Rolnicy podkreślali, że ponieśli olbrzymie koszty związane z produkcją zbóż, które spełniają unijne wymogi jakości, a tymczasem mamy do czynienia z - jak mówili - potopem ukraińskiego zboża o nieznanej jakości. Jednocześnie wyraźnie podkreślali, że nie mają nic przeciwko Ukrainie, ale napływ produktów i towarów z tego kraju, nie tylko zboża, powinien być objęty okresem przejściowym.

Uczestniczący w spotkaniu Wiesław Gryn z Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego powiedział, że "nie może być tak, że zostaliśmy spędzeni na zderzenie z ukraińskim rolnictwem".

Krytycznie wypowiadał się na temat rządowych propozycji pomocy mówiąc, że nie jest proponowane realne rozwiązanie problemu i wsparcie, tylko dopłaty do kilku ton zboża, żeby "ładnie to wyglądało medialnie". "Chcemy dzisiaj poważnych rozmów, a nie tylko medialnego bicia piany" – postulował Gryn.

Spotkanie odbyło się w gospodarstwie Janusza Szewery, który powiedział mediom, że po ostatnich żniwach zostało mu w silosach ok. 1700 ton pszenicy i rzepaku, ale - jak mówił - nikt go nie chce kupić. "Jeżeli nie zostaną podjęte jakieś decyzje, to polskie rolnictwo zostanie utopione w ukraińskim zbożu, w rzepaku ukraińskim, zaleje nas ukraińskie mleko i zasypią nas kurczaki" – stwierdził.

Reklama

Tusk przyznał, że nie jest specjalistą od rolnictwa i nie może, będąc teraz w opozycji, bardzo wiele zrobić. Podkreślał przy tym, że chce, aby głos rolników był słyszany i podkreślał, żeby wywierać presję na rząd w sprawie kryzysu w rolnictwie.

Lider PO mówił, że kluczową sprawą jest czas, a ponad rok został zmarnowany w kwestii sytuacji na rynku zboża. "Rok temu była jeszcze poważna szansa wspólnie z UE tak rozwiązać problem ukraińskiego zboża, żeby umieć pomóc Ukrainie i równocześnie nie zagrażać polskim interesom" - powiedział Tusk.

Dodał, że można było spokojnie, w zgodzie z przepisami europejskimi, kontrolować na granicy kwestie sanitarne. "To, że nie ma cła w związku z wojną i z chęcią pomocy Ukrainie, to wcale nie znaczy, że należało zrezygnować ze standardów europejskich, bo tego pomoc Ukrainie nie przewiduje, że będzie można wpuszczać z Ukrainy wszystko, niezależnie od tego, czy spełnia standardy czy nie" - podkreślił Tusk.

Według niego, "najważniejsze jest w tej chwili zorientować się dlaczego, w jakim i czyim interesie, ktoś de facto zaniechał wszelkiej kontroli na granicy". "Tego nie wymagała ani Ukraina, ani UE, wręcz przeciwnie, szczególnie wtedy kiedy znosi się cło, tym bardziej ważne jest bardzo pieczołowite kontrolowanie np. jakości czy kwestii sanitarnych" - mówił Tusk.

Podkreślił, że już rok temu było wiadomo, że będzie problem z ukraińskim zbożem, a rząd PiS nic z tym nie zrobił. Zarzucał również bezczynność unijnemu komisarzowi ds. rolnictwa Januszowi Wojciechowskiemu.

Mówiąc o zniesieniu ceł na zboże z Ukrainy zauważył, że jeśli w związku z tym pojawiają się problemy i zagrożenia, których nie przewidziano wcześniej, to UE może podjąć decyzję o przywróceniu ceł. "Rok temu było wiadomo, że to może być zagrożenie z punktu widzenia interesu polskiego rolnika i można było spokojnie – jeszcze w dodatku jak się ma komisarza – usiąść w Brukseli i powiedzieć: +kochani, to źle działa+" – stwierdził dodając, że dzisiaj problem nie jest rozwiązany i dopłaty dla części rolników to - jego zdaniem – chwilowe rozwiązanie.

W sobotę we wsi Łyse koło Ostrołęki podczas konwencji PiS dotyczącej rolnictwa zaprezentowano pakiet rozwiązań dla rolników, który zakłada m.in. skup zboża z dopłatą z minimalną ceną 1400 zł za tonę pszenicy, utrzymanie dopłat do nawozów sztucznych, zwiększenie dopłaty do paliwa rolniczego do 2 zł za litr oleju napędowego. Ponadto rząd zdecydował o zakazie przywożenia do Polski zboża i różnych produktów spożywczych z Ukrainy.

Rozporządzenie ministra rozwoju i technologii w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych weszło w życie w sobotę. Wprowadza zakaz przywozu do 30 czerwca br. określonych produktów pochodzących lub przywożonych z terytorium Ukrainy na terytorium Polski - m.in. zboża, cukru, owoców i warzyw.

We wtorek wiceminister finansów Artur Soboń powiedział w Radiu Zet, że na pomoc rolnikom z budżetu państwa i funduszu pomocy uruchomiono już 2 mld zł. Dodał, że spodziewa się, iż wsparcie dla rolników będzie kosztowało więcej. "Spodziewam się, że koszt pomocy rolnikom będzie bliższy 5 mld zł niż 10 mld zł" – dodał Soboń.(PAP)

Autor: Piotr Nowak, Karol Kostrzewa