Są „kreatywni” i sięgają po coraz to nowe metody zastawiania sideł na swoje ofiary. Ostatnio objawili się cyberprzestępcy, którzy wyspecjalizowali się w oszustwach związanych z inwestowaniem w kryptowaluty. Oszuści tworzą między innymi fałszywe projekty kryptowalutowe lub fundusze inwestycyjne, które są rzekomo promowane przez znane osoby.

Obiecują szybki i duży zysk

Dzięki technologii deepfake, powstają spreparowane materiały reklamowe na przykład z politykami, celebrytami czy ze sportowcami, obiecujące szybki i duży zysk, najczęściej bez ryzyka - ostrzega Anna Kwaśnik, ekspert Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej, państwowego instytutu badawczego nadzorowanego przez ministerstwo cyfryzacji.

Inną metodą działania cyberprzestępców są fałszywe giełdy kryptowalut. Do złudzenia przypominają prawdziwe tego typu podmioty, mają podobne oprawy wizualne oraz nazwy domen. Podszywający się pod osoby publiczne oszuści zachęcają do inwestycji na fałszywych platformach.

Jak to robią? - Po założeniu konta i podaniu numeru telefonu, ofiara spotyka się z agresywnymi telefonami od osoby podającej się za konsultanta. Za pomocą manipulacji i technik socjotechnicznych przekonują inwestora do zainstalowania oprogramowania zdalnego dostępu, takiego jak Anydesk czy Teamviewer. W ten sposób oszust uzyskuje dostęp do konta i kradnie środki – wyjaśnia Janusz Zieliński, ekspert rynku kryptowalutowego z platformy ARI10.

„Tuczenie i zarzynanie świni” na portalach randkowych

Ostatnio przestępcy zarzucili swoje sieci na portalach randkowych. Ta metoda zyskała sobie miano świniobocia, od angielskiego pig butchering.

- Oszuści najpierw nawiązują z ze swoją ofiarą przyjacielską lub romantyczną relację. To etap tak zwanego tuczenia świni. Potem zachęcają ją do zainwestowania na rynku kryptowalut -mówi Anna Kwaśnik. - Kiedy zasoby finansowe inwestora zostają wyczerpane lub gdy zaczyna coś podejrzewać, przestępca nagle znika. To z kolei tak zwany etap zarzynania – dodaje Kwaśnik i wspomina też o schemacie Ponziego.

Zarówno w przypadku kryptowalut, jak i innych inwestycji jest to nielegalne działanie. Wkłady nowych inwestorów służą do wypłacania obiecanych zysków starym inwestorom. Tym samym ci na końcu listy mogą nigdy nie otrzymać zwrotu. Jednym z przykładów takiego przedsięwzięcia jest platforma Bitconnect. W tym przypadku obiecywano zwroty z inwestycji w bitcoinie sięgające nawet 40 procent miesięcznie – wyjaśnia ekspertka .

Zdalne sterowanie monitorem

– Z sygnałów, które do nas dochodzą, w tym od tych, którzy dali się oszustom omotać, wynika, że popularnym sposobem działania przestępców jest metoda polegająca na wyłudzaniu środków poprzez instalowanie oprogramowania umożliwiającego zdalne monitorowanie komputera, co służy to przejęciu kontroli nad komputerem ofiary i pozyskaniu danych do konta bankowego – ostrzega Michał Żuławiński ze Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. W grę wchodzi także nakłanianie ofiar do dokonywania przelewów w celu rzekomego odblokowania większych kwot, które mają do nich należeć – mówi Michał Żuławiński ze Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (SII).

Jak zaznacza Jakub Martenka z ARI10, część osób otrzymuje informacje, że mają do odebrania kryptowaluty o wartości kilku tysięcy euro. Ekspert chciałby wierzyć, że ta metoda oszustów nie jest już skuteczna, ale statystyki pokazują, że wciąż znajdują się kolejne ofiary. Jeśli więc ktoś dostanie podobną wiadomość, powinien zachować szczególną ostrożność. Należy unikać udostępniania jakichkolwiek danych osobowych czy finansowych. Trzeba też zgłosić podejrzaną sytuację odpowiednim służbom lub bezpośrednio do platformy, pod którą rzekomi przedstawiciele się podszywają.

Są też oszustwa typu „rug pull”

Najprościej ujmując, polegają na tym, że twórcy projektu związanego z kryptowalutami nagle wycofują wszystkie pieniądze z inwestycji, zostawiając inwestorów z bezwartościowymi tokenami. Takie sytuacje zdarzają się w projektach opartych na technologii blockchain, na przykład na Ethereum, gdzie transakcje są zarządzane przez programy komputerowe zwane inteligentnymi kontraktami – dodaje ekspertka z NASK-u.

Inwestowanie pieniędzy zawsze wiąże się z ryzykiem. Według Anny Kwaśnik, dlatego niezwykle ważne jest, aby przed przekazaniem jakichkolwiek środków finansowych dokonać dokładnej weryfikacji. W Polsce można to zrobić na stronie Komisji Nadzoru Finansowego, która prowadzi rejestr legalnie działających podmiotów. W przypadku chęci zainwestowania w kryptowaluty, warto zapoznać się z rankingiem polecanych giełd i wybrać taką, która cieszy się największym zaufaniem. Jednak nadal nie gwarantuje to oczywiście pełnego bezpieczeństwa.

Jak się nie dać oszukać

– Należy dokładnie przeanalizować ofertę inwestycyjną i być czujnym na obietnice szybkich i dużych zysków przy minimalnym ryzyku. Trzeba sprawdzić autentyczność mediów społecznościowych i materiałów wideo – radzi Izabela Mazur, ekspertka rynku kryptowalutowego z ARI10.

- Warto się upewnić, że są prawdziwe, a nie generowane przez sztuczną inteligencję lub nie są skopiowane z innych profili bądź łudząco nie przypominają oryginalnego profilu firmy. Do tego dochodzi weryfikacja rejestracji firmy w odpowiednich rejestrach oraz numerów identyfikacyjnych. Należy też zwrócić uwagę na komunikację. Odpowiedzi powinny pochodzić od rzeczywistych osób, a nie od botów. Lokalne firmy powinny zapewniać polskojęzyczną stronę i nie mieć istotnych błędów stylistycznych – podpowiada Izabela Mazur.

Kiedy powinna się zapalić czerwona lapmka

Z kolei Michał Żuławiński wymienia przykładowe sytuacje, w których powinna zapalać się czerwona lampka w głowie każdej potencjalnej ofiary przestępstw finansowych. To między innymi obietnice zysku bez ryzyka, natarczywe namawianie do inwestycji, nękanie telefonami, wyłudzanie danych do bankowości elektronicznej lub kart kredytowych czy żądanie zainstalowania jakiejkolwiek aplikacji na komputerze. Jak przekonuje ekspert, w razie wątpliwości zawsze lepiej zrezygnować z rzekomo wyjątkowej oferty. W myśl zasady, że lepiej stracić okazję niż pieniądze. Ponadto o sprawie warto także powiadomić policję. Im więcej sygnałów dotrze do niej, tym większa jest szansa na złapanie przestępców.

– Rynek kryptowalut jest międzynarodowy i na oszustów może natknąć się każdy, kto inwestuje w cyfrową walutę. Wśród poszkodowanych są też Polacy. Mówią o tym komunikaty podawane przez Komendę Główną Policji, Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości i inne instytucje, które walczą z oszustwami inwestycyjnymi. Za pomocą manipulacji i podstępnych metod, zmyślonych scenariuszy i obietnic wielkiego zysku, oszuści wyciągają od potencjalnych inwestorów pieniądze – przestrzega ekspertka z NASK-u.

Oszuści milkną i znikają z pieniędzmi

Ofiara może na początku inwestowania zobaczyć na swoim koncie domniemany zysk, co podkreśla Adam Radomski, ekspert rynku kryptowalutowego. Ma to na celu zachęcenie do dalszych inwestycji. Jak dodaje ekspert, w momencie próby wypłaty swoich środków pojawiają się pierwsze trudności. Oszuści przerzucają odpowiedzialność na problemy techniczne. Ewentualnie oznajmiają, że w celu odblokowania zysków wymagana jest dodatkowa opłata. Ofiary często zaciągają różnego rodzaju zobowiązania w postaci kredytów lub wykorzystują swoje oszczędności, aby móc odblokować „zarobione” środki. W rzeczywistości wypłata jednak nie następuje, oszuści milkną i znikają z pieniędzmi.

– W Europie Wschodniej, Azji i Afryce hurtowo tworzy się call center w celu oszukiwania ludzi. Z rynkowych obserwacji i sygnałów wynika, że najmocniej jesteśmy narażeni wtedy, kiedy dzwoni do nas osoba ze wschodnim akcentem i mówi po polsku, że proponuje inwestycje. Sam otrzymywałem takie telefony i zawsze były to próby wyłudzenia pieniędzy – podsumowuje Jakub Martenka.