Rynki są zaniepokojone deficytem budżetowym we Francji
Moment nie jest przypadkowy. Zaledwie kilka dni po zaprzysiężeniu nowego rządu Michela Barniera, którego jednym z głównych celów jest zmniejszenie deficytu budżetowego, rynki w coraz większym stopniu dają do zrozumienia, że nie są zadowolone z utrzymującego się politycznego chaosu we Francji. Znajduje to swój wyraz w stopach zwrotu obligacji. Te bowiem są już wyższe niż w przypadku analogicznych 10-letnich obligacji hiszpańskich, a im wyższa stopa zwrotu obligacji, tym większe ryzyko związane z długiem.
Francuskie obligacje mniej pewne niż hiszpańskie
Stopa zwrotu z 10-letnich francuskich papierów wyniosła w czwartek 2,98 proc. – to nieco więcej, niż w przypadku hiszpańskich obligacji o tym samym terminie zapadalności.
Kwestia ta dodatkowo wybrzmiewa, ponieważ Francja ma lepsze oceny w ratingach kredytowych niż Hiszpania, będąca przez wiele lat, obok innych państw południa, obiektem szczególnej uwagi rynków jeśli chodzi o kwestie zadłużenia – szczególnie po europejskim kryzysie zadłużenia.
Co więcej, stopa zwrotu z francuskich obligacji jest też już wyższa niż obligacji portugalskich oraz znajduje się najbliżej od 10 lat względem rentowności papierów włoskich i greckich.
- Jako inwestor nie jestem pewien, co się stanie z obecnym rządem, a także w przyszłości – komentuje szef strategii rynkowej z Zurich Insurance Co. Guy Miller.
Wszystko to oznacza, że jedne z najbezpieczniejszych aktywów, czyli francuskie obligacje, w coraz większym stopniu zaczynają być traktowane jak obligacje państw o kruchych i niepewnych finansach publicznych.
Polityczny chaos we Francji
Polityczne zamieszanie we Francji przybrało na sile, gdy prezydent kraju Emmanuel Macron zdecydował o rozpisaniu przyspieszonych wyborów w czerwcu. Wówczas inwestorzy zaczęli panikować w obawie, że do władzy dojdzie skrajna prawica, ale wybory przyniosły głęboki podział Zgromadzenia Narodowego na trzy osobne bloki, gdzie żaden z nich nie jest w stanie rządzić samodzielnie.
Przez całe wakacje prezydent Macon zwlekał z zatwierdzeniem rządu, gdyż obawiał się, że żadna z rządowych propozycji nie uzyska wotum zaufania w parlamencie. Ostatecznie w ubiegłą sobotę wybrano gabinet Michela Barniera, składający się z przedstawicieli politycznego centrum i konserwatystów z partii Barniera, która w obecnym parlamencie ma mniej niż 50 głosów (z 577 w Zgromadzeniu Narodowym).