Wirtualna Polska opublikowała szereg artykułów, w których opisała działalność dawnej firmy obecnego wiceministra sportu oferującej wyjazdy zagraniczne osobom nieuleczalnie chorym (w tym dzieciom), m.in. na nowotwory, Alzheimera czy Parkinsona. Firma miała oferować kosztowne leczenie metodami uznawanymi na całym świecie za niesprawdzone i niebezpieczne. Według portalu interes Mejzy nie wypalił, za to pozostawił po sobie wielu oszukanych pacjentów i ich rodziny.

"Od kilku tygodni opinia publiczna jest zbulwersowana informacjami, które dotyczą wiceministra sportu Łukasza Mejzy. Brak jakiejkolwiek politycznej reakcji i próba przejścia nad tymi haniebnymi czynami do porządku dziennego powoduje, że jesteśmy zmuszeni złożyć wniosek o wotum nieufności dla bezpośredniego przełożonego pana Mejzy, czyli ministra sportu i turystyki" - powiedział na czwartkowej konferencji prasowej szef klubu KO Borys Budka.

Przyznał, iż polityczną odpowiedzialność za obecność Mejzy w rządzie ponoszą: prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki. "To oni zaprosili do rządu Zjednoczonej Prawicy człowieka, który nigdy nie powinien znaleźć się w polityce" - dodał Budka.

Stwierdził, że stało się tak, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość nie ma samodzielnej większości parlamentarnej. "Dzisiaj większość parlamentarna wisi właśnie na ludziach pokroju Mejzy - albo takich z szemraną przeszłością, albo politycznych zdrajców" - powiedział szef klubu KO. Jak dodał, skoro w Sejmie nie ma możliwości odwołania samego Mejzy, to jego klub postanowił złożyć wniosek o wotum nieufności dla jego zwierzchnika w resorcie sportu.

Reklama

Zgodnie z konstytucją Sejm może wyrazić ministrowi wotum nieufności. Wniosek o wyrażenie wotum nieufności może być zgłoszony przez co najmniej 69 posłów. Sejm wyraża wotum nieufności ministrowi większością głosów ustawowej liczby posłów.

Rzecznik PO Jan Grabiec powiedział, że Łukasz Mejza jest "łajdakiem jakich mało". "Dziś nie ulega wątpliwości, że każda godzina, każdy dzień, w której pan Łukasz Mejza pełni urząd ministra to osobista odpowiedzialność Jarosława Kaczyńskiego - i jako wicepremiera ds. bezpieczeństwa, i jako prezesa PiS" - stwierdził poseł KO.

Według niego, wcześniej czy później szef PiS poniesie polityczne konsekwencje utrzymywania w rządzie Mejzy. "Jeśli ktoś zadaje się z łajdakami, jest postrzegany przez obywateli w podobny sposób. Jeżeli ktoś roztacza parasol ochronny nad łajdakiem, to jest współwinny, można powiedzieć, za to, czego ten człowiek się dopuścił" - dodał Grabiec.

Stwierdził, że "dzisiaj koledzy Łukasza Mejzy z rządu powinni się zapaść pod ziemię albo stanąć wprost i powiedzieć, że przepraszają Polaków za to, co zrobili powołując go na ten urząd i że ani jednej godziny dłużej Łukasz Mejza nie będzie pełnił swego urzędu".

Posłowie KO zostali zapytani o zarzuty Mejzy jakoby opozycja miała składać mu propozycje przejścia na jej stronę. "Łukasz Mejza jest politycznym oszustem. Wszedł do parlamentu z listy PSL, po czym natychmiast jak wszedł do parlamentu znalazł się w większości popierającej rząd (...) Mogę państwa zapewnić: nikt nigdy nie będzie rozmawiał z tym człowiekiem" - oświadczył Budka.

Koalicja Obywatelska, oprócz odwołania Mejzy i Bortniczuka, oczekuje też, że jeszcze na obecnym posiedzeniu Sejmu wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński oraz szef MSWiA Mariusz Kamiński przedstawią informację na temat tego, czy służby specjalne sprawdzały przeszłość Mejzy i czy ewentualną wiedzę na ten temat miał Kaczyński. "Nie może być tak, że w imię ratowania partyjnych interesów, w imię ratowania tego słabego rządu, przechodzi się do porządku dziennego nad ohydnymi czynami" - podkreślał Budka.

Mejza do publikacji Wirtualnej Polski odniósł się w środę na konferencji prasowej. Określił je jako "największy atak polityczny po 1989 roku". "Atak ten jest wymierzony we mnie, ale jego celem jest obalenie większości rządowej" - powiedział.

W czwartek rano Radio Zet poinformowało, że Mejza został na godz. 9.30 wezwany do delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Warszawie, by złożyć wyjaśnienia w postępowaniach kontrolnych prowadzonych przez CBA. Szef klubu PiS Ryszard Terlecki, pytany w czwartek w Sejmie, czy są nowe decyzje w sprawie wiceministra sportu, powiedział: "Oczekujemy aż zawiesi swoją czynność czy swój udział w pracach ministerstwa do czasu wyjaśnienia sprawy". Dopytywany, czy sam powinien to zawiesić, odparł: "Tak mi się wydaje". (PAP)

autor: Marta Rawicz