W piątek na fixingu NBP euro kosztowało 4,5503 zł, a dolar 3,8198 zł. W stosunku do poprzedniego tygodnia oznacza to osłabienie złotego w stosunku do euro o ok. 1,7 proc., a w stosunku do dolara – o ponad 3,7 proc.

„Ostatni tydzień na rynku walutowym minął pod dyktando umocnienia amerykańskiego dolara w następstwie jastrzębiego zwrotu w retoryce Fed. Silny dolar wpływał negatywnie na notowania walut rynków wschodzących, poprzez osłabienie apetytu na aktywa ryzykowne. Notowania złotego nie różniły się od większości walut EM, co tylko potęgowało jego osłabienie po gołębim wydźwięku czerwcowego posiedzenia RPP” - powiedział PAP Arkadiusz Trzciołek, strateg rynku walutowego w PKO BP.

Jego zdaniem, w kolejnych dniach trudno będzie się spodziewać informacji, które mogłyby wpłynąć na umocnienie złotego.

„W najbliższych dniach uwaga będzie zwrócona na inne banki centralne w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, prawdopodobne są podwyżki stóp zarówno ze strony węgierskiego oraz czeskiego banku centralnego. Takie zmiany w polityce pieniężnej były sygnalizowane przez przedstawicieli obydwu instytucji. Rozpoczęcie cyklu podwyżek stóp procentowych może stanowić sygnał do umocnienia zarówno forinta oraz korony czeskiej, co przy gołębiej postawie RPP wpływałoby negatywnie na złotego w relacji do tych walut” – powiedział Arkadiusz Trzciołek.

Uważa on, że nawet pozytywne informacje płynące z gospodarki nie poprawią wyraźnie notowania złotego.

„W ostatnich dniach złoty nie reagował istotnie na solidne dane z lokalnej gospodarki, które pokazały dalszą poprawę na krajowym rynku pracy. W związku z tym publikowane dane o produkcji przemysłowej oraz sprzedaży detalicznej, nawet pomimo oczekiwań na utrzymanie silnych dynamik w ujęciu rocznym, nie muszą stanowić sygnału do umocnienia złotego, gdyż pozytywny scenariusz makroekonomiczny jest w krótkim terminie wycenione. Zakładamy, że w najbliższym czasie kurs euro pozostanie wyraźnie powyżej 4,50 zł, a dolara - w okolicach 3,80 złotego” – prognozuje strateg PKO BP.