Pod koniec września sąd partyjny Nowej Lewicy ukarał Senyszyn m.in. zakazem pełnienia funkcji w partii na okres sześciu miesięcy. Chodziło o wypowiedzi posłanki dotyczące Włodzimierza Czarzastego. Senyszyn zarzucała mu stosowanie "stalinowskich metod" wobec członków zarządu partii, którzy zostali przez niego zawieszeni w połowie lipca.

Senyszyn przed wyborami współprzewodniczących Nowej Lewicy, które odbędą się 9 października, oceniła, że po stronie dawnego SLD stanowisko powinna otrzymać kobieta ok. 40-tki, bo szefem frakcji Wiosny i najpewniej jej jedynym kandydatem będzie Robert Biedroń. "To już nie czas na pokolenie ani moje, ani Włodka Czarzastego" - stwierdziła.

Pytana, czy Czarzasty nie powinien kandydować, odpowiedziała: "Jest już sześć lat przewodniczącym, uważam, że doprowadził do zaniku demokracji w partii, zawiesza bezprawnie, łamie statut, nie przyjmuje do partii posłów i innych zasłużonych polityków".

Senyszyn przyznała, że zgodnie z wyrokiem sądu ma zakaz pełnienia funkcji w partii przez pół roku. Dodała, że w ciągu najbliższych czterech miesięcy odbędą wszystkie wybory w ugrupowaniu, a następne wybory dopiero za cztery lata. "Pytanie, czy zakaz pełnienia funkcji oznacza zakaz kandydowania. Być może kandydować, jeżeli się wygra, to za pół roku rozpocząć urzędowanie" - ironizuje posłanka. Jej zdaniem jest to sytuacja "absolutnie humorystyczna".

Reklama

Pytana, czy jeśli będzie mogła, zamierza kandydować, Senyszyn odpowiedziała: "Jeżeli trzeba będzie koniecznie ratować partię, to niczego nie wykluczam, bo prawdziwy polityk nie może czegokolwiek wykluczać".

Senyszyn komentowała w mediach społecznościowych wyrok sądu partyjnego. "Czarzasty twierdzi, że zostałam ukarana przez sąd partyjny zakazem pełnienia funkcji i zawieszona. To łgarstwo. Gremia kolegialne podejmują decyzje jedynie w wyniku głosowania. Głosowania nie było, więc wyroku nie ma. Jest bezprawnie podpisany świstek papieru spłodzony w Warszawie" - oceniła posłanka. Dołączyła pismo ze zanimizowanymi danymi od jednego z członków partii, który twierdzi, że nie było głosowania nad wnioskiem.

Sam Czarzasty odnosił się do zarzutów wobec Senyszyn na antenie Radia Zet. Jak podkreślił, nie jest zwolennikiem załatwiania spraw wewnętrznych partii w mediach.

Przypomniał też, że w 2013 roku Senyszyn jako wiceprzewodnicząca SLD była główną oskarżycielką w procesie Ryszard Kalisza, który został wówczas usunięty z partii m.in. za komentarze wobec ugrupowania w mediach. Wówczas Senszyn - jak cytował w audycji Czarzasty - mówiła: "Nielojalność wobec partii nie ujdzie płazem".

Senyszyn w rozmowie z PAP przyznała, że została wówczas wyznaczona przez Zarząd Krajowy do wystąpienia w imieniu krajowego sądu partyjnego o ukaranie polityka. "Wówczas Kalisz tworzył konkurencyjny do SLD projekt Europa Plus" - przypomniała.

W połowie lipca Czarzasty zawiesił w prawach członków partii ośmioro polityków będących członkami zarządu jego ugrupowania, w tym sześcioro posłów: Tomasza Trelę, Karolinę Pawliczak, Wiesława Szczepańskiego, Wiesława Buża, Jacka Czerniaka, Bogusława Wontora, a także niebędących posłami Sebastiana Wierzbickiego i Wincentego Elsnera, którzy sprzeciwiali się powołaniu w Nowej Lewicy tylko dwóch frakcji po połączeniu z Wiosną. Wcześniej zawieszony został także europoseł Marek Balt. Ostatecznie wszyscy członkowie zarządu poza Wierzbickim, Elsnerem i Wontorem zostali odwieszeni.

Nieznana jest przyszłość w partii posła Andrzeja Rozenka, który decyzją Czarzastego jako przewodniczącego frakcji SLD w ramach Nowej Lewicy, nie został do niej przyjęty, a to - zgodnie ze statutem - powoduje ustanie członkostwa. (PAP)

autor: Grzegorz Bruszewski