Jak zauważa w styczniowym komentarzu gospodarczym główny ekonomista PZU Paweł Durjasz, w 2022 r. niepewność odnośnie prognoz gospodarczych jest "potęgowana" m.in. przez ekspansję wariantu omikron koronawirusa, zagrożenia geopolityczne, które mogą wpłynąć na kształtowanie się cen paliw i nośników energii, czy decyzje w sferze polityki gospodarczej, choćby w sprawie ewentualnego przedłużenia "tarcz antyinflacyjnych", czy odblokowania środków z UE.

"Jedno wszak nie zmieniło się w początku nowego roku. Wstępnie szacowana inflacja znów przewyższyła oczekiwania, sięgając w grudniu 8,6 proc. r/r." - wskazał Durjasz w opublikowanym w środę komentarzu.

Jak zauważył, rząd zareagował i wprowadzając Tarczę Antyinflacyjną 2.0.

"Oceniamy, że pozwoli to utrzymać inflację w styczniu 2022 r. poniżej 9 proc. r/r i obniżyć ją następnie do marca w okolice 6 proc. r/r. W lipcu wskaźnik CPI zbliży się jednak do 7,5 proc. r/r, by w sierpniu osiągnąć tegoroczny szczyt w pobliżu 9 proc. r/r. Średnioroczna inflacja powinna wynieść w tym roku nieco ponad 7 proc., ale +tarcze+ przesuną część wzrostu cen na rok 2023, podnosząc przyszłoroczny wskaźnik CPI średnio do 5,7 proc." - ocenił.

Reklama

Według głównego ekonomisty, obniżenie inflacji w granice celu inflacyjnego NBP w horyzoncie końca roku 2023, a może początku roku 2024 będzie wymagało – wobec nadal luźnej polityki fiskalnej – podwyższenia podstawowej stopy procentowej NBP w pobliże 4 proc. Jego zdaniem, trudno precyzyjnie określić, jakie będą efekty takiego zacieśnienia polityki pieniężnej w warunkach ciągle ujemnej realnie podstawowej stopy procentowej banku centralnego.

"Obniżyliśmy prognozę wzrostu PKB w 2022 r. do 4,4 proc., przy czym zaczniemy zapewne rok od dynamiki PKB zbliżonej do 6 proc. r/r, by w drugiej połowie roku zejść poniżej 4 proc. r/r." - podkreślił.

Według Durjasza, "silny szok cenowy", w tym wzrost cen energii i żywności, wpłynie negatywnie na realne dochody konsumentów i koszty firm.

"Oceniamy, że konsumpcja zwolni do ok. 4 proc., choć +rozgrzany+ rynek pracy, z rekordowo niską stopą bezrobocia rejestrowanego, będzie ją nadal wspierać" - dodał.

Ekonomista prognozuje wzrost wynagrodzeń w tym roku do 9,5 proc. - "co jednak podwyższy jednostkowe koszty pracy w firmach i może wymagać zwiększenia wydajności pracy, by utrzymać dotychczasowy poziom konkurencyjności".

"Wydaje się, że wchodzimy także w kluczową fazę pandemii. Zaczęła piąć się w górę fala zakażeń wywołana ekspansją bardziej zaraźliwego od poprzednich mutacji Omikrona" - zauważa.

Jego zdaniem, biorąc pod uwagę niższy niż w "starych" krajach UE poziom wyszczepienia w Polsce (57 proc. całej populacji dwiema dawkami, 23 proc. także trzecią dawką) oraz fakt, że liczba osób hospitalizowanych z powodu Covid-19 jest niemal o 20 proc. wyższa niż przed ubiegłoroczną wiosenną falą, "ryzyko wprowadzenia ograniczeń sanitarnych mogących ograniczyć aktywność usług wydaje się spore". "Dla przemysłu ryzykiem jest ewentualne ponowne nasilenie zakłóceń w globalnych łańcuchach dostaw" - ocenił Durjasz. (PAP)

autorka: Aneta Oksiuta