ikona lupy />
Materiały prasowe
W opracowaniu o zielonej inflacji wskazuje pan dwie przyczyny obecnego wysokiego wzrostu cen. Jeden to zaburzenie struktury światowego handlu. Drugi to odpowiedzi fiskalne poszczególnych państw w reakcji na ten kryzys. Jesteśmy w stanie zmierzyć, za jaką część tej inflacji odpowiada tarcza antykryzysowa polskiego rządu?
Maciej Bukowski, ekonomista z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, prezes think tanku WiseEuropa: Sama tarcza nie jest łatwa do wyodrębnienia z obrazu, dlatego że na to się nakłada polityka pieniężna NBP i ultraniskie stopy procentowe. Samo porównanie, jak bardzo wzrosła inflacja w Polsce i w innych krajach, wskazuje na to, że ma ona także silne źródło krajowe odpowiadające za mniej więcej połowę wzrostu cen. Zatem nawet gdyby inflacja wróciła do niskiego poziomu przedkryzysowego na świecie czy w strefie euro, to w Polsce nadal byłaby ok. 4 proc., wyraźnie powyżej celu.
Jak pan ocenia działania prezesa NBP? Media są pełne cytatów na temat niepodnoszenia stóp procentowych sprzed miesięcy, a tu mamy dwa mocne strzały w ciągu dwóch miesięcy.
Reklama
Powód był polityczny. Drożyzna jest zjawiskiem społecznym, odbieranym przez szeroką opinię publiczną, i to w sposób nieakceptujący. O ile bezrobocie dotyczy niektórych, drożyzna wszystkich. O tym się rozmawia, to się widzi, czuje. Ludzie źle oceniają rząd z tego powodu. Politycy nie mogą zatem tego ignorować. To wywołało zmianę kursu w NBP i RPP, której nie spodziewał się prezes banku centralnego ze swoją retoryką sprzed dwóch miesięcy.
Czy stopy procentowe będą szły w górę? Co nas czeka? Prezes NBP zapowiedział, że inflacja spadnie wkrótce i poziom stóp zostanie na tym, co jest.
Z jednej strony istnieje presja z regionu - Czesi podnieśli stopy bardzo wysoko. Z drugiej inflacja ze względu na stabilizację rynków surowcowych, rynków produktów rzeczywiście powinna złagodnieć, choć ten proces potrwa kilka miesięcy. Natomiast dla inflacji w Polsce istotny jest też kanał kursowy - osłabienie złotego może zmniejszyć wpływ spadku cen surowców na sytuację w Polsce. Dlatego trudno powiedzieć, co zrobi Rada Polityki Pieniężnej, nawet jeśli wiemy, że większość jej członków niechętnie patrzyła na wzrost stóp procentowych jeszcze w niedalekiej przeszłości.
Wróćmy zatem do tarczy antykryzysowej: z jednej strony mamy skutki w postaci inflacji, z drugiej - ochronione miejsca pracy. Warto było rzucić na rynek tyle pieniędzy?
Państwo musiało dać rekompensatę biznesom, które zostały administracyjnie zamknięte. Odrębną kwestią jest skala i typ tej rekompensaty. Państwo dało trochę za dużo, niepotrzebnie skupiając się na pomocy bezzwrotnej. Ludzie obudzili się z niesamowitymi pieniędzmi, których nie spodziewali się dostać. Polski Fundusz Rozwoju prowadzi teraz częściową weryfikację, ale ona nie może być doskonała, a poza tym same kryteria udzielania pomocy nie pozwalają, by była ona zwrotna dla większości beneficjentów. PFR sprawdza jedynie, czy była ona należna czy nienależna. Gdyby pomoc zaprojektowano inaczej, jako co do zasady zwrotną, rodzaj krótkoterminowego kredytu płynnościowego, umarzalnego w pewnych sytuacjach, mielibyśmy dziś mniejszą presję inflacyjną, bo wlanie 8-10 proc. PKB w gospodarkę to było za dużo.
Co w polityce pieniężnej nie zadziałało, skoro dojechaliśmy do tych 7 proc. inflacji?
Może nawet wkrótce 8 proc., NBP nie docenił, że będzie takie silne odbicie cen surowców i produktów na całym świecie oraz że stymulacja fiskalna rządu tak szybko zadziała. Widać było nadmierny optymizm już przed pandemią. RPP ustaliła wtedy stopy na niskim poziomie, nie reagując na wzrost inflacji wyraźnie powyżej poziomu w strefie euro. Już wtedy w NBP powinny dzwonić dzwonki alarmowe, ale nie dzwoniły. Do tego doszła pandemia, kiedy obniżyliśmy stopy w zasadzie do zera - mimo że nie było to takie oczywiste, np. w Rumunii tak się nie stało. To był niepotrzebny ruch. Za bardzo te dobre kilka lat uderzyło nam do głowy. Wszyscy się trochę zachłysnęli - politycy, analitycy, komentatorzy - że wzrost gospodarczy, że złoty wiek, że najlepiej się żyje w historii, że robimy tak wielkie programy społeczne i że wszystko się udaje. I że nie będzie żadnych kosztów takiej polityki.
Rozmawiali Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki
Współpr. Anna Ochremiak