Grupa ekonomistów przygotowała własny projekt budżetu na 2024 r. mający pokazywać faktyczny stan finansów państwa. Ich zdaniem deficyt budżetowy w przyszłym roku wyniesie nie 164 mld, jak zakłada rząd, a 276 mld zł. To ich zdaniem efekt przeszacowanych dochodów i niedoszacowanych wydatków.

Autorzy przestrzegają, że w przyszłym roku po 8 latach Polska znajdzie się ponownie w Procedurze Nadmiernego Deficytu (EDP), co będzie efektem przekroczenia dozwolonego poziomu deficytu już w 2023 r. “ Może to mieć konsekwencje dla kształtu finansów publicznych już w 2024 r., a z pewnością będzie istotnym uwarunkowaniem dla ich kształtowania w latach następnych “- podkreślają w dokumencie.

Autorzy opracowania to m.in dwóch byłych ministrów finansów Mateusz Szczurek i Paweł Wojciechowski, wiceministrowie Hanna Majszczyk i Ludwik Kotecki i urzędnicy Bogdan Klimaszewski i Sławomir Dudek. Dokument pokazuje stan finansów, opisując także fundusze i agencje pozabudżetowe, ale opiera się też ich autorską prognozę scenariusza makroekonomicznego.

Reklama

Przeszacowane dochody

Ekonomiści zwracają uwagę, że w prognozie na ten i przyszły rok rząd założył zbyt optymistyczne założenia w zakresie dochodów budżetowych. “Dane za sierpień i wrzesień 2023 r., opublikowane po 15 października br., potwierdzają, że nierealne jest wykonanie prognozy Ministerstwa Finansów w zakresie dochodów podatkowych w całym 2023 r. Łącznie dochody podatkowe w IV kw. musiałyby wzrosnąć o 50 proc., podczas gdy w okresie styczeń-wrzesień br. wzrosły zaledwie o 4,2 proc., a w III kw. o 6,9 proc.” - wynika z opracowania.

Eksperci podają, że dochody z tytułu VAT rosną w roku bieżącym dużo wolniej, niż wskazywałyby na to tendencje makroekonomiczne oraz wdrożone zmiany systemowe, tj. przywrócenie stawek VAT na paliwa, gaz i energię. ​​Także w przypadku dochodów z CIT zakłada się gorszą realizację, niż zakładano w nowelizacji ustawy budżetowej, natomiast jeśli chodzi o PIT, to tu dochody powinny się ukształtować na poziomie 87,2 mld zł, czyli o 3,6 mld zł wyższym niż w planie budżetu na rok bieżący. Ale autorzy raportu podkreślają, że i tak będzie to mniej o 2,5 mld zł niż w prognozie Ministerstwa Finansów z września tego roku. “Szacujemy, że łącznie dochody podatkowe będą w roku bieżącym mniejsze o 26,2 mld zł od planu i o 14,7 mld zł od zaktualizowanej prognozy resortu finansów, która była punktem startowym do ustawy budżetowej na 2024 rok” - podają autorzy. Ich zdaniem łącznie dochody podatkowe budżetu państwa w 2024 r. są przeszacowane na kwotę ok. 31,7 mld zł (VAT: -26,7 mld zł, CIT: -2,0 mld zł oraz PIT: -3 mld zł). To oznacza, że choć w projekcie przyszłorocznego budżetu państwa zaplanowano dochody w wysokości 684,5 mld zł, to po ich aktualizacji powinny wynieść 652,9 mld zł, tj. o 31,7 mld zł mniej (0,9 proc. PKB).

Niedoszacowane wydatki

Autorzy zwracają uwagę, że obecny rząd zaplanował wydatki na poziomie 849 mld zł. , natomiast ich zdaniem faktycznie mogą wynieść aż 929 mld. zł. Podkreślają, że nie ma ustawy okołobudżetowej, nie wiadomo też, co z deklarowaną przez rząd konsolidacją w budżecie funduszu covidowego. Natomiast zdaniem autorów opracowania dofinansowanie funduszy działających przy BGK może wynieść 78,9 mld zł. Nieco wyższe o 1,5 mld będą także koszty obsługi długu, stąd szacowane wydatki będą większe.

attachment Prawdziwy budżet 2024 - Niezbędne zmiany zwiększające przejrzystość do projektu USTAWY BUDŻETOWEJ NA ROK 2024
pobierz plik

Deficyt

Biorąc pod uwagę stronę wydatkową i dochodową, autorzy dochodzą do wniosku, że deficyt całego sektora finansów publicznych może wynieść 6,0 proc. PKB w 2023 r. Z kolei w 2024 r. może to być 5,1-5,4 proc. PKB.

W efekcie - prognozują ekonomiści - Polska po ośmiu latach może ponownie zostanie objęta unijną procedurą nadmiernego deficytu, w związku z przekroczeniem 3-proc. poziomu deficytu. “To oznacza, że polityka budżetowa w kraju będzie prowadzona w rygorach tej procedury. Dwa razy do roku nowy rząd będzie musiał raportować, jakie podejmuje działania w celu zredukowania deficytu i rozliczać się z efektów tych działań. W tej procedurze nie ma miejsca na „tzw. rozluźnianie pasa”. Można jedynie prowadzić dialog i uzgodnić wiarygodną, realistyczną i akceptowalną przez unijne procedury ścieżkę redukcji deficytu” - wskazują autorzy.