Gdy ruszał program 500 plus, w rocznikach, które mógł objąć, było ponad 6,8 mln dzieci. W tych, które będą mogły korzystać z niego w przyszłym roku, będzie ich ok. 100 tys. mniej. To efekt radykalnego spadku liczby urodzeń w ostatnich latach. Od 2020 r. wynosił on ok. 20 tys. rok do roku. Najnowsze dane GUS też nie pozostawiają złudzeń: to już kolejny miesiąc, kiedy rodzi się mniej dzieci. W marcu przyszło ich na świat o 2 tys. mniej niż rok wcześniej.

Nowa norma: mniej niż 300 tys.

Między marcem 2022 r. a marcem 2023 r. urodziło się zaledwie 302 tys. dzieci. Wiele wskazuje na to, że po raz pierwszy po wojnie w ciągu tego roku kalendarzowego będziemy mieli poniżej 300 tys. urodzeń. Jednocześnie w istotny sposób spadł wskaźnik dzietności pokazujący liczbę dzieci na kobietę w wieku rozrodczym.

Sytuację miało poprawić wprowadzenie 500 plus i chwilowo wskaźnik osiągnął poziom 1,4. Jednak, jak wynika z ostatnich danych GUS, w zeszłym roku spadł do 1,26. To najgorszy wynik od 2013 r. i drugi najgorszy od pierwszej połowy lat dwutysięcznych. Dla przypomnienia: aby mówić o współczynniku dzietności gwarantującym prostą zastępowalność pokoleń, musiałby on przyjąć wartość powyżej 2.

Reklama

Eksperci są zaskoczeni tempem zmian. – Jeszcze niedawno wydawało się, że to 1,4 będzie nowym minimum. Tymczasem pojawiły się najpierw wojna, a potem pandemia, które odcisnęły swoje piętno – podkreśla demograf prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego. Jego zdaniem spadek liczby par, które decydują się na dziecko, to efekt obaw i niepewności, które pojawiły się z powodu tych wydarzeń. W przypadku pandemii chodziło nie tylko o bezpieczeństwo zdrowotne, lecz także finansowe, bo obawy dotyczyły utraty pracy czy spadku standardu życia. Początek wojny dołożył obawy o scenariusze geopolityczne. – W przypadku nadzwyczajnych okoliczności pierwsze rezygnują z posiadania dzieci najmłodsze kobiety, bo mają czas, i na zagrożenie zareagowały właśnie dwudziestokilkulatki. Liczba urodzeń powinna odbić, ale nadal tego nie widać – podkreśla Piotr Szukalski.