Opodatkujmy najbogatszych, ale jak?

W obliczu rosnących wydatków państw i konieczności łatania budżetów bez uderzania w klasy średnie, coraz częściej mówi się o nowym sposobie opodatkowania milionerów i miliarderów. Podatek Zucmana, nazwany tak od nazwiska jego pomysłodawcy, to propozycja, która ma szansę całkowicie odmienić fiskalne reguły gry. Już teraz budzi gorące emocje we Francji i staje się wzorem dla innych państw. Ale czym właściwie jest ten podatek i czy ma sens także w Polsce?

Podatek od bogactwa – a nie od dochodu

Podatek Zucmana to roczny podatek w wysokości 2% od całkowitego majątku osób fizycznych, których aktywa przekraczają 100 milionów euro. To bardzo ważne: nie chodzi o dochód, czyli zarobki z pracy czy inwestycji, ale o wartość całego majątku, w tym akcji, nieruchomości, luksusowych dóbr czy gotówki. Innymi słowy – to opodatkowanie „posiadania”, a nie „zarabiania”.

Według szacunków, we Francji podatek ten objąłby zaledwie ok. 1800 najbogatszych osób. Dla nich roczna opłata mogłaby wynieść od kilku do nawet kilkudziesięciu milionów euro. Co ważne – nie byłoby żadnych progów dochodowych czy ulg, a stawka 2% obowiązywałaby od całej wartości majątku.

Dlaczego Francja chce sięgnąć po fortuny miliarderów?

Pomysł wyszedł od Gabriela Zucmana, francuskiego ekonomisty, który od lat bada globalne nierówności majątkowe. Jego zdaniem, najbogatsi płacą dziś relatywnie mniej podatków niż klasa średnia, bo ich dochody pochodzą głównie z kapitału, który łatwo „optymalizować podatkowo”.

Zucman proponuje, by ten nowy podatek pomógł zredukować deficyt budżetowy bez konieczności cięć w wydatkach socjalnych. W samej Francji danina miałaby przynieść nawet 20 miliardów euro rocznie, a w skali Unii Europejskiej – aż 67 miliardów.

ikona lupy />
Flagi UE, Polski i NATO. Wydatki wojskowe i na utrzymanie Ukrainy zmuszają UE i Polskę do szukania nowych źródeł finansowania. / Shutterstock

Co ciekawe, pomysł zyskał ogromne poparcie społeczne – według sondażu IFOP, aż 86% Francuzów jest za jego wprowadzeniem. Dla wielu to symboliczny gest sprawiedliwości społecznej w czasach, gdy większość zaciska pasa, a nieliczni bogacą się coraz szybciej.

Polityczne trzęsienie ziemi we Francji

Rozmowy o wprowadzeniu podatku Zucmana wywołały prawdziwą burzę na francuskiej scenie politycznej. Socjaliści uczynili z niego warunek poparcia dla rządu, podczas gdy centroprawicowy premier Lecornu i otoczenie prezydenta Macrona uznają go za „niebezpieczny dla gospodarki”. Obawy dotyczą głównie ewentualnej ucieczki kapitału, spadku inwestycji oraz problemów z wyceną majątku np. w startupach.

Zwolennicy ripostują jednak, że dane nie potwierdzają masowej ucieczki miliarderów po podwyżkach podatków, a system mógłby zawierać rozwiązania dla tych, którzy nie są w stanie zapłacić daniny w gotówce – np. przekazanie udziałów państwu.

Czy Polska mogłaby wprowadzić podatek Zucmana?

Choć w Polsce oficjalnie nikt jeszcze nie zaproponował takiego podatku, to coraz częściej mówi się o konieczności sprawiedliwego opodatkowania najbogatszych. Rosnące zadłużenie państwa, potrzeby budżetowe i presja społeczna mogą skłonić polskich polityków do przyjrzenia się modelowi francuskiemu.

Według dostępnych danych, w Polsce również rośnie liczba osób z majątkiem liczonym w setkach milionów złotych. Choć grupa ta jest niewielka, to jej wpływ na opinię publiczną – ogromny. Polska wersja podatku Zucmana mogłaby objąć osoby z majątkiem powyżej np. 500 milionów złotych, co uczyniłoby daninę bardzo selektywną i politycznie „bezpieczną”.

Europejski trend, który trudno będzie zatrzymać

Francja nie jest jedynym krajem, który rozważa lub już wprowadza podobne rozwiązania. Hiszpania, Norwegia, Szwajcaria – każde z tych państw stosuje formy podatku majątkowego. W Wielkiej Brytanii trwa debata o opodatkowaniu osób z majątkiem powyżej 10 milionów funtów, a w Belgii i Holandii już funkcjonują podatki od określonych aktywów finansowych.

Podatek Zucmana może zatem stać się nowym standardem w polityce fiskalnej Europy, podobnie jak wcześniej miało to miejsce z podatkiem cyfrowym czy minimalnym podatkiem korporacyjnym. To rozwiązanie, które pozwala państwom sięgać po pieniądze tam, gdzie ich naprawdę dużo – bez obciążania szerokich mas społeczeństwa.

Sprawiedliwość czy rewolucja? Debata dopiero się zaczyna

Pomysł Zucmana ma zarówno zagorzałych zwolenników, jak i zaciekłych przeciwników. Dla jednych to konieczny krok w stronę większej równości i stabilności fiskalnej, dla innych – ryzykowna ingerencja w wolność gospodarczą i inwestycyjną.

Jedno jest pewne: debata o podatku od wielkich fortun dopiero się rozpędza. A skoro nawet „człowiek z ulicy” we Francji wie już, czym jest podatek Zucmana, to być może wkrótce i w Polsce usłyszymy o nim nie tylko w mediach, ale także w Sejmie.