Jestem przekonany, że w tej chwili nie ma żadnych przesłanek, do tego, by wprowadzić stan klęski żywiołowej, najsłabszego ze stanów nadzwyczajnych, a tylko wtedy wybory mogą być odwołane - powiedział w sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński. Ocenił, że wybory prezydenckie powinny odbyć się 10 maja.

Kaczyński był pytany w radiu RMF FM, czy 10 maja powinny odbyć się wybory prezydenckie - mimo nowych warunków w Polsce związanych z wprowadzeniem stanu epidemii w związku z rozprzestrzenieniem się koronawirusa.

"Jestem przekonany, że w tej chwili nie ma żadnych przesłanek, do tego, by wprowadzić stan klęski żywiołowej, czyli ten najsłabszy ze stanów nadzwyczajnych, a tylko wtedy wybory mogą być odwołane. Pamiętajmy o tym ograniczeniu konstytucji. To nie jest tak, że my możemy powiedzieć: +odkładamy wybory, bo z jakichś względów uważamy, że tak należy zrobić+, muszą być przesłanki konstytucyjne, tych przesłanek w tym momencie w moim najgłębszym przekonaniu nie ma i mam naprawdę nadzieję bardzo mocną, że nie będzie ich w ostatnim momencie przed 10 maja" - oświadczył Kaczyński.

Zaznaczył, że gdyby takie przesłanki były, "sytuacja, by się zmieniła". "Ale my czynimy wszystko, z naprawdę bardzo dobrą, zdyscyplinowaną postawą większości społeczeństwa w tym kierunku, by ten stan był pod kontrolą" - powiedział szef PiS.

Zastrzegł, że nie oznacza to, że jest perspektywa bardzo szybkiej poprawy, bo jest ponad 400 osób, u których stwierdzono koronawirusa i coraz większa liczba osób, które przebywają w kwarantannie. "Ona na pewno za jakiś czas będzie jeszcze znacznie większa. Ale to wszystko razem, to mimo wszystko nie jest coś takiego, co upoważniałoby do tak daleko idących posunięć, do bardzo mocnego ograniczenia praw obywatelskich" - ocenił Kaczyński.

Reklama

Dopytywany, czy na dziś deklaruje, że wybory prezydenckie powinny się odbyć, odparł: "Tak, powinny się odbyć i administracja państwowa obydwu rodzajów – rządowa i samorządowa, – mają konstytucyjny obowiązek podjąć działania, bo zbliżają się już pierwsze terminy ku temu, żeby te wybory się odbyły". "Jeśliby tego nie robiły, to łamałyby konstytucję" - dodał prezes PiS.

Prezesowi PiS wskazano, że z sondażu przeprowadzonego ostatnio dla "Rzeczpospolitej" wynika, że ponad 70 proc. Polaków uważa, że wybory powinny być przełożone, a ograniczenia po wprowadzeniu stanu epidemii "sprawiają wrażenie", że kampania wyborcza może być oceniana jako niesprawiedliwa, że jednym będzie wolno się poruszać w miarę swobodnie, innym - nie, co może utrudnić m.in. zbieranie podpisów kontrkandydatom Andrzeja Dudy.

Kaczyński przyznał, że "są pewne ograniczenia". "Ja tego nie kwestionuję. Ale proszę pamiętać, że my musimy przestrzegać prawa, konstytucji w szczególności. A konstytucyjnie przesłanek w tej chwili nie ma. To po pierwsze, a po drugie – jeśli wziąć pod uwagę realia tych kandydatów, którzy naprawdę się liczą – ta grupa jest powszechnie znana, oni po pierwsze prowadzą na różne sposoby kampanię" - mówił.

Według prezesa PiS w obecnej sytuacji "najbardziej poszkodowany jest kandydat formacji rządzącej". "Bo nikt tak nie gromadzi ludzi na spotkaniach i nikt nie ma tak znakomitego kontaktu z ludźmi, nikt nie jest tak świetnym mówcą, jak obecny prezydent" – uważa Kaczyński.

"Jeśli chodzi o prezydenta, to oczywiście może od czasu do czasu wygłosić orędzie, ale to jest jednak możliwość ograniczona i na pewno nie można jej nadużywać, bo wtedy ci, którzy tych wystąpień słuchają, będą uważali, że to rzeczywiście jest nadużycie, więc w ten sposób by prezydent sobie szkodził. A poza tym, to prezydent utracił to, co jest jego niezwykle silną stroną. To jest – można powiedzieć, oczywiście używając przenośni – ta dyscyplina, w której nikt z prezydentem - porównam to do boksu - nie jest w stanie wytrzymać nawet pierwszej minuty pierwszej rundy. A mimo wszystko prezydent, jak sądzę, nie chcę mówić w jego imieniu, nie mam takiego upoważnienia, uważa że wybory powinny się odbyć" - powiedział Kaczyński.

Gdyby Andrzej Duda uważał inaczej - ocenił prezes PiS - "to z całą pewnością podjąłby odpowiednie działania".

Na uwagę, że być może prezydent powinien w obecnej sytuacji zostać w Pałacu Prezydenckim, a jego podróże i wystąpienia - także zdaniem kandydatów opozycji - naruszają równość w kampanii wyborczej, Kaczyński powiedział, że prezydent pełni najwyższą funkcję w państwie i w związku z tym kiedy powstanie w kraju niebezpieczeństwo "na pewno nie może być kimś, kto ucieka, kto unika tego niebezpieczeństwa".

"Weźmy pod uwagę taką ewentualność, która mam nadzieję jest w tej chwili czysto teoretyczna, ale jednak istnieje, jest także zapisana w konstytucji, jaką jest wojna. Prezydent oczywiście nie ma za zadanie być na pierwszej linii z bronią w ręku, ale ma za zadanie wszystkim kierować i także w związku z tym ponosić ryzyko. I to ryzyko bardzo wysokie. Krótko mówiąc ten argument, że prezydent nie powinien ryzykować, jest argumentem bardzo słabym" – ocenił Kaczyński.

"A jeżeli chodzi o możliwość wystąpień, spotkań, to chociaż ilość osób, które są uczestnikami spotkania może być dzisiaj ograniczona do 50 osób, to jednak każdy może takie spotkanie odbywać. Zakazu tego rodzaju w tym momencie nie ma i sposób prowadzenia kampanii, to jest decyzja poszczególnych kandydatów" - powiedział Kaczyński.

Według niego kampania jest teraz prowadzona głównie w internecie, ale i w mediach.

Kaczyński ocenił ponadto, że w obecnej sytuacji byłoby też "niezwykle niekorzystne, żeby prezydent i premier byli z różnych obozów politycznych i się spierali". "Jest tak, że potrzebujemy dzisiaj wśród innych warunków skutecznego przeciwstawiania się kryzysowi, także politycznej stabilizacji. To jest także przyczyna, która powoduje, że te wybory powinny się odbyć 10 (maja). Ale powtarzam, główna przyczyna ma tu konstytucyjny charakter" - powiedział prezes PiS.

>>> Polecamy: Rząd ogłasza stan epidemii w Polsce. Szkoły zamknięte do Wielkanocy