Rokrocznie od 30 lat CBOS przeprowadza badanie, w którym Polacy wyrażają swój stosunek do innych nacji. Włochy od lat oceniane są jako jedne z najbardziej lubianych – w 2022 r. były na pierwszym miejscu, a w ostatniej edycji badania musiały ustąpić pierwszeństwa tylko Stanom Zjednoczonym. Jednym z powodów tego może być to, że Italia kojarzy się nam z wakacjami, słoneczną pogodą czy pysznym jedzeniem. Jednak państwo z Półwyspu Apenińskiego to nie tylko „dolce vita”. Kraj ten od wielu lat mierzy się z wieloma wyzwaniami, do których należą np. wysokie bezrobocie (szczególnie wśród młodych), wysoki dług publiczny (największy w UE, zaraz po Grecji) czy kwestie związane z demografią. I właśnie tego ostatniego dotyczył będzie poniższy tekst.

Coraz starsze Włochy

Ludzie na całym świecie żyją dziś dłużej niż ich przodkowie. Widać to szczególnie na Starym Kontynencie, gdzie gołym okiem zaobserwować można, że najszybciej powiększającą się grupą w społeczeństwie są ludzie starsi. Wzrostowi oczekiwanej długości życia towarzyszy dłuższe życie w dobrym zdrowiu. Aktywne i zdrowe starzenie się wraz z wykorzystaniem potencjału gospodarczego będą tworzyły kluczowe szanse pozwalające na wydłużenie aktywności zawodowej społeczeństwa i rozwój tzw. srebrnej gospodarki.

Jednak starzenie się społeczeństwa ma również swoje wyzwania, z którymi szczególnie państwa europejskie muszą stawić czoła już teraz. Jednym z nich jest konieczność dostosowania systemu ochrony zdrowia i opieki długoterminowej. Oprócz tego jednymi z najważniejszych spraw jest polityka emerytalna i kwestie związane z przyszłością funkcjonowania systemu finansowego państwa.

Reklama

W nauce ekonomii w kontekście zatrudnienia często mówi się o tzw. godnym wynagrodzeniu. Choć fraza to mało konkretna, to przymiotnik w niej wykorzystany wydaje się odpowiedni do poruszanego zagadnienia. Niezwykle ważne pytanie: w jaki sposób, w okolicznościach z jakimi mamy do czynienia, zapewnić godne emerytury osobom, które za kilkanaście/ kilkadziesiąt lat przejdą na emeryturę.

Włochy są najstarszym społeczeństwem w Europie i drugim na świecie, zaraz po Japonii. Niemal co czwarty mieszkaniec tego kraju ma 65 lat lub więcej. Jak możemy się dowiedzieć z ostatnich danych Eurostatu, mediana wieku w Italii wynosi 48 lat (dla całej UE to 44,4 lata). Na przestrzeni dekady (2022 vs. 2012) wskaźnik ten urósł dla UE o 2,5 roku, a dla Włoch aż o 4. Kraj ten ma także największy odsetek w całej UE ludzi mających ponad 80 lat – 7,6 proc. społeczeństwa.

Eurostat zwraca też uwagę na wysoki poziom wskaźnika obciążenia demograficznego, czyli stosunku liczby osób w wieku 65 lub więcej do tych w wieku produkcyjnym (15-64). Im ta liczba jest wyższa, tym seniorzy są większym obciążeniem dla gospodarki i osób pracujących. Nie będzie zaskoczeniem, gdy dowiemy się, że Włochy przodują w tej statystyce ze wskaźnikiem wynoszącym 37,5 proc. (w całej UE to 33 proc.). W ciągu dekady poziom unijny wzrósł o prawie 6 p.p.

Pogarszającą się sytuację można zmierzyć również poprzez wskaźnik porównujący liczbę młodych osób do seniorów. Jak podkreśla Sabrina Prati, dyrektor generalna we włoskim Narodowym Instytucie Statystyki (ISTAT), do 2050 roku liczba ta wzrośnie do aż 297 osób powyżej 65 roku życia na 100 młodych ludzi poniżej 15 roku życia.

Dzieci coraz mniej

Jedną z przyczyn deformacji piramidy wieku w gospodarkach rozwiniętych, w tym we Włoszech, jest niski wskaźnik urodzeń. Rok 2022 był wyjątkowy, niestety z rekordowo niską liczbą urodzeń poniżej 400 tys. (najmniejsza liczba od zjednoczenia kraju w 1861 r.). Przyjmuje się, że do stabilnego rozwoju demograficznego jego wartość powinna wynosić 2,1-2,15, czyli wtedy kiedy na 100 kobiet w wieku rozrodczym przypada 210-215 dzieci. Tymczasem wielu krajom na świecie daleko do tego wyniku. W Unii Europejskiej przodują takie kraje jak Francja, Czechy oraz Rumunia ze wskaźnikiem ok. 1,8. Natomiast na drugim końcu znajdują się Malta, Hiszpania i właśnie omawiane Włochy, z poziomem 1,25.

Można zadać sobie pytanie, dlaczego Włoszki rodzą tak mało dzieci? Według dyrektora generalnego włoskiego Instytutu Badań Społecznych (Censis) jedną z przyczyn jest niski współczynnik aktywności zawodowej kobiet. Massimiliano Valerii powołując się na kilka badań, twierdzi, że kobiety, które są w stanie pracować, skore są do posiadania większej liczby dzieci. Z kolei brak możliwości podjęcia pracy oznacza mniejsze bezpieczeństwo finansowe, co zniechęca do zakładania rodziny. Przyglądając się bliżej danym Eurostatu, rzeczywiście widać, że Włochy znów zajmują jedno z ostatnich miejsc w rankingu zatrudnienia. 54 proc. pracujących kobiet w przedziale 20-64 lat to dużo mniej od średniej unijnej (69 proc.) i bardzo daleko do Niemiec (80 proc.) czy przodującej Szwecji (84 proc.). Profesor Angelo Mazza z Uniwersytetu w Katanii mówi, że to nie jest tak, że kobiety nie chcą mieć dzieci. Nie decydują się na nie ze względów na brak odpowiednich warunków. Wysokie bezrobocie, szczególnie wśród młodych ludzi, opóźnia lub nawet zniechęca wiele osób do zakładania rodzin.

Analizując problem we Włoszech, trzeba jednak pamiętać o znaczącej różnicy między regionami. Jak podkreśla italianista z Uniwersytetu Warszawskiego, Piotr Podemski, za niski poziom zatrudnienia Włoszek odpowiada głównie południowa część kraju. Jednak profesor zauważa również, że przez długi czas to południe kraju charakteryzowało się większą dzietnością wśród kobiet. Panująca tam presja kulturowa zachęcała Włoszki do szybkiego zawierania małżeństw i posiadania większej liczby dzieci. Jednak i to się od jakiegoś czasu zmienia. W skali całego kraju Włoszki, obok Hiszpanek, decydują się na pierwsze dziecko najpóźniej w skali całej UE – w wieku 31,6 lat.

Patrząc nieco wstecz

Wiele osób zagłębiających się wnikliwiej w historię demografii włoskiej, odwołuje się do lat pięćdziesiątych, kiedy to liczba ludności Włoch wzrosła na przestrzeni jednego pokolenia z 40 do 60 milionów. Początków należy doszukiwać się oczywiście w działaniach Mussoliniego, który to w 1927 r. słowami „jeśli zmalejecie, panowie, nie staniecie się imperium, tylko kolonią!” zapowiedział pronalistyczną politykę państwa. Celem włoskiego dyktatora, w myśl „numero forza”, było zwiększenie ludności w celu posiadania potęgi militarnej i politycznej.

Dbałość o kulturę wychowania dzieci (wł. puericultura), wprowadzenie płatnych urlopów macierzyńskich oraz cała polityka prorodzinna dała swoje efekty w postaci radykalnego zwiększenia się populacji włoskiej w latach 50. XX w. Jednak nie w tym rzecz, by teraz odwoływać się do dorobku włoskiego dyktatora (choć można oczywiście zauważyć pewne działania, które okazały się skuteczne w kontekście zwiększenia dzietności). Owo przywołanie tejże osoby służy czemuś innemu. Otóż wielu ekspertów uważa, że skojarzenie dbałości o rodzinę z Mussolinim sprzyjało zaniedbaniu polityki prorodzinnej w kolejnych dziesięcioleciach. Zarówno przed, jak i po okresie faszyzmu we Włoszech, władze uważały dużą liczbę ludności raczej za problem i sprzyjały emigracji. Nie dbano więc o infrastrukturę w postaci żłobków i przedszkoli, jak robiła to sąsiednia Francja, która to, przypomnijmy – ma największy wskaźnik dzietności w całej UE.

A to właśnie zwiększenie dostępności żłobków, wraz z wydłużeniem urlopów macierzyńskich oraz większe zwolnienia podatkowe dla rodziców są ważnymi postulatami, które warto rozważyć chcąc zwiększyć liczbę rodzących się dzieci – wskazuje wspomniany wcześniej profesor Mazza. Obecna premier Włoch, która nawiasem mówiąc jest pierwszą kobietą na tym urzędzie w kraju, zdaje się rozumieć powagę sytuacji. Często porusza te kwestie, a pod koniec ubiegłego roku ogłosiła 50 proc. wzrost becikowego, które rodzice otrzymują rok po porodzie, oraz 50 proc. wzrost pomocy przez trzy lata dla rodzin z więcej niż trojgiem dzieci. Sama Meloni swego czasu kandydowała na burmistrza, będąc w ciąży, dając tym samym przykład, że, po pierwsze – w ciąży można pracować, a z drugiej strony – że wymagająca praca nie musi oznaczać rezygnacji z macierzyństwa.

Jak powiedział włoski senator – Lavinia Mennuni – „niski współczynnik dzietności to problem, który nie należy do prawicy, ani lewicy politycznej, to stan wyjątkowy”. Włoskie sformułowanie „stato di emergenza nazionale” oznaczające właśnie stan nadzwyczajny, jest coraz częściej używane przy okazji debaty o demografii.

Emigracja receptą?

Z drugiej strony rząd Włoch stara się reformować system opieki dla najstarszych. Niedawno uchwalono szereg reform dotyczących m.in. opieki zdrowotnej i społecznej pod szerszym projektem zwanym „paktem na rzecz seniorów” (wł. Patto per la Terza età). Profesor Cristiano Gori z Uniwersytetu w Trydencie wspiera reformy i mówi w wywiadzie dla New York Timesa, że nowe przepisy usprawnią i uproszczą rządową opiekę zdrowotną i usługi socjalne oraz wdrożą władze lokalne i krajowe w rozwijającą się dziedzinę opieki długoterminowej. Niektórzy podkreślają, że część zmian w prawie ma na celu również zmniejszenie obciążenia budżetu. Chodzi np. o tę reformę, gdzie ludzie starsi zamiast stałego pobytu w domach starców, mogliby zostawać w swoich domach z zapewnieniem opieki doraźnej, jak wizyty pielęgniarki czy pomoc w zakupach.

Jednak eksperci twierdzą, że nie da się już odwrócić zmian żadnymi programami pomocowymi, bo nawet jeśli zaczną one działać, to zajmie to kilka pokoleń, żeby zmienić sytuację. Dlatego jak niektórzy mówią, jedynym sposobem w zaistniałej sytuacji jest przyjmowanie imigrantów. Akurat do Włoch przyjeżdża co roku tysiące osób i np. w zeszłym roku było to 229 tys., co zrównoważyło małą liczbę urodzeń. Od kilku lat cudzoziemcy stanowią około 8 proc. Italii, co jest równoznaczne z liczbą 5 mln osób.

Roberto Volpi, statystyk z Pizy, w niedawno wydanej książce „Ostatni Włosi” (nie została przetłumaczona na język polski, wł. „Gli ultimi italiani”) przywołuje dane z lat 2019-2022. Według oficjalnych statystyk Włochy straciły 950 tys. osób, ale autor podaje, że strata sięgnęłaby 1,6 mln. gdyby nie imigracja netto. Volpi wylicza, że aby podtrzymać funkcjonowanie systemu państwa, Włosi powinni przyjmować od 200 do 250 tys. emigrantów rocznie. Natomiast wiele osób zarzuca rządowi włoskiemu, że zachowuje się niehumanitarnie i nie przyjmuje uchodźców. Z kolei premier Meloni i jej współpracownicy mówią, że nie są przeciwni stricte imigracji, ale imigracji nielegalnej oraz gangom przemytników.

W poszukiwaniu balansu

Dochodzimy do problemu, z którym rządy państw borykają się lub jeśli jeszcze niestety nie podjęły poważnie debaty na temat starzejących się społeczeństw – będą musiały stawić temu czoła w nieodległej przyszłości. Starzejące się populacje powodują nierównowagę ekonomiczną, ponieważ więcej osób starszych pobiera emerytury i inne świadczenia, a liczba osób w wieku produkcyjnym jest niewystarczająca, aby płacić podatki w celu sfinansowania tych świadczeń.

Ta powiększająca się nierównowaga powoduje problemy nie tylko z powodu konieczności ponoszenia większych nakładów na seniorów, ale również przez zmiany kierunku kreowania polityki. W wielu społeczeństwach już teraz gros prawa tworzone jest z myślą o starszych, co oczywiście samo w sobie nie jest czymś złym. Jednak jeśli proporcje grup społecznych będą nadal się powiększać, to decydenci – w myśl zasady, że najważniejszym celem polityka jest wygranie wyborów – będą w coraz mniejszym stopniu myśleli o młodych, co przyczynić się może do tworzenia antyinnowacyjnej polityki, co w końcowym rozrachunku pogorszy jeszcze los seniorów.

Przy coraz starszym społeczeństwie i mniejszej liczbie urodzeń sztuką dla rządzących jest znalezienie równowagi między zagwarantowaniem godnego życia osobom w starszym wieku a zapewnieniem szansy na zbudowanie przyszłości przez młodsze pokolenia. Jak pisze włoskie Stowarzyszenie Badań nad Populacjami (AISP) w publikacji „The Italian Demografic Exceptionalism” – na młodych ludzi w Europie czeka coraz więcej wyzwań w szybko zmieniającym się świecie. Raport, podsumowując sytuację demograficzną w Italii, zaczyna się od wymownych słów: „nie jest łatwo być dziś młodą dorosłą osobą”.

Zmierzając do końca, trzeba zaznaczyć, że Włochy – mimo, że podobne do innych państw zachodnich – są pod względem demograficznym unikalne. Jak podkreśla AISP, Italia ma bardzo starą strukturę ludności, niezwykle niską dzietność, bardzo długie przejście do dorosłości, zaskakująco częste wymiany międzypokoleniowe, jedną z najwyższych oczekiwanych długości życia i szybki wzrost populacji migrantów. Wyzwania, z którymi mierzy się kraj znad Morza Adriatyckiego to forpoczta, do tego z czym większość krajów Zachodu mierzyć się będzie musiała już za chwilę.

„Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem” – to słowa z Księgi Rodzaju przytoczone we wstępie książki Volpiego. Autor hiperbolizując pisze, że gdy nic się nie zmieni, Włochy będzie można scharakteryzować tym opisem w przeciągu maksymalnie półtora wieku. Kończąc nieco pesymistycznie, przywołać można pytanie z końca opisu tejże publikacji – „czy nie jest już za późno, by uniknąć włoskiego zachodu słońca?” („È troppo tardi per evitare il tramonto italiano?”).

Jarosław Kamiński, analityk biznesowy, absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu