Była to największa dzienna skala deprecjacji od 11 listopada 2022 roku. Dolar ogólnie tracił wczoraj na szerokim rynku, ze względu na to, że Jerome Powell na konferencji prasowej nie brzmiał dość "jastrzębio". Mówił co prawda o tym, że należy dalej podnosić stopy procentowe, ale tempo tych podwyżek powinno być już wolniejsze. Ze względu jednak na to, że padało co chwilę słowo dezinflacja, czyli spadek inflacji, to rynek przyjął za pewnik, że Fed już swoją robotę zrobił. Oznacza to, że jeśli tempo wzrostu cen będzie nadal spowalniać, to Fed zdecyduje się, zdaniem rynku, na obniżki stóp procentowych pod koniec tego roku.

Dla złotego jednak najważniejszą informacją może być jednak ta, że Fed nie będzie już gwałtownie zmieniać stóp procentowych. Innymi słowy, stopy procentowe w USA mogą być wysokie, ale najważniejsze, aby już tak dynamicznie się nie zmieniały, zwłaszcza w górę. Złoty należy do koszyka walut gospodarek wschodzących, a te są szczególnie narażone na wysokie tempo wzrostu oprocentowania USD i długu denominowanego w USD. Stąd brak dalszych szybkich podwyżek może prowadzić do uspokojenia sytuacji w gospodarkach wschodzących.

Od szczytu z września 2022 r. dolar do złotego stracił już ponad 15,5 proc.

Tymczasem w relacji do euro, złoty pozostaje stabilny. Kurs EUR/PLN oscyluje przy 4,70 PLN już od wielu dni. Niemniej jednak dziś decyzje w sprawie stóp procentowych podejmie Europejski Bank Centralny. Jeśli zdecyduje się na podwyżkę o kolejne 50 punktów bazowych i zapowie dalsze podwyżki, to dyferencjał stóp procentowych między NBP, a EBC ulegnie zmniejszeniu. Taka sytuacja może wpłynąć bardziej pozytywnie na euro. Stąd niewykluczone, że przy takim rozwoju wypadków podczas decyzji czy konferencji prasowej dziś po godzinie 14:15 i 14:45, złoty mógłby być pod presją.

Reklama

Daniel Kostecki - analityk rynków finansowych, CMC Markets Polska

(ISBnews/ CMC Markets)