Analityk Zespołu Badań i Analiz Militarnych został zapytany przez PAP o plany modernizacji bojowych wozów piechoty w polskich Wojskach Lądowych. Obecnie polskie wojsko dysponuje dwoma typami takich pojazdów - kołowymi Rosomakami w wersji bojowej z wieżą HITFIST-30P, i skonstruowanymi w ZSRR w latach 60., gąsienicowymi BWP-1, które obecnie są już całkowicie przestarzałe.

MON informowało w październiku, że obecnie priorytetem w zakresie modernizacji sprzętu Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych Wojsk Lądowych jest wdrożenie nowych, pływających bwp Borsuk, które będą produkowane w Hucie Stalowa Wola. Ponadto, jak podało MON, żołnierze 18. Dywizji Zmechanizowanej testują obecnie na poligonie w Nowej Dębie południowokoreański wóz AS21 Redback firmy Hanwha. Ich zakup - jako uzupełnienie do Borsuków - rozważa również resort obrony.

BWP Borsuk w konfiguracji przygotowywanej dla Sił Zbrojnych RP wykorzystuje specjalnie skonstruowane amfibijne podwozie, na którym zamontowano odmianę zdalnie sterowanego systemu wieżowego ZSSW-30, opracowanego przez HSW oraz WB Electronics i zamówionego w tym roku przez MON do 70 bojowych Rosomaków. W takiej konfiguracji pojazd, przy wykorzystaniu pokładowych systemów uzbrojenia, w tym 30 mm armaty Mk44S Bushmaster II oraz przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike LR może skutecznie zwalczać pojazdy opancerzone, stanowiska ogniowe, piechotę, a nawet niskolecące cele powietrzne.

Jak tłumaczył w lipcu rzecznik Agencji Uzbrojenia ppłk Krzysztof Płatek, miałby on współpracować z zamówionymi w Republice Korei czołgami K2, podczas gdy cięższy wóz współdziałałby z amerykańskimi czołgami M1 Abrams.

Reklama

Kiński podkreślił w rozmowie z PAP, że obecnie trwają rozpoczęte w lipcu badania kwalifikacyjne prototypu Borsuka, prowadzone w ramach pracy rozwojowej, a równolegle powstają 4 pojazdy przedseryjne, które w przyszłym roku zostaną skierowane do tzw. eksploatacji nadzorowanej w jednostkach 16. Dywizji Zmechanizowanej.

"Myślę, że po pomyślnym zakończeniu badań kwalifikacyjnych Borsuka i zakończeniu całej pracy rozwojowej, co ma nastąpić do połowy 2024 r., rozpoczną się negocjacje kontraktowe i wkrótce potem, jeszcze w 2024 r. - zresztą taki był zadeklarowany harmonogram - ma zostać podpisana umowa na produkcję pierwszej seryjnej partii tych wozów. Nie jest wykluczone, że pierwszych kilka-kilkanaście Borsuków w docelowej konfiguracji już w 2025 r. trafi do jednostek, a od następnego roku dostarczane będą w większych ilościach” - tłumaczył Kiński.

Jak dodał, w Planie Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych na lata 2021-2035 było pozyskanie dwóch typów gąsienicowych bwp - lżejszego, pływającego, oraz cięższego, znacznie lepiej opancerzonego, stąd nie mającego możliwości samodzielnego pokonywania przeszkód wodnych. "Koncepcja Huty Stalowa Wola była taka, że jak skończony zostanie rozwój Borsuka, to na bazie jego rozwiązań opracowany zostanie ten ciężki pojazd. MON, w związku z tym, że chce przyspieszenia procesu wdrożenia takiego pojazdu, rozważa - nie podjęto jeszcze w tym względzie wiążących decyzji - możliwość zakupu takiego pojazdu za granicą, żeby równolegle z Borsukami wchodził do jednostek" - zaznaczył ekspert.

Dodał, że wozy AS21 nie zostały dotąd przyjęte do służby w Wojskach Lądowych Sił Zbrojnych Republiki Korei (wiosną tego roku zrealizowano jego dwumiesięczne testy operacyjne), ani nie znalazł nabywcy eksportowego, w związku z czym nie są produkowanie seryjnie.

"Nie można na to liczyć, że tak jak w przypadku czołgów K2 czy armatohaubic K9, MON złoży zamówienie i za parę miesięcy zaczniemy otrzymywać wozy AS21. Ten wóz jest dziś skonfigurowany zgodnie z wymaganiami odbiorcy zagranicznego - konkretnie oferowany jest Australii. Ma m.in. wieżę izraelskiej produkcji, której zakup wymaga odrębnych negocjacji. Wspólnie z amerykańskim Oshkosh Defence Hanwha pracuje nad jego wersją dla US Army, gdzie bierze udział w rywalizacji, która ma wyłonić następcę bojowych wozów piechoty M2 Bradley" - podkreślił Kiński.

"Południowokoreański pojazd jest na bardziej zaawansowanym etapie rozwoju niż Borsuk, ale, jak podejrzewam, uruchomienie produkcji seryjnej takiego pojazdu to też minimum dwa lata od podpisania kontraktu produkcyjnego" - zaznaczył ekspert.

Kiński zwrócił również uwagę na wykorzystywane przez polską armię od 2005 wersje kołowego transportera opancerzonego Rosomak, produkowane przez zakład Rosomak SA w Siemianowicach Śląskich. Jak ocenił, wozy te czeka "świetlana przyszłość" w Siłach Zbrojnych RP, a być może także u odbiorców eksportowych. "30 września została przedłużona umowa licencyjna z Patrią (fińską firmą, na licencji której powstają Rosomaki - PAP) na produkcję klasycznych Rosomaków, i obecnie obowiązująca, zapewnia dostawy komponentów do tych wozów i daje prawa do produkcji licencyjnej, modyfikacji i eksportu, w okresie do końca 2028; według ostrożnych szacunków można ocenić, że w latach 2023-2028 około 500 kolejnych pojazdów zostanie wyprodukowanych ‒ w wersjach bojowych i specjalistycznych" - powiedział.

Ekspert zwrócił również uwagę na kwestie modernizacji pojazdów rozpoznawczych Wojska Polskiego. Obecnie większość z nich to sowieckiej produkcji pojazdy BRDM-2 - również przestarzałe konstrukcje z lat sześćdziesiątych. Kiński podkreślił, że w ubiegłym miesiącu zakończone zostały badania kwalifikacyjne Lekkiego Opancerzonego Transportera Rozpoznawczego Bóbr-3, zaprojektowanych przez zakłady AMZ-Kutno we współpracy z wojskowymi instytutami naukowo-badawczymi.

"Przed ponad 10 latami pojawiła się idea zastąpienia BRDM-2 nowoczesną konstrukcją - sowiecki pojazd zapewniał de facto tylko rozpoznanie wizualne, za pomocą lornetki. W 2013 roku został zainicjowany program Lekkiego Opancerzonego Transportera Rozpoznawczego +Kleszcz+. Ten projekt zbliża się do finalizacji - we wrześniu prototyp zakończył pomyślnie wojskowe badania kwalifikacyjne; w tej chwili ze strony Agencji Uzbrojenia i Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, które dofinansowało tę pracę, trwa podsumowanie badań. Do końca roku zapewne projekt będzie rozliczony; w tym momencie może rozpocząć się negocjowanie umowy seryjnej" - wskazał Kiński.

Jak podkreślił, "jest szansa, że niedługo kolejny wóz polskiej produkcji zasili nasze siły zbrojne". "To ciekawa konstrukcja, nowoczesna, na dobrą sprawę niemająca odpowiedników za granicą, więc może będzie szansa także na eksport tych pojazdów" - dodał.

Analityk ocenił, że polski przemysł zbrojeniowy "radzi sobie" w produkcji nowych wozów bojowych. Podkreślił jednak, że wobec rosnącego zapotrzebowania resortu obrony, wymagana jest reforma tej gałęzi przemysłu.

"Wymaga inwestycji w nowe linie produkcyjne i ich nowoczesne oprzyrządowanie, ale także znalezienia odpowiedniej liczby wykwalifikowanych pracowników, bo ktoś musi te pojazdy produkować ‒ w żadnym kraju na razie nie robią tego roboty. Na pewno nasz przemysł +pancerny+ wymaga rozbudowy i reorganizacji pracy; mam nadzieję, że pomogą w tym spodziewane umowy licencyjne z Republiką Korei" - stwierdził.

Jak ocenił, w celu budowy zdolności do rocznej produkcji Borsuków dla dwóch batalionów (ponad 100 wozów) trzeba byłoby utworzyć jeszcze jedną linię produkcyjną tych pojazdów i aktywnie włączyć do produkcji tych wozów także inne zakłady Polskiej Grupy Zbrojeniowej, czy w szerszym stopniu inne firmy państwowe i prywatne. "Pamiętajmy, że przed nami jeszcze liczne wyzwania związane z uruchomieniem licencyjnej produkcji czołgów K2 i armatohaubic K9" - zauważył.

Kiński dodał, że polski przemysł w tym segmencie branży potrzebuje także "zastrzyku technologicznego". Jak ocenił, obecnie najbardziej zaawansowanym pod względem oprzyrządowania produkcyjnego zakładem jest HSW, która jako jedyna dysponuje zautomatyzowaną linią spawalniczą do dużych elementów, służącą do produkcji kadłubów czy wież wozów bojowych. "Żeby zwiększyć zdolności w zakresie produkcji takich wozów, takie linie powinny powstać także w innych zakładach" - wskazał, oceniając, że pozostałe zakłady z branży - jak Bumar Łabędy czy Rosomak SA - zauważalnie odstają pod tym względem od Huty Stalowa Wola.

"Te zakłady powinny zostać szybko doposażone bądź kompleksowo zmodernizowane, najlepiej ze środków Skarbu Państwa, żeby w dobie, kiedy trudno jest zdobyć wykwalifikowanych pracowników, zredukować na nich zapotrzebowanie dzięki automatyzacji części procesów technologicznych" - powiedział ekspert.

autor: Mikołaj Małecki