Po ubiegłotygodniowej aukcji odkupu obligacji przeprowadzonej przez Narodowy Bank Polski rynek ma prawo być nieco zdezorientowany. NBP deklarował, że odkupi papiery za 5 mld zł, a ostatecznie kupił za 2 mld zł przy ofercie inwestorów wartej 6,8 mld zł. Część z nich uznała, że bank centralny ograniczył skup, bo oferta odbiegała od warunków, jakich oczekiwał, a podejmując tę decyzję nie wziął pod uwagę, jak to może być interpretowane. Ale to tylko jednorazowe zdarzenie. Inni jednak sądzą, że rozpoczął się tzw. tapering – NBP ogranicza luzowanie ilościowe w polityce pieniężnej. I celowo odkupił tak mało, by dać odpowiednio mocny sygnał, że program skupu nie będzie działać w nieskończoność.
To by oznaczało, że właśnie realizowany jest nakreślony w połowie maja przez prezesa NBP Adama Glapińskiego harmonogram tzw. normalizacji polityki pieniężnej. Prezes nie podał żadnych konkretnych dat, ale wskazał kierunek: najpierw kończymy ze skupem obligacji, dopiero później bierzemy się za stopy procentowe.