Orłowski w wywiadzie dla radia TOK FM, zaznaczył, że wprowadzenie tzw. pełnego lockdownu oznaczać będzie pogłębienie trudnej sytuacji firm, co może skutkować m.in. wzrostem bezrobocia a także problemami sektora bankowego. Największym jednak wzywaniem, z którym musi się zmierzyć polska gospodarka - jak wskazał - jest przekonanie firm do odblokowania procesu inwestycyjnego.
Zaznaczył, że jeśli dojdzie do zamknięcia gospodarki, to spadek PKB będzie znacznie mniejszy niż rok temu (-9 proc.), co - jak dodał - będzie wszystkim efektem niskiej bazy. Podkreślił jednak, że wprowadzenie twardego lockdownu oznacza kolejny fatalny kwartał dla gospodarki.
Ekonomista przyznał, że do tej pory Polska bardzo dobrze radziła sobie z kryzysem, co jest w znaczącej mierze efektem bardzo dobrych wyników w sektorze produkcji i eksporcie. Wskazał też, że tempo wychodzenia z kryzysu zależy od tempa ograniczenia pandemii. "Nawet jeśli uda się to np. w lecie, to tym roku najprawdopodobiej nie odzyskamy tempa wzrostu gospodarczego sprzed wybuchu pandemii, ale przynajmniej wejdziemy na ścieżkę wzrostu" - wskazał. (PAP)
autorka: Ewa Wesołowska