Ta ustawa daje ministrowi spraw wewnętrznych i administracji duże uprawnienia i nie uwzględnia drogi odwoławczej – zwracają na to uwagę również organizacje biznesowe, w tym Rada Przedsiębiorczości.

Posłowie odrzucili poprawkę Senatu o natychmiastowym zakazie importu gazu LPG z Rosji (słusznie). Sejm nie zgodził się także na senacką propozycję, aby o wpisie na listę sankcyjną decydował premier. To ma być uprawnienie szefa MSWiA, tak jak wcześniej zagłosował Sejm. Zamieszczani będą na niej ci, którzy wspierają rosyjską agresję oraz naruszenia praw człowieka i represje w Rosji lub na Białorusi.

Konsekwencje wpisu na listę są bardzo silne - to zamrożenie i zakaz otrzymywania zasobów finansowych i gospodarczych oraz wykluczenie z postępowań o udzielenie zamówień publicznych podlegających ustawie – Prawo zamówień publicznych, dlatego bardzo żałuję, że od wpisu na listę przysługuje odwołanie do NSA, który szybko mógłby rozpatrzy skargę. Niestety, poprawka wprowadzająca drogę odwoławczą przepadła w Sejmie.

Reklama

Odrzucenie senackich poprawek, nie czyni ustawy sankcyjnej wadliwą. Najważniejsze w nie jest nie to, co w niej zapisano, ale jak ona będzie realizowana w praktyce.

Minister Kamiński podejmując decyzje musi pamiętać o tym, że w ciągu dwóch miesięcy wojny na Ukrainie wiele się zmieniło. Warto również podkreślić, że w żadnym z państw UE nie ma instrumentów, które pozwalają na natychmiastową konfiskatę rosyjskich udziałów w spółkach..

Europejskie spółki również nie mogą zabrać udziałów czy przymusowo wykupić udziałów rosyjskich, ale mrożą te udziały, usuwają przedstawicieli Rosjan z rad nadzorczych, odsuwają od pieniędzy i jakiegokolwiek wpływu na firmę. Wychodzą z rynku rosyjskiego i wspomagają Ukrainę. Przy wpisywaniu na listę sankcyjną szef MSWiA będzie musiał rozpatrzyć wiele za i przeciw, bowiem Polska nie była nigdy, jak np. Niderlandy czy Włochy, krajem, gdzie Moskwa chętnie „parkowała” swoje biznesy i raczej nie ma zero-jedynkowych sytuacji. Dlatego – mimo, że ustawa mówi o stanie na 24 lutego 2022 r. – przesłanką powinien być co do zasady stan obecny. Nie to, kto jest formalnym udziałowcem, ale to, czy podmiot (osoba fizyczna bądź prawna) zaangażowany we wsparcie Rosji. W przeciwnym razie może się okazać, że na listę trafią te polskie podmioty gospodarcze, które z rosyjskimi udziałowcami zerwały relacje, a unikną jej te, które przykryły rosyjski kapitał egzotycznymi szyldami z rajów podatkowych.

Warto jeszcze raz pochylić się nad zaproponowanym rozwiązaniem i poddać go modyfikacjom. Powinny zostać wprowadzone oczekiwane przez przedsiębiorców poprawki, ponieważ istnieje duże ryzyko nieuzasadnionego umieszczenia firm na liście sankcyjnej.

Autor: dr Artur Bartoszewicz, Szkoła Główna Handlowa