraz malejącą liczbę akcji w ogólnym obrocie giełdowym. Jest to o tyle znamienne, że w trzech kolejnych emisjach akcji w latach 2008-2011 Kernel otrzymał aż 1,2 miliarda złotych dofinansowania z rynku.

Trudny czas wojny

Trwająca od ponad roku wojna w Ukrainie, poważnie utrudniła działalność Kernela, co spowodowało spadek wartości rynkowej spółki o ponad 60 proc. W oświadczeniu zapowiadającym skup akcji poinformowano również o rozczarowaniu warszawską giełdą, na której liczba akcji jest obecnie najniższa od ponad dekady.

Podjęte przez spółkę próby „poprawy rozpoznawalności akcji i poszerzenia bazy akcjonariuszy” w dużej mierze zakończyły się niepowodzeniem, podała firma w oświadczeniu. Kernel boryka się również z brakiem zainteresowania rynku oraz analityków realną sytuacją finansową spółki. Dodatkowo niska płynność powstrzymuje inwestorów przed wychodzeniem z akcji „w szybki i przewidywalny sposób, zwłaszcza w przypadku ryzyka związanego z wojną”.

Fundusze emerytalne stawiają na bezpieczeństwo

Jakub Szkopek, analityk Kernela w Erste Group Bank AG cytowany przez Bloomberg.com, zakwestionował część zarzutów firmy. Powiedział, że jeszcze przed inwazją na Ukrainę, z powodu napięć geopolitycznych po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku, Kernel handlował z dyskontem w stosunku do międzynarodowych odpowiedników.

„Brak aktywnej komunikacji z inwestorami w miesiącach po inwazji dodatkowo pogorszył nastroje” – powiedział Szkopek. „Obwinianie polskich inwestorów i giełdy, kiedy większość udziałowców stanowili akcjonariusze międzynarodowi, nie wydaje się zasadne”, dodał.

Udział polskich inwestorów w wolnym obrocie wynosi obecnie około 15 proc. Dla porównania po pierwszej ofercie publicznej odsetek ten wynosił około 80 proc. Namsen Obwinia za tę zmianę polskie fundusze emerytalne, twierdząc, że osłabiły one naturalną długoterminową bazę inwestorów krajowych giełdy.

Nieudana próba pozyskania awaryjnego kapitału własnego we wrześniu napotkała „ogromny opór” ze strony akcjonariuszy mniejszościowych, którzy „nie wykazali zainteresowania” długoterminowymi perspektywami spółki, oświadczył Namsen. Od momentu wybuchu wojny Kernel ryzykuje, że stanie się „aktywem spekulacyjnym w rękach funduszy hedgingowych i inwestorów krótkoterminowych” – czytamy w komunikacie.

Zdaniem Szkopka oferta wykupu wygląda jak „próba odzyskania pełnej kontroli nad firmą tanim kosztem”. Cena akcji Kernela w porównaniu z ofertą wykupu po 18,50 zł niewiele zmieniła się w czwartek i wynosiła 18,52 zł (notowanie z godz. 16:42). Akcje osiągnęły najwyższy poziom 86 zł w 2011 roku, a przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji kosztowały około 60 zł.

Co dalej z GPW?

Na chwilę obecną trudno przewidzieć jak będzie wyglądała sytuacja GPW za pół roku, czy rok. Zbyt wiele zależy od rozwoju sytuacji na Ukrainie i siły polskiej gospodarki. Niemniej stale zwiększająca się liczba wezwań do wykupu udziałów przez większościowych akcjonariuszy nie świadczy dobrze o kondycji warszawskiego parkietu i zasobności portfeli lub chęci podejmowania ryzyka przez potencjalnych inwestorów.

Wysoka inflacja mocno drenuje kieszenie Polaków, a duże podmioty dysponujące kapitałem zdecydowanie wybierają teraz bardziej stabilne aktywa. Jeśli trend się utrzyma i spółki będą dalej odpływać z GPW, a ich miejsca nie zajmą inni duzi gracze, już wkrótce może okazać się, że warszawska giełda z najsilniejszej w regionie zostanie zepchnięta na margines. A to niestety rykoszetem odbiłoby się na kondycji i innowacyjności całej polskiej gospodarki