„Obserwator Finansowy”: Czy region Trójmorza może stać się w niedalekiej przyszłości ważnym graczem?

Agnieszka Orzelska-Stączek: Mamy tu kilka elementów, o których warto wspomnieć. Po pierwsze, gdy mówimy o inicjatywie Trójmorza, warto podkreślić, że ten format współpracy już stał się w wielu obszarach ważnym graczem na scenie międzynarodowej. Ciekawą kwestię stanowi sprawa nazewnictwa. Mówimy coraz częściej o regionie Trójmorza, ale trwa przecież na ten temat dyskusja. Podczas ostatniego tzw. Forum Biznesu w Bukareszcie, bardzo rzadko mówiono region Europy Środkowo-Wschodniej, ale używano właśnie nazwy region Trójmorza. I to jest jeden z ważnych sygnałów, że ten termin wchodzi do dyskursu i tym językiem posługują się też politycy, co pokazuje, że mamy nowy podmiot o nazwie region Trójmorza.

Czy państwa, wokół których ogniskuje się nasza uwaga, mają na tyle rozwiniętą podmiotowość, że mogą odgrywać ważną rolę – czy to w polityce, czy to w gospodarce, czy to w życiu społecznym? Czy ich wspólny głos może być lepiej słyszalny w Europie?

Na pewno głos tych trzynastu państw Unii Europejskiej, bo Grecja też już należy do inicjatywy Trójmorza od kilku dni, będzie miał inną siłę oddziaływania niż głos pojedynczych państw, o których mówimy. W tych 13 krajach zdecydowanie dominują tzw. małe państwa europejskie. I to wymaga też dużej wrażliwości w obszarze wzajemnej komunikacji, żeby ich głos był słyszalny.

Reklama

Czy między wszystkimi państwami, które są zaangażowane w tę inicjatywę, istnieje świadomość wspólnoty interesów? Czy wypracowanie wspólnego stanowiska w poszczególnych kwestiach może stanowić problem i czy byłby to głos tego regionu?

Dotykamy tu wielu płaszczyzn i obszarów. Nawet biorąc pod uwagę samą Grupę Wyszehradzką, widzimy, jak trudno jest wypracować wspólne stanowisko, a w większym gronie tych wyzwań jest więcej i będzie jeszcze więcej. Co zatem można zrobić, aby zwiększyć szanse na zrozumienie i wypracowanie tego stanowiska? Największym wyzwaniem jest lepsza komunikacja i położenie akcentu nie tylko na politykę, wymiar społeczny i gospodarczy, ale też na współpracę w dziedzinie transportu, infrastruktury, energii oraz cyfryzacji. Aby uzyskać takie efekty, musimy rozmawiać ze sobą, bo patrząc na to, co wie opinia publiczna o inicjatywie Trójmorza, to oprócz Polski za granicą tylko garstka ekspertów, którzy się zajmują współpracą regionalną, coś wie o tej inicjatywie. Zatem bardzo dużo do zrobienia mamy w sferze komunikacji na różnych szczeblach. Zaczynając od dyskusji w środowisku akademickim, poprzez środowisko eksperckie, a na szczeblu politycznym kończąc.

Inicjatywę tę rozszerza się niekiedy również o Turcję i Skandynawię. Czy to dobry krok, czy to wzmocniłoby tę inicjatywę, czy jeszcze bardziej utrudniło wewnętrzne porozumienie?

Turcja jest odrębnym przypadkiem niż państwa skandynawskie, bo nie należy do Unii Europejskiej, a w tej chwili zasada jest taka, że inicjatywa Trójmorza ogranicza się do państw członkowskich UE. I w tej chwili jest też na takim etapie, że wymaga refleksji, skonsolidowania pewnych zasad. Musimy lepiej określić, czym jest inicjatywa Trójmorza, jakie są jej cele, a przed kolejnym rozszerzeniem wzmocnić też jej fundamenty. I tu kierunek północny miałby bardzo dużo zalet, bo istotą jest budowanie połączeń północ-południe. Gdyby udało się zaangażować jeszcze Szwecję i Finlandię, to mielibyśmy 15 państw, co umożliwiłoby osiągnięcie większych korzyści niż dzisiaj, pod warunkiem, że określimy, czym się inicjatywa Trójmorza zajmuje i na jakich zasadach funkcjonuje.

Czyli brakuje tu pewnej ustrukturyzowanej doktryny czy też świadomości celów?

Można to określić, że brakuje fundamentalnych dokumentów, które udzieliłyby jednoznacznej odpowiedzi na to, jakie są cele, jakie są mechanizmy funkcjonowania, m.in. jaki jest tryb procedury przyjmowania nowych państw. Brakuje więc dokumentów, które dawałyby jednoznaczne odpowiedzi na takie fundamentalne pytania. Inicjatywa Trójmorza jest cały czas nieformalną platformą współpracy, określaną mianem platformy, ugrupowania czy formatu. Nie jest organizacją międzynarodową, ale gdyby takową była, to mielibyśmy statut oraz umowę międzynarodową, do której moglibyśmy zajrzeć i zobaczyć cele, sposób powstania tej organizacji czy rozwiązania i jakie są prawa oraz obowiązki państw, które w organizacji uczestniczą, albo np. czy w organizacji mogą uczestniczyć inne podmioty. Obecnie inicjatywa Trójmorza jest oparta na deklaracjach, które nie są podpisywane tylko przyjmowane, a co za tym idzie nie są prawnie wiążące. To są deklaracje, które mają dużą moc polityczną, ale nie mają charakteru prawnie wiążącego.

Jakie konkretne zagrożenia czyhają na inicjatywę Trójmorza?

Najważniejszy obszar zagrożeń stojących przed współpracą regionalną w ramach Inicjatywy Trójmorza dotyczy sfery odpowiedzi na pytania i komunikowania o tym, czym ta współpraca regionalna ma być. Jakie są jej cele i czemu ma służyć? Mam poczucie, że w rozmowach pojawia się czasem pewne niezrozumienie wynikające z braku wiedzy. Chodzi o rozmowy z naszymi partnerami z innych krajów. Bo to, co dla nas jest oczywiste, dla nich już takim nie jest i to oni mają do tego zupełnie inne podejście. Jedną z takich wrażliwych kwestii jest używanie słowa Międzymorze.

Mam poczucie, że w przestrzeni medialnej czy nawet nie tylko medialnej, w literaturze na temat inicjatywy Trójmorza, i będzie to dotyczyło zarówno literatury akademickiej, jak i tekstów publicystycznych, pojawiają się dwie zasadnicze narracje na temat inicjatywy Trójmorza. W myśl jednej narracji mówimy o projekcie współpracy regionalnej, który sięga 2015 r. i jego celem jest rozwój współpracy infrastrukturalnej dotyczącej transportu, energii, cyfryzacji. I to jest jasne dla naszych partnerów. Ale jest też tworzony drugi obraz, w myśl którego to jest forma współpracy regionalnej. Pojawia się przy tym też takie przeświadczenie, że jest to polski projekt geopolityczny i pojawia się pytania, czy Polska chce reaktywować swoje niezrealizowane ambicje?

To jedno z największych zagrożeń w tym obszarze – potencjalne nieporozumienie. W świetle analiz Instytutu Studiów Politycznych i dokumentów tam zebranych, widać, że Inicjatywa Trójmorza to nowy projekt współpracy, a jego początkiem jest Dubrownik 2015/2016 rok. Nie ma to żadnego związku z próbą kontynuacji jakiś projektów historycznych.

Jakie są trzy kluczowe aspekty łączące państwa tego regionu w celu realizacji wspólnego interesu?

Po pierwsze, fundamentem tej współpracy regionalnej są interesy poszczególnych 13 państw. Po drugie, to nie ma być próba budowania nowego regionu o nazwie Europa Środkowa. To ma być część Unii Europejskiej. I wszystkie państwa podkreślają, że priorytetami ich polityki zagranicznej jest członkostwo w Unii i takie działania, aby ta była silniejsza. I to jest też w interesie całego regionu, ale też Unii Europejskiej jako całości.

Ten trzeci poziom wspólnych interesów widziałabym na płaszczyźnie stosunków transatlantyckich. Oczywiście w naszym interesie leży, żeby to zainteresowanie ukierunkować tak, aby służyło naszym wspólnym interesom. Ale musimy też przejść lekcję artykułowania tego, co my chcemy i jakie mamy potrzeby, że jesteśmy gotowi do współpracy i umiemy ze sobą współdziałać. Inicjatywa Trójmorza daje też pozytywny obraz, pokazuje, że ma siłę przyciągania, bo udało się włączyć w jej działania Grecję, która sama chciała dołączyć do tego grona. I w tym jest nadzieja, że nauczymy się tak artykułować nasze wspólne interesy w tym regionie, aby pokazywać ich spójność z interesami Unii Europejskiej i też z interesami wspólnoty transatlantyckiej.

– Rozmawiał Grzegorz Jeż

Rozmowa odbyła się 14 września 2023 r. podczas Krynica Forum.

ikona lupy />
Obserwator Finansowy - otwarta licencja / obserwatorfinansowy.pl